– Jestem totalnie zaskoczony tym co spotkałem w Lubaniu, oczywiście na plus – mówi przybysz z Wielkopolski. - Pamiętam jak w latach 70-, 80-, 90-tych przyjeżdżałem do ZNTK-u, to to miasto było chyba ostatnim miejscem na ziemi, gdzie chciałbym żyć i mieszkać. Szare, brudne, zrujnowane. Rudery niezamieszkałe przy ul. przy Spółdzielczej i Grunwaldzkiej, gołe place po wyburzonych budynkach przy Brackiej. Często w wolnych chwilach chadzałem po tych ulicach, na których jakby czas stanął w 1945 roku. Tak było niezmiennie przez 50 i więcej lat. Praktycznie cały PRL. A tu proszę taka niespodzianka. Teraz spotkałem nie ten Lubań. Dobrze wykorzystaliście lata 90-te i te po 2000 roku. Miasto prawie już „wylizało się” z powojennych ran, choć innym to się jeszcze nie udało – podsumowuje istniejący stan rzeczy nasz rozmówca.
Słucha się takiej opinii z niedowierzaniem, ale musi ona mieć charakter obiektywny wszak pochodzi z zewnątrz. Ale jest jeszcze coś, co chwyta za serce...
Więcej czytaj w drukowanym wydaniu "Ziemi Lubańskiej"
Z dnia: 2008-05-20, Przypisany do: Nr 10(345)