Moment kiedy Cirillo Dell'Antonio w 1922 roku objął po prof. Hüllwecku stanowisko dyrektora Szkoły Snycerskiej w Cieplicach przypadł na czas pogłębiającej się powojennej recesji w całej Republice Weimarskiej. Kryzys gospodarczy zagroził istnieniu szkoły, a także całej twórczości kadry dydaktycznej. Dalsze funkcjonowanie stało się możliwe tylko dzięki przejęciu placówki przez władze okręgu jeleniogórskiego. Pomimo fatalnej sytuacji materialnej, twórczość Cirilla Dell'Antonia stała się znakiem rozpoznawczym szkoły i praktycznie określiła, obok dzieł Ernsta Barlacha i Ignatiusa Taschnera, wizerunek niemieckiej sztuki snycerskiej pierwszych trzydziestu lat XX wieku. Ten urodzony w 1876 roku w Moenie artysta już jako piętnastolatek uczył się rzeźby u Rungaldiera w St. Ulrich w Grüdnertal i tam też uczęszczał do Szkoły Sztuki i Rzemiosła Artystycznego - do klasy rysunku i modelarstwa. Jego warsztat artystyczny rozbudowały podróże studyjne do Monachium i Włoch.
Cirillo Dell'Antonio zapewnił cieplickiej szkole pierwsze znaczące sukcesy na wystawach: złoty medal na Wystawie Światowej w St. Louis w 1904 roku, srebrny medal na Wystawie Mariańskiej w Rzymie oraz złoty medal dla jego klasy na Dolnośląskiej Wystawie Rzemiosł i Przemysłu w Zgorzelcu w 1905 roku.
Dzięki kontaktom z arystokracją cesarską pośredniczył w szeregu istotnych dla szkoły zleceń. Był autorem portretów i popiersi: Sophie Henckel von Donnersmarck (1910), generała von Bissinga i jego małżonki (1912), barona von Seherr Thossa, generała von Klucka (1915), a także literatów: Hermanna Stehra (1926) czy Gerharta Hauptmanna (1922), z którymi utrzymywał kontakty. Motywem przewodnim jego twórczości były jednak rzeźby i reliefy o tematyce religijnej. Miękko modelowane Madonny, putta, postaci świętych inspirowane były silnym wpływem klasycznych włoskich wzorców, chociaż artysta nie stronił też od szeroko płaszczyznowych portretów. Temat bólu i cier¬pienia pojawiał się w twórczości artysty w formie piet, a także powojennych pomników. Wśród nich należy wymienić m.in. pomnik poległych z wizerunkiem matki opłakującej zmarłego syna w Cieplicach, pomnik poległych żołnierzy Schaffgotscha na zamku Chojnik, przedstawiający śmiertelnie rannego mężczyznę, który ściskając flagę, spogląda jeszcze przed śmiercią na Chrystusa.
Cirillo DeirAntonio posiadał cechy „prawdziwego, niemieckiego artysty", który za pomocą bezpośredniego przekazu wy¬rażał treść znacznie głębszą, gdyż wyrósł w obszarze klasycznego i gotyckiego uczucia wykształcony na tradycji rzeźbiarskiej, która nosiła w sobie wszelkie oznaki tęsknoty za pięknem południowego Tyrolu i nordycką siłą wyrazu. Szybko ze snycerza z kotliny Grodner stał się rzeźbiarzem głębszego niemieckiego rodzaju, kreatorem sztuki narodowej i cenionym pedagogiem.
Ważną w twórczości Cirilla Dell'Antonio była tematyka religijna. Jej korzenie tkwiły w głębokiej wierze katolickiej samego artysty, który zresztą ostatnie lata życia spędził w klasztorze Sankt Irminen w Trewirze. Głównym motywem prac religijnych Dell'Antonio jest postać Odkupiciela: od Zwiastowania, Narodzin i Pokłonu pasterzy po Ukrzyżowanie, Zdjęcie z krzyża i Opłakiwanie. We wszystkich dziełach dominuje nastrój skupienia, swoistej melancholii i smutku.
Dzieła tego niezaprzeczalnie wybitnego artysty znajdowały się (częściowo jeszcze się znajdują) również w Lubaniu i bezpośredniej okolicy. Przykładem jest piękny ołtarz - dar rodziny von Loebbecke, wykonany w 1904 roku dla kościoła w Kościelniku, którego zwieńczenie przedstawiające Zbawiciela na krzyżu wykonał osobiście sam Cirillo Del’Antonio. Nieco później, bo w 1930 roku, lubański nieistniejący już Kreutzkirche otrzymał w darze figurę anioła z pochodnią w ręku, wykonaną w intencji poległych w I wojnie światowej. Zamontowano ją na emporze naprzeciw ambony. Artysta nie tylko wykonał rzeźbę, ale też osobiście towarzyszył przy jej powieszeniu.
W 1932 roku rzeźbiarz opublikował rozprawę na temat sztuki sepul¬kralnej, proponując wprowadzenie w miejsce tradycyjnych krzyży prostych, drewnianych, opracowanych rzeźbiarsko znaków grobowych. Rzeźbiarz ubolewał, iż współczesne cmentarze wyglądają tak, jakby wyszły z linii produkcyjnej tej samej fabryki. Powołując się na dobre, stare wzory z Bawarii i Tyrolu, postulował powrót do drewnianych krzyży, które „wnoszą przyjemną odmianę w szeregu grobów, ponieważ brązowy i złotawy odcień drewna w zieleni założeń cmentarnych oddziałuje ciepło i przyjemnie". Uznając drewno za najbardziej odpowiedni ma-teriał do produkcji krzyży, zwracał również uwagę na ekonomiczny aspekt jego użycia w czasie gospodarczego kryzysu, a także zalecał stosowanie zróżnicowanych proporcji dla poszczególnych członków rodziny (starsi - wyższe, mężczyźni - szersze, kobiety - cieńsze). Krzyże, które wyszły z pracowni szkoły zostały zaprezentowane m.in. na wystawie mieszkaniowej Wohn - und Werkraum (WuWA) zorganizowanej w 1929 roku we Wrocławiu przez Deutsche Werkbund.
W tym samym roku wydał rozprawę pt. "Rzeźbione drogowskazy i znaki ruchu drogowego", w której wskazał na jeszcze jedną istot¬ną gałąź projektancką i produkcyjną cieplickiej szkoły - drewniane drogowskazy. Głównym zleceniodawcą produkcji drogowskazów było z pewnością Towarzystwo Karkonoskie, które za pomocą odpowiedniego, wpisanego w krajobraz oznakowania górskich szlaków i lokalnych kurortów, wychodziło naprzeciw oczekiwaniom turystów.
W 1908 roku rozpisał konkurs na oznakowania do cieplickiego parku Füllnera. Zwyciężyły dwa projekty. Jeden wyobrażał figurę ucznia, jedną ręką wskazującego drogę, w drugiej trzy-mającego szkolną tablicę z napisem „Zur Füllnerkolonie". Drugi projekt przedstawiał Liczyrzepę jako snycerza i żniwiarza zarazem, który z charak¬terystycznym uśmieszkiem na twarzy wskazywał przytrzymywanym dłutem na kosę, na której widniał napis w śląskim dialekcie „No Gierschdorf ene Stunde". Duże koszty produkcji pełnowymiarowych figur zaważyły o zarzuceniu projektu, poprzestając na rozwiązaniach prostszych, słupkach z przymocowanymi deskami. Te proste drogowskazy Szkoły Snycerskiej w Cieplicach opanowały rynek nie tylko karkonoski czy izerski, ale rów¬nież przedostały się do innych kurortów południowych Niemiec.
Kolejną istotną gałęzią produkcji Szkoły były bożonarodzeniowe szopki. Warsztat artystyczny Cirilla Dell'Antonia, wsparty teoretycznymi rozważaniami Günthera Grundmanna zmierzał do odrodzenia śląskiej tradycji w ich wytwarzaniu, a także na nadania im bardziej rodzimego cha¬rakteru. W projektowaniu szopki jako wzór stajenki przyjęto śląski dom chłopski, z wysokim słomianym dachem i niską podmurówką. Wzorując się na starych szopkach z monachijskiego Muzeum Narodowego postanowili wyrzeźbić figury w dawnych śląskich strojach. Był to przejaw swoistego zauroczenia Śląskiem.
Produkcja szopek, jak i drogowskazów, wpisując się w szerszą politykę artystyczną Niemiec okresu Republiki Weimarskiej, znalazła swojego gorącego propagatora w osobie ówczesnego Reichskunstwart - Edwina Redsloba. Cieplickie szopki zostały pokazane m.in. na wystawie zorga¬nizowanej przez Towarzystwo Przyjaciół Szopek w Nadrenii i Westfalii oraz na dwóch wystawach miejscowego Hausfleissverein.
W historii cieplickiej szkoły można zauważyć nie tyl¬ko wysiłki skierowane na odrodzenie dawnej tradycji rzemieślniczej na Śląsku, ale również pewne próby wpisania jej programu w moderni¬styczne tendencje niemieckiego Werkbundu. Zaprzyjaźniony z Cirillem Dell'Antonio Günter Grundmann rozpoczął w 1922 roku cykl wykładów z historii sztuki w celu pobudzania „harmonijnego rozwoju całego człowieka, czyli rzeźbiarskiego zadania na płaszczyźnie duchowej". Autor podzielił działalność szkoły na trzy obszary: szkolenie rzemieślnicze (praktyczne), kształtowanie artystyczne oraz podlegającą zmianie edukację samego człowieka.
Misja szerszego kształcenia uczniów skończyła się wraz z powołaniem Güntera Grudmanna na stanowisko Prowincjonalnego Konserwatora Pomników Sztuki Dolnego Śląska w 1932 roku, a jej miejsce gładko i bezboleśnie zastąpiła ideologia narodowego socjalizmu, przyjęta przez dyrektora szkoły Cirilla Dell'Antonia z dużym aplauzem. Miejsce niesprecyzowanej jeszcze przez Grundmanna „etycznej tendencji podstawowej" zajęła teraz misja kształcenia uczniów dla narodowosocjalistycznego państwa". Cieplicki burmistrz Lubczyk takimi oto słowami donosił swoim zwierzch¬nikom o zmianach, jakie zaszły w owym czasie w szkole - udziela się uczniom lekcji na temat narodu i obywatelstwa, poza tym uczniowie są teraz szkoleni politycznie przez kierownika grupy dla szkół zawodowych Fachschulgruppen Führera, uczniowie poniżej 17 roku życia należą do Hitlerjugend, powyżej 17 lat do Fliegersturm lub SA. Prawie wszyscy uczniowie są także członkami niemieckiego narodowosocjalistycznego Związ¬ku Studentów lub Niemieckiej Organizacji Kształcenia Zawodowe¬go i są przez nie politycznie szkoleni i zawodowo wspierani.
Warto wspomnieć, że rzeźbiarskie dekoracje były jednym z elementów gruntownego remontu jeleniogórskiego ratusza, rozpoczętego w 1934 roku. Ernst Rülke - zatrudniony od 1935 roku w klasie rzeźby - zaprojektował i wykonał płasko rzeźbione tablice wyobrażających historię miasta do sali posiedzeń rady miasta jeleniogórskiego ratusza. Poza reliefowy¬mi wyobrażeniami najważniejszych wydarzeń z historii miasta, w ratuszu zawisła również tablica poświęcona pamięci poległych w czasie I wojny światowej członków zarządu miasta, a prowadzącą na drugie piętro budynku klatkę schodową przyozdobiono reliefami z motywami legendy o Rübezahlu.
Mam dla Państwa osobliwą lokalną "świąteczną bombkę choinkową" w postaci informacji o Walterze Vollandzie - rzeźbiarzu z cieplickiej szkoły. Walter Volland urodził się 2 sierpnia 1898 roku w Gryfowie Śl., gdzie jego przodkowie od 1784 roku byli stolarzami z dziada pradziada. W latach 1904-1912 uczęszczał do ośmioletniej szkoły ewangelickiej w Gryfowie. Od najmłodszych lat wykazywał zdolności w rzeźbie i rodzice w 1912 roku umieścili go w cieplickiej szkole, którą ukończył w 1916 roku, już jako czeladnik.
Pierwszym miejscem pracy był dział rzeźbienia elementów w olszyńskim zakładzie meblarskim Roberta Ruscheweyha. Kolejno pracował w Lubaniu, Brunschwicku, Würzburgu, Berlinie, Lipsku i Goslar - gdzie poznał żonę. Kolejne miejsca wzbogacały jego warsztat zawodowy, co zapewne zaważyło, iż w 1922 roku Cirillo Dell'Antonio zaproponował mu posadę szefa w klasie rzeźby. Był skromnym i dobrym nauczycielem, a w 1935 roku otrzymał Nagrodę Sztuki Wrocławia. Od 1943 roku przebywał na froncie, kiedy wyszedł z niewoli w sierpniu 1945 roku osiadł wraz z żoną w jej rodzinnym Goslar, nie zapominając o umiłowaniu rzeźby.
I tym radosnym akcentem kończę niemal świąteczny felieton historyczny wraz z najlepszymi życzeniami zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia, a w perspektywie - udanego Nowego Roku 2015!
(Zbigniew Madurowicz)
Z dnia: 2014-12-22, Przypisany do: Nr 24(502)