Podczas czterdziestu dni Wielkiego Postu wierzący mają pójść za Chrystusem na „pustynię”, by razem z Nim stawić czoło duchowi zła i go pokonać. Jest to wewnętrzna walka, która decyduje w sposób konkretny o kształcie naszego życia. Najważniejszymi elementami tego okresu są skrucha, pokuta i przebaczenie. Jak je należy rozumieć w dzisiejszej rzeczywistości, zapytaliśmy mieszkańców naszego regionu.
* Andrzej Warszawski z Lubania
- Następstwem każdego zła, które popełniamy – a robimy to niestety nagminnie – są oczywiście wyrzuty sumienia, z którymi trudno jest żyć. Mam tu na myśli ludzi normalnych, bez jakichś dewiacji. Jedynym wyjściem jest zastanowienie się nad sobą, wyrażenie żalu, że stało się tak a nie inaczej i wyciągnięcie wniosków z tej sytuacji, po to aby następnym razem ustrzec się przed tym złem. To dla mnie jest skrucha. Pokutą jest z kolei sam fakt, że poczucie winy uwiera jak gwóźdź w bucie. Nikt tego nie lubi.
* Wiktor Zdanowski z Lubania
- Nie wiem, czy ktoś w dzisiejszych czasach zastanawia się nad tym tematem. Nawet niektórzy, wydawałoby się gorliwi katolicy, którzy co niedzielę bywają w kościele, nie mają problemów z zastanawianiem się nad grzeszeniem. Uważają, że pójdą do spowiedzi, odmówią zadaną pokutę i sprawa załatwiona. To nic, ze sąsiadowi nie odpuszczą ujadającego psa, czy dziecku, że wrzeszczy pod oknami bez opamiętania. Ale rozgrzeszenie dostali? Dostali. Czują się przez to oczyszczeni. A moim zdaniem zupełnie nie o to tu chodzi.
* Krystyna Kocoń z Lubania
- O skrusze, pokucie i przebaczeniu powinniśmy pamiętać w ciągu całego roku a nie tylko w czasie Wielkiego Postu. I nie tylko katolicy, ale także ludzie innych wyznań a także niewierzący. Skrucha, pokuta i przebaczenie to elementy człowieczeństwa, dzięki którym możliwe jest wspólne życie na jednej planecie, a z tym według mnie jest coraz gorzej.
* Piotr Kaczyński z Lubania
- Dla mnie są to właściwie słowa, które pamiętam z okresu przygotowań do Bierzmowania. Ich znaczenie we współczesnym życiu jest bardzo elastyczne, w zależności od człowieka. Dla jednego np. oszukiwanie jest niczym, bo „drapieżny świat tego wymaga” a dla innego moralnym dramatem. Choć tych drugich jest chyba coraz mniej. Prący do przodu „po trupach kolegów, przyjaciół” młodzi ludzie nie myślą o skrusze, pokucie i przebaczeniu. Ze strachu, że jeśli oni nie zadepczą innych, sami zostaną zadeptani usprawiedliwiają się ze swoich niezbyt chwalebnych czynów. Często bez jakiegokolwiek poczucia winy.
Z dnia: 2014-03-20, Przypisany do: Nr 6(485)