A wszystko za sprawą pożegnania, jakie dyrektorowi MDK zgotowali uczestnicy, w większości z założonego przed laty przez niego klubu samotnych serc i stowarzyszenia diabetyków. Bo trzeba powiedzieć, że na samym początku swojej ścieżki dyrektora Kazimierz Kiljan przygarnął pod swoje skrzydła najpierw samotnych – organizując ich w grupę, a potem diabetyków. Ponieważ nie jest tajemnicą w mieście, że Kazimierz Kiljan funkcję dyrektora będzie pełnił tylko do końca lutego, bal był okazją do okazania dowodów przywiązania i sympatii.
- Nikt wcześniej w Lubaniu o nas, samotnych nie myślał – mówi Maria Czarnecka. – Osiem lat temu pan dyrektor wymyślił żeby nas skupić tu, w domu kultury, co też się stało i od tamtej pory cały czas nas wspiera. To było i jest cudowne. On dał nam zielone światło, odwagę, a przede wszystkim pomysł żeby się zorganizować i razem spędzać czas. Dzisiaj jesteśmy jak jedna rodzina. Dzięki temu czujemy się pewniej w świecie i dlatego bywamy w różnych miejscach. Pojedynczo na pewno żadne z nas nie odważyłoby się na wiele rzeczy a razem jest nam łatwiej. Teraz nie wyobrażamy sobie żeby go z nami tutaj nie było. Mamy nadzieję jednak, że te wszystkie koncepcje jeszcze się zmienią, bo takiego dyrektora trudno będzie znaleźć. Nie bywam na wszystkich proponowanych przez dom kultury imprezach, choć na wielu i owszem, ale widzę w telewizji jak dużo tego jest. Więc pytam, o co chodzi? A tak w ogóle najlepiej jakby dyrektora wybierali ludzie - puentuje z uśmiechem pani Maria.
Kwiaty, prezenty i podziękowania okraszone wilgotnymi oczami składały panie z klubu samotnych serc i oddzielnie panowie oraz diabetycy. Znalazło się również miejsce na poezję, na wiersz napisany specjalnie na tę okazję przez jednego z przyjaciół jubilata, członka założonej przez niego Grupy Literackiej NURT – Eugeniusza Siwczuka.
- Jest mi bardzo ciężko, że pan dyrektor ma odejść, choć mam nadzieję, że to jeszcze się może zmieni – mówi Jadwiga Lendzion. – W imieniu mojego stowarzyszenia diabetyków chcę serdecznie podziękować za wszystko – dobre serce, miłe słowa, pomoc i za specjalne dla nas względy.
Wiele szczególnych dowodów sympatii okazano tego wieczoru Kazimierzowi Kiljanowi, padło wiele dobrych słów i próśb by ich nie zostawiał.
- Pamiętam, że kiedy dzięki podpowiedziom panów Stefana i Tadeusza zaproponowałem mieszkańcom Lubania aby stworzyć coś na kształt klubu samotnych serc, na pierwsze spotkanie przyszła pewna pani mówiąc mi, że od dwóch tygodni nie ma komu powiedzieć „dzień dobry”, dlatego uważa pomysł za doskonały, bo takich jak ona jest całe mnóstwo – wspomina Kazimierz Kiljan. – Przecież jako kobieta nie pójdę sama do kawiarni, czy nie usiądę na ławce, bo tak mała społeczność jak nasza przypnie mi łatkę, że szukam przygód. Do owej pani dołączyli inni i jak widać są razem do dzisiaj, bawiąc się doskonale. Reasumując… żal się rozstawać. Piękny to był czas i za taki właśnie z serca wszystkim dziękuję.
Zabawę niesłychanie ubarwiał zespół Relaks, który bez wytchnienia serwował gościom znane i lubiane przeboje. Parkiet ani na chwilę nie pozostawał pusty. I mimo że panów jak zwykle dopisało mniej, to zżytym ze sobą uczestnikom balu w niczym to nie przeszkadzało, bo w końcu zawsze można zatańczyć samemu będąc w tak bliskich relacjach.
Z dnia: 2013-02-07, Przypisany do: Nr 3(458)