Problem z oświatą olszyńską znany był zarówno mieszkańcom jak i władzom gminy już około dziesięć lat temu. Próbowano wtedy podjąć się reorganizacji sieci szkół, ale ostatecznie do tego nie doszło. Tymczasem niż demograficzny oraz nieprzestrzeganie przez rodziców właściwych ich miejscu zamieszkania obwodów szkolnych doprowadziło do tego, że o likwidacji jednej z placówek zaczęto mówić całkiem poważnie tuż przed wyborami samorządowymi w 2010 roku i zaraz po nich. Przez ponad rok nikt jednak nie zdecydował się na podjęcie tak trudnej społecznie decyzji, która w końcu wyszła od władz gminy i 4. listopada 2011 roku Rada Miejska podjęła uchwałę o zamiarze likwidacji Szkoły Podstawowej nr 2 im. Kombatantów Ziemi Olszyńskiej. Efektem tego była debata we wspomnianej placówce 1 lutego br., podczas której burmistrz Leszek Leśko wyjaśniał rodzicom i nauczycielom jakie motywy stoją za tą decyzją.
- Przede wszystkim nie mamy pieniędzy na to, aby dalej utrzymywać aż cztery szkoły podstawowe i to jeszcze przy tak małej liczbie dzieci – mówił m.in. burmistrz Leszek Leśko. – Po prostu nie stać nas na to. Gmina ma także wiele innych potrzeb, które musi zaspokoić a oświata pochłania obecnie najwięcej pieniędzy z naszego budżetu. Nie mamy więc wyjścia, musimy to zrobić.
Motywy ekonomiczne i demograficzne nie przemawiają jednak do rodziców, nauczycieli i pozostałych pracowników szkoły. Nie przyjmują do wiadomości, że ich dzieciom lepiej będzie w Szkole Podstawowej Nr 1, do której miałyby być przeniesione. Są przekonani, że ekonomia to nie wszystko a najważniejsze jest to, że ich dzieci w tej niewielkiej placówce są szczęśliwe.
- To nie są jakieś tam dzieci. To są nasze dzieci i chcemy, żeby one uczyły się właśnie tutaj – mówiła pani Ewa, matka jednego z uczniów i nauczycielka zarazem. – Szkoła to nie tylko piękne mury i otoczenie, to przede wszystkim atmosfera. Może i jest tutaj skromniej, bo od lat nie inwestowano w rozwój tej szkoły, ale nasze dzieci czują się w niej dobrze i nie chcemy tego zmieniać.
Podczas spotkania padło wiele ostrych słów, krytykujących tę decyzję, ale nie zabrakło też kilku takich, którzy twierdzą, że to nie jest taki zły pomysł. Trzeba – jak mówią – zadbać też o inne sfery życia gminy, o inwestycje i bieżące finansowanie, na które może wkrótce już nie wystarczyć środków. Tymczasem rodzice odbijali piłeczkę. Mówiono o fikcji jaką są obwody szkolne, o tym, że szkoła „jedynka” jest za daleko i że nonsensem jest przenoszenie do niej dzieci, skoro bliżej jest inna funkcjonująca szkoła.
Co na to władze samorządowe? Głównym argumentem pozostaje demografia i bezwzględna ekonomia. Bo do Szkoły Podstawowej nr 2 uczęszcza obecnie niespełna pięćdziesięcioro dzieci i do subwencji trzeba dużo dopłacać, za dużo, by – zdaniem włodarzy – móc dalej utrzymywać tę placówkę mimo wszystko.
Z dnia: 2012-02-08, Przypisany do: Nr 3(434)