Opinie, poglądy, komentarze…
Przeżywamy burzliwy rozwój, ale jest on – co widać gołym okiem – nierównomierny. W tym kontekście choćby tylko o Dolnym Śląsku coraz głośniej mówi się jako o regionie różnych prędkości. Są aglomeracje, które prą do przodu i obszary tkwiące w marazmie. Czy w związku z tym istnieje problem małych miasteczek. Gdzie tkwi przyczyna ich zastoju i jakie są uwarunkowania ich perspektyw rozwoju? Oto problem z którym spróbujemy się wstępnie zmierzyć.
* Dr Ryszard Figurski, socjolog
- Problem tak postawiony istnieje i budzi zainteresowanie od lat. Kwestie społeczne, ekonomiczne, kulturowe dotyczące małych miast i ich społeczności były niejednokrotnie podejmowane przez literaturę czy film. Jest to również problem badawczy w socjologii, antropologii czy choćby politologii (np. sprawa zachowań wyborczych!). Nie wchodząc w tak poważne rozważania można powiedzieć, że na ogół z małymi miastami i lokalnymi społecznościami kojarzą się nam takie cechy jak konserwatyzm, marazm, brak dynamizmu, swoista mentalność, wszechogarniająca kontrola opinii publicznej itp. Wszystko to mniej lub bardziej znamy, dlatego warto zatrzymać się chwilę nad jednym czynnikiem, który w dużym stopniu decyduje o możliwościach i szansach rozwoju małych miast. Chodzi tu o exodus ludności, a mówiąc precyzyjnie o „wysysanie” z nich osób najbardziej utalentowanych, o taki swoisty „drenaż mózgów”. Zjawisko takie doświadczamy i stanowi ono wielki problem. Powoduje bowiem, że w małych miejscowościach mamy niedostatek ludzi kreatywnych, o wyższych aspiracjach zawodowych, społecznych czy kulturalnych, brakuje po prostu liderów. Dowiedzione jest w literaturze fachowej, że bez wyraźnego przywództwa nie ruszy żadna społeczność czy dziedzina życia. Każdy animator życia społecznego, kulturalnego, politycznego wie, jak trudno np. w Lubaniu wzbudzić głębsze zainteresowanie jakąś sprawą czy zgromadzić choćby widownię na jakimś poważniejszym przedsięwzięciu. Bez liderów, szerzej elity i wyznaczanych przez nich standardów zachowań, wszystko kuleje. Dlatego tak ważny jest kapitał ludzki i jego ochrona. I w tym momencie powinna ujawnić się wielka rola mecenatu samorządu. Jeśli on jest to świadczy o mądrości decydentów i o tym, że bardzo im zależy na pomyślności danej społeczności. Jakże często jest tak, że przedsiębiorca dla swojej inwestycji wybiera tę miejscowość, w której ludzie są życzliwi, kreatywni, otwarci na świat. Powinniśmy o tym pamiętać.
* Prof.Joanna Senyszyn, poseł na Sejm RP
- Lubań jest miasteczkiem bardzo ładnym. I takich w Polsce jest wiele. Jednak młodzi ludzie nie widząc dla siebie żadnej przyszłości uciekają z nich i wówczas robią się smutne i szare. Należałoby się zastanowić, dlaczego tak się dzieje. Odpowiedź jest prosta. Nie ma tutaj praktycznie żadnych zakładów pracy, a co dopiero takich, które umożliwiłyby rozpoczynającym dopiero swoją ścieżkę zawodową ludziom rozwijanie się i godziwe zarobki. To oferują duże aglomeracje. Młodzież myśli perspektywicznie. Najchętniej z myślą o przyszłości szuka zatrudnienia w dużych firmach, nawet międzynarodowych. Natomiast małe miasta jak na przykład Lubań cóż mogą im zaoferować? Dopóki nie powstaną nowoczesne firmy nawet z kapitałem zagranicznym Unii Europejskiej, to młodzi ludzie będą uciekać. I trudno im się dziwić. Oczywiście mają trudniejszy start niż ich rówieśnicy w dużych aglomeracjach, bo najpierw muszą się odnaleźć w nowej rzeczywistości, dostosować a dopiero później robić zawodową karierę. Kiedyś człowiek jak się rodził w jakimś mieście, to do śmierci tam żył i pracował. Wynikało to z faktu, że nie miał szans na mieszkanie. Tu przy rodzicach zakładał rodzinę, podejmował pracę by w końcu dostać zakładowe mieszkanie, co dożywotnio przywiązywało go do miejsca. Teraz jest inaczej. Jeśli ma się otwartą głowę, trochę wykształcenia i odwagę można osiedlić się wszędzie na świecie szukając swojego miejsca. Wystarczy popatrzeć na córki choćby byłych i niedoszłych prezydentów. Kasia Tusk chce być w Warszawie i bawić się na dyskotekach. Wałęsówna też ma już dość bycia asystentką ojca i myśli o osiedleniu się w stolicy. To jest model, który w jakiś sposób jest u nas pokazywany i młodzi zapatrzeni w niego też tak chcą. Pewnie, że więcej odwagi ma młodzież z większych miast mająca na co dzień dostęp do wielu inicjatyw i ofert, których ich koledzy z małych miast nie znają nawet. W związku z tym są w życiu bardziej pewni siebie i lepiej sobie radzą. Z kolei przewagą ludzi z takich miejscowości jak Lubań jest konsekwencja i upór w dążeniu do celu. Wskazuje na to choćby fakt, że gotowi są puścić się „maminego fartuszka” i ruszać w świat w swoją drogę. Pewnie by tu zostali gdyby mieli zagwarantowaną satysfakcjonującą pracę za godziwe wynagrodzenie. Myślę, że teraz może się to zmieni, bo Unia Europejska przeznacza bardzo duże środki właśnie na wyrównywanie szans. Zacznie się budować drogi a gdy będzie łatwo dojechać - na przykład do Lubania - to pojawią się inwestorzy a za nimi inwestycje i wreszcie zakłady pracy. Wtedy młodzi ludzie wrócą tutaj i do innych podobnych miast. Polacy mają w sobie bardzo dużo uczuć patriotycznych i chętnie powracają do swojego gniazda. Ale muszą mieć do czego wrócić.
Z dnia: 2007-07-03, Przypisany do: Nr 13(324)