Ziemia Lubańska: Jakie ma pan przygotowanie do prowadzenia tak trudnej spółki jaką jest ŁCM?
Krzysztof Konopka: Z wykształcenia jestem ekonomistą, absolwentem między innymi Uniwersytetu Wrocławskiego, Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu, SGGW w Warszawie i wielu innych. Mam również licencję wydaną przez Ministerstwo Finansów jako doradca podatkowy, także certyfikat Ministerstwa Zdrowia w zakresie systemów ubezpieczeń zdrowotnych. Aktualnie kończę studia podyplomowe menadżerskie w służbie zdrowia. Jeśli chodzi o przebieg pracy zawodowej to między innymi zasiadałem w Krajowym Sekretariacie Medycznym za minister Cegielskiej, w Krajowym Związku Kas Chorych. Byłem również najpierw członkiem a potem wiceprzewodniczącym Rady Nadzorczej Dolnośląskiej Kasy Chorych a w minionej kadencji piastowałem funkcję starosty bolesławieckiego.
ZL: Jak doszło do tego, że to właśnie panu zaproponowano objęcie funkcji prezesa ŁCM?
KK: Do tej funkcji przygotowywałem się od dawna, o czym świadczą choćby studia podyplomowe, które ukończyłem i w trakcie których jestem, a także doświadczenie oparte na aktywnym uczestnictwie w restrukturyzacji SP ZOZ w Bolesławcu. W momencie kiedy przestałem pełnić funkcję starosty swoje aplikacje złożyłem w kilku miejscach, gdzie wiedziałem, że są lub będą wakaty. Lubań ze względu na bliskość najbardziej mnie interesował, choć swoje CV zostawiłem także w bardzo odległych powiatach. Po około dwóch miesiącach – w momencie odwołania przez Radę Nadzorczą ŁCM dotychczasowego prezesa Mączyńskiego – starosta lubański jako przedstawiciel organu właścicielskiego - zadzwonił do mnie z zaproszeniem na rozmowę, która odbyła się na forum rady nadzorczej. Była ona na tyle skuteczna, że zdecydowano się powołać mnie na prezesa do momentu rozstrzygnięcia konkursu.
ZL: Nie boi się pan wyzwania jakim jest prowadzenie lubańskiego szpitala?
KK: Składając swoją ofertę miałem zupełną nieświadomość jak daleko zaszły konflikty i rozgrywki interpersonalne nabrzmiałe od lat. I to mnie przeraża. Ale wiem też, że jest tu zespół profesjonalistów, dobrych fachowców i wierzę, że można z nim zrobić wiele. Lekarze w tutejszej spółce zarabiają przynajmniej nie gorzej niż w innych szpitalach. Myślę, że ostatecznie dadzą się przekonać do pozostania. Tym bardziej, że firma działa dobrze, ma świetne rokowania. Ja widziałbym na jej czele tandem – na pewno ekonomisty-menadżera odpowiedzialnego za szukanie zysków i środków finansowych i lekarza jako zastępcy do spraw medycznych, który ma kontakt z kolegami medykami. Ja osobiście proponowałem to stanowisko doktorowi Mączyńskiemu i dotychczas nie otrzymałem odpowiedzi. Natomiast niepokojący jest fakt, że doktor odmówił operowania wcześniej umówionych pacjentów, przez co spółka straciła dość dużą kwotę, którą musiała zwrócić.
ZL: Pokaźna grupa lekarzy złożyła wypowiedzenia. Jak pan rozwiąże ten problem?
KK: Rozmawiam z nimi i mam nadzieję, że zwycięży poczucie obywatelskiego obowiązku, powołania, misji lekarskiej. Jest spora grupa lekarzy, którzy tak naprawdę nie chcą odejść a jest to raczej wyraz jakiegoś protestu przeciwko czemuś. Podgrzewany stale konflikt personalny, zaognia sytuację. Zmiany osobowe, które ostatnio zaszły, z perspektywy pracowników szpitala są powodem do buntu, z kolei na zewnątrz wygląda to inaczej. Pani Ewa Gutek jest bezrobotną pielęgniarką a do tego przewodniczącą Rady Powiatu więc wydaje mi się, że dobrze się stało, że powołałem ją na stanowisko pielęgniarki epidemiologicznej. Nie dość, że szpital zyska fachową siłę pielęgniarską, to jeszcze będziemy wspólnie z przewodniczącą Rady Powiatu starać się dobro szpitala.
Myślę, że jeśli pomogą mi ludzie to spółka ma szansę dobrze funkcjonować.
Z dnia: 2007-06-05, Przypisany do: Nr 11(322)