Na początku nieliczni wierzyli, że koncert w ogóle się odbędzie. Odstraszała cena biletu, zaś fanów dodatkowo rozczarowała wiadomość, że do Lubania nie zawita Piotr Rubik. Jak się okazało, obawy te nie do końca się sprawdziły. Mimo braku Rubika amfiteatr wypełniła ponad tysięczna widownia, a wśród słuchaczy byli i tacy, którzy przemierzyli kilkaset kilometrów, by usłyszeć słynne oratorium „Tu es Petrus”. Bezpodstawne okazały się tym samym plotki, jakoby publiczność miała masowo zwracać zakupione wcześniej bilety. Jak się dowiedzieliśmy, zwroty nie przekroczyły 10 proc. Optymizm dotyczący przedsięwzięcia nie opuszczał także samych artystów.
- Wszyscy chcemy grać, zarówno Piotr jak i my, i konflikt nie powinien mieć wpływu na występy sceniczne – mówił solista Przemysław Branny. – Naszym zadaniem jest przekazanie ludziom tych pięknych treści i muzyki, niezależnie od tego w jakiej liczbie pojawią się na widowni.
Przypomnijmy – konflikt Piotra Rubika z krakowską agencją DUO na dobre zagościł w mediach już w kwietniu i począł się toczyć niemal publicznie. Na stronie internetowej dyrygenta zamieszczone zostały wyczerpujące racje obu stron. W wielkim skrócie chodzi oczywiście o pieniądze, choć padają tam takie słowa jak wolność, honor, spisek, a przede wszystkim prawa autorskie. Choć sprawa nabrała medialnego rozgłosu, na szczęście nie miała większego przełożenie na wykonanie i odbiór samego oratorium. Piotra Rubika zastąpił Mikołaj Blajda, absolwent Krakowskiej Akademii Muzycznej, czynny muzyk, kabareciarz i dyrygent uczestniczący w największych przedsięwzięciach Zygmunta Koniecznego, w tym w planowanym koncercie z okazji 750 rocznicy lokacji Krakowa.
Spór między Rubikiem a krakowską agencją z pewnością długo nie zniknie jeszcze ze stron gazet, tymczasem publiczność z wielką życzliwością przyjęła nowego dyrygenta.
- Tu w Lubaniu miał miejsce pierwszy koncert bez Piotra i jest nam oczywiście przykro z powodu takiej sytuacji, jednak to muzyka powinna tu mieć największą wartość. Jeśli ma ją mieć tylko ze zdjęciem Piotra na plakacie, to znaczy, że nie ma jej w ogóle, a ja tak nie twierdzę – podkreślał producent Marek Suszkiewicz.
Z takim zdaniem całkowicie zgodziła się publiczność.
Z dnia: 2007-05-08, Przypisany do: Nr 9(320)