i przyszło zginąć latem,
prosto do nieba czwórkami szli
żołnierze z Westerplatte...*
Świętujemy kolejną rocznicę zakończenia II wojny światowej. Jak co roku wspominamy tych co walczyli, polegli, czy zwyciężyli. Ziemia lubańska ma też swego bohatera. Jest nim Bolesław Horbacz z Zaręby, uczestnik Bohaterskiej Obrony Westerplatte we wrześniu 1939 roku. Mimo, iż od tamtych wydarzeń upłynęło już ponad siedemdziesiąt lat, nie znamy dokładnej liczby obrońców, ani poniesionych strat. Różni historycy wymieniają różne dane. Najprawdopodobniej było ich 205, choć inne źródła podają od 182 do 230. Atak na Westerplatte rozpoczął się 1 września o godz. 4.48. W zasadzie były tylko trzy szturmy. Dwa pierwszego dnia i jeden siódmego, choć w świadomości Polaków utarło się dość powszechne przekonanie, że przez siedem dni obrony Westerplatte nieustannie odpierało niemieckie ataki. Podczas walk zginęło 15 polskich żołnierzy. Sześciu następnych rozstrzelano też za próbę dezercji (ciała 4 z nich odnaleźli po bitwie Niemcy). Straty niemieckie to 50 zabitych i 200 rannych. Legenda o Westerplatte narodziła się już na początku wojny, gdy Radio Warszawa nadawało, że Wojskowa Składnica Tranzytowa w Gdańsku wciąż się broni. Dziś już wiemy, że prawda o Westerplatte jest nieco inna od tej, którą nauczano w szkołach. Wiadomo, że faktycznym dowódcą obrony był kapitan Franciszek Dąbrowski, a nie bohater PRL-u major Henryk Sucharski. Ten ostatni po bombardowaniu 2 września załamał się całkowicie. Rozkazał nawet wywiesić białą flagę (Dąbrowski polecił szybko ją zdjąć). Był bardzo przybity z powodu śmierci swego ordynansa i z dnia na dzień tracił kontrolę nad sobą tak bardzo, że przywiązywano go pasami do łóżka. By nie obniżać morale żołnierzy Dąbrowski i pozostali oficerowie utrzymywali w tajemnicy stan psychiczny Sucharskiego. On obiecał im później, że ujawni całą prawdę o obronie Westerplatte. Niestety po wojnie nie dotrzymał słowa. Melchior Wańkowicz pisząc swą książkę „Westerplatte” nie usłyszał od majora Sucharskiego (który pozostał we Włoszech i tam zmarł*) nawet nazwiska Dąbrowski. Komunistyczne władze Polski nie dociekały prawdy i podtrzymywały mit Sucharskiego. Jako syn prostego szewca nadawał się zdecydowanie bardziej na bohatera nowej ludowej ojczyzny. Dąbrowski do końca życia pozostał w cieniu. Będąc synem szlachcica, przedwojennego generała, nie miał żadnych szans w legendzie o Westerplatte (mimo, że był nawet oficerem Ludowego Wojska Polskiego). Bolesław Horbacz (1912–1984) przybył na Westerplatte 7 sierpnia 1939 r. Wcześniej odbywał służbę wojskową w 77 Pułku Piechoty w Lidzie na Wileńszczyźnie. Pochodził z Iwia w powiecie Lida (województwo nowogródzkie). Rodzice Bolesława - Alfons i Katarzyna posiadali duże gospodarstwo rolne. Po kapitulacji Westerplatte trafił do Stalagu IA w Stablack w Prusach Wschodnich. Był tu jeńcem o nr 2479. Z niewoli uciekł w roku 1941. Został jednak złapany przez Rosjan i osadzony w więzieniu w Baranowiczach. Po wybuchu wojny niemiecko-rosyjskiej udało mu się zbiec (22 czerwca 1941 roku). W 1943 roku wstąpił do Polskiej Armii, z którą przeszedł cały szlak bojowy (walczył również o Berlin). Koniec wojny zastał go w szpitalu wojskowym w Żarach. Po wyleczeniu osiadł na Ziemiach Odzyskanych w Lubaniu. Jako osadnik wojskowy otrzymał dom z zabudowaniami gospodarczymi w Zarębie, w którym prowadził restaurację. Żona wraz z dwoma synami i córką przyjechała z Iwia w ramach repatriacji w maju 1946 roku. W Polsce Ludowej Bolesław Horbacz pracował przez wiele lat w Zarębiańskich Kamieniołomach Drogowych.
Naczelny wódz marszałek Rydz-Śmigły obiecał wszystkim obrońcom Westerplatte awans o jeden stopień oraz najwyższe polskie odznaczenie czasu wojny - order Virtuti Militari (nagroda czynów wybitnego męstwa i odwagi, dokonanych w boju i połączonych z poświęceniem się dla dobra Ojczyzny). Tymczasem jedni dostali order zaraz po wojnie, a inni dopiero po 30 latach. Byli też tacy, którzy zostali odznaczeni dopiero pośmiertnie. Wśród nich był nasz bohater Bolesław Horbacz. Za męstwo na polu walki na Westerplatte otrzymał Srebrny Krzyż Orderu Virtuti Militari dopiero w roku 1990. W 65 rocznicę wybuchu II wojny światowej odsłonięto również pamiątkową tablicę poświęconą Westerplatczykowi z Zaręby. Chwała bohaterom!
* Konstanty Ildefons Gałczyński: „Pieśń o żołnierzach z Westerplatte”
** W 1971 r. z inicjatywy gen. Jaruzelskiego sprowadzono do Polski prochy Sucharskiego i odznaczono pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Virtuti Militari.
Z dnia: 2010-04-28, Przypisany do: Nr 8(391)