Sobotnie przedpołudnie w Domu Katechetycznym w Olszynie to był szczególny czas. Na zaproszenie burmistrza Olszyny a zarazem kierownika Urzędu Stanu Cywilnego Leszka Leśko i władz olszyńskiego samorządu – przewodniczącego Rady Miejskiej Jana Wróblewskiego, sekretarz gminy Haliny Białoń oraz zastępcy kierownika USC Barbary Kosowskiej przybyło 10 par, które w tym roku przeżywały 50 lat od zawarcia związku małżeńskiego. Wśród Jubilatów znaleźli się Janina i Marian Drozdowie, Jadwiga i Stanisław Galowie, Anna i Józef Kaszczyszynowie, Stanisława i Mikołaj Kaśków, Zofia i Jan Kruhlikowie, Teodozja i Stanisław Kończykowie, Kazimiera i Aleksander Kowalczykowie, Klara i Stefan Nawój, Teresa i Marian Sawińscy oraz Krystyna i Jerzy Waliccy. W spotkaniu z Jubilatami uczestniczył również wikariusz miejscowej parafii ks. Bogdan Klinkowski.
- Dzisiejsza uroczystość to szczególny dzień dla tych, którzy tak długi okres przeżyli w związku małżeńskim, dzieląc ze sobą te lepsze i te trudniejsze dni – powiedział burmistrz Olszyny Leszek Leśko. – To dla nas zaszczyt, że możemy się z wami spotkać i złożyć serdeczne życzenia.
Jubilaci odnowili swoje wspólne przyrzeczenia, a następnie zostali odznaczeni medalami za długoletnie pożycie małżeńskie przyznanymi przez prezydenta RP. Potem już tylko toast, słodki poczęstunek i kilka wspomnień.
- Zanim pobraliśmy się znaliśmy się już parę lat. Mieszkaliśmy blisko siebie, w jednym domu – wspomina Stanisława i Mikołaj Kaśków z Olszyny. – A potem w małżeństwie to różnie bywało, ale było więcej dobrego niż złego.
- My poznaliśmy się w takich codziennych okolicznościach. Razem dojeżdżaliśmy do pracy, spotykaliśmy się, podobaliśmy się sobie – opowiada z uśmiechem na twarzy Zofia Kruhlik z Biedrzychowic. - Największą radością, którą wspominam to dzień kiedy urodziła się moja kochana córka. Teraz cieszę się z wnuków i każdego następnego dnia. Nie żałuję niczego i drugi raz też wybrałabym swojego męża.
Miłość niejedno ma imię. Każde małżeństwo to inna historia i różne spojrzenie na rzeczywistość. Doświadczenie Jubilatów i mądrość życiowa mogą być jednak wskazówką dla tych, którzy teraz decydują się na wspólną drogę we dwoje.
- Każde życie składa się z sukcesów i porażek. Najważniejszą rzeczą w małżeństwie jest nie załamywać się i iść na przód – mówi Aleksander Kowalczyk z Grodnicy. – Poza tym małżeństwo powinno być podstawą i wzorem do naśladowania dla młodych ludzi i to jest istotą sprawy.
Z dnia: 2009-08-12, Przypisany do: Nr 15(374)