Kiedy spacerujemy po mieście zdarza się, że dostrzegamy między nowymi kamienicami stare i obskurne elewacje poniemieckich budynków. Niektóre z nich pamiętają doskonale działania wojenne w lutym i marcu 1945 roku, inne sypią się już po powojennych remontach. Tak wyglądają secesyjne kamienice w tzw. podkowie, na ulicy Bankowej czy Szkolnej. Przychodzi refleksja. Dlaczego władze nic nie robią w kierunku zmiany takiego stanu rzeczy? Nie robią, bo nie mogą. Choć zrobić chcą.
Ulica Szkolna, Armii Krajowej, Bankowa czy kompleks mieszkaniowy Podkowa to tylko nieliczne przykłady obskurnych elewacji. Wspólnoty mieszkaniowe w niektórych budynkach w pierwszej kolejności wymieniają dachy, remontują kominy, wymieniają instalację elektryczną na klatkach schodowych. O elewacji zapewne pomyślą za kilka lat, kiedy spłacą kredyty za dachy. Należy zaznaczyć, że remont np. 200-metrowej połaci dachu to wydatek rzędu 60–70 tysięcy złotych.
Kredyt bierze np. ośmiorodzinna wspólnota i spłacają po kilkaset złotych oczywiście jak są w miarę zamożni, jeżeli zaś nie, to kredyt mają na głowach przez kilka lat. Władze miasta niestety wspólnotom pomóc nie mogą, ponieważ nie mają odpowiednich instrumentów prawnych, aby je wspierać i partycypować w kosztach remontów. Nie mogą choć bardzo by chciały.
- Kiedyś oprowadzałem kilku przedstawicieli samorządu z Niemiec. Zapytali się, dlaczego my nie remontujemy starych kamienic. Odpowiedziałem, że po prostu nie możemy, choć byśmy chcieli, bo z pomocą miasta wspólnotom byłoby znacznie łatwiej. Ale niestety prawa takiego nie mamy - mówi burmistrz Lubania Konrad Rowiński.
Ustawa rzeczywiście zakazuje samorządom współfinansowania remontów zasobów mieszkalnych i nieważne czy są to stosunkowo nowe budynki z lat 60-tych i 70-tych, czy grubo ponad 100-letnie kamienice. Najdziwniejsze jest jednak to, że wspólnota nie może się starać o środki na rewitalizację z Unii Europejskiej. Podobnie jest również w Czechach, na Węgrzech i w Bułgarii. Wyjątkiem są Niemcy, gdzie we wschodnich landach czyli byłej NRD wszystkie kamienice przejęły miasta, następnie część została wyremontowana i zasiedlona, część sprzedana, ale bardzo dużo stoi w centrach miast i nadaje się do kapitalnego remontu. Jednak tam nie mieszkają ludzie, a wszystko związane było z lawinowym opuszczaniem poenerdowskich miejscowości zwłaszcza przez młodych ludzi, którzy wyjechali na zachód swojego państwa za chlebem. Przykładem takiego wyludnionego grodu jest pobliskie Görlitz, z którego wyjechało ponad 60 tysięcy ludzi, czy Zittau, które opuściło ponad 30 tysięcy mieszkańców.
Jeżeli prawo nie zostanie zmienione na korzyść wspólnot, to za kilka lat będziemy mieć do czynienia z kuriozalną sytuacją. Miasto nadal nie będzie miało prawo uczestniczyć w kosztach remontów na rzecz wspólnot mieszkaniowych, tymczasem trakty komunikacyjne wzdłuż obskurnych kamienic będą wyremontowane lub odbudowane, piękna zieleń, drzewa, klomby itd. Urok pryska nawet gdy to sobie tylko wyobrazimy.
Z dnia: 2009-06-17, Przypisany do: Nr 12(371)