Mieszkańcy Olszyny już od pierwszych dni lutego oglądali wieczorami czerwone łuny palących się sąsiednich miast. Wcześniej, bo już w styczniu, przez wieś zaczęły przemieszczać się kolumny jeńców rosyjskich i angielskich. Często zatrzymywali się na nocleg, po czym w konwoju ruszali na zachód. Również w styczniu pojawili się uchodźcy z terenu Śląska. Spore zainteresowanie wzbudził pochód zakonnic z trzebnickiego klasztoru Św. Jadwigi, a także długa kolumna autobusów. Do 15 lutego na olszyńskim dworcu kolejowym zatrzymywały się ostatnie przeładowane pociągi z Festung Breslau. Uchodźcy byli rozdzielani do poszczególnych domów. Średnio na jedną rodzinę przypadało 3-5 osób.
Miejscowy Ortgruppenleiter starał się jeszcze wszystkich uspokajać, ale kiedy 13 lutego zawyły syreny fabryki mebli i przez głośniki ogłoszono polecenie, aby kobiety z dziećmi i staruszki zgrupowały się przy drodze wylotowej do Biedrzychowic, stało się jasne, że front jest tuż obok. Na całej długości drogi wyjazdowej, począwszy od Urzędu Gminy, stały przygotowane ciężarówki, na których pośpiesznie umieszczano ludzi, jedynie z podręcznym bagażem, i przewożono do Giebułtowa, skąd dalej przemieszczali się do Czech. Około 30 osób odleciało samolotem spod Mirska, przez Czechy do bawarskiego Oberpfalz.
Inna grupa mieszkańców Olszyny przemieszczana była wahadłowo w Kraj Sudetów. Ludzi przewożono ciężarówkami z placu drzewnego fabryki mebli Ruscheweyh. W halach fabrycznych przygotowano stoły i ławy dla oczekujących na kolejny transport. Pierwszym etapem był Heinersdorf, gdzie miejscowy nauczyciel Reiche zajmował się kwaterunkiem i aprowizacją, a także koordynował kolejne transporty.
11 lutego dwanaście traktorów z przyczepami z olszyńskich gospodarstw rolnych kursowało do Bolesławca i z powrotem, przewożąc ludzi i wywożąc materiały z bolesławieckich składów. Kiedy 16 lutego kilka rosyjskich czołgów pojawiło się w okolicy Giebułtowa, Mściszowa i Radostowa Dolnego, kursy traktorów ustały. Szpica armii znajdowała się już wówczas około 6 km od karczmy „Pod Lipami” w Olszynie Dolnej. Żaden jednak czołg nie pojawił się na przedpolu Olszyny, gdyż kierunek natarcia przesunął się na Uniegoszcz i Lubań. Rosjanom chodziło przede wszystkim o opanowanie dworca kolejowego i odcięcie kolejowej linii dowozu na trasie Zgorzelec – Jelenia Góra – Kłodzko, zaopatrującej wojska niemieckie na Śląsku.
14 lutego przez Olszynę przetoczył się pochód uciekinierów z pobliskiego Radostowa. Częściowo nocowali w Olszynie, niektórzy próbowali wracać, jednak ostrzał rosyjski uniemożliwił ten zamiar. Kilku odważnych już nigdy nie wróciło. Tego samego dnia w pałacu w Olszynie Średniej zakwaterował się oddział marynarzy. W piwnicach złożono kilkaset kilogramów materiałów wybuchowych i zainstalowano radiostację. Po kilku dniach wspomniany oddział opuścił Olszynę.
We wsi początkowo nie stacjonowało regularne wojsko. Grupą miejscowego Volksstumu dowodził wójt z Radostowa z kilkoma pomocnikami. Do oddziału wcielano miejscowych mężczyzn, często wyciąganych nocą z łóżek. Dowództwo mieściło się w karczmie Jeschego, a szturmani kwaterowali w gospodzie „Glückauf”. Dwaj mężczyźni, którzy nie stawili się do służby zostali skazani na śmierć. Zadaniem grupy pod dowództwem Gustava Plachty było zabezpieczenie Olszyny na północ od linii kolejowej, na kierunku Radostów. Nie dochodziło do bezpośrednich starć gdyż oddziały armii czerwonej nie przemieszczały się w kierunku Olszyny. Każdego kolejnego dnia płonęły kolejne zabudowania w Radostowie Dolnym, a także z tego kierunku każdego ranka nadlatywały rosyjskie samoloty.
Ponieważ Rosjanie nie zajmowali Radostowa Górnego, inspektor Douba z kilkoma chłopami i robotnikami wyprowadził z opuszczonej wsi około 100 krów. Po dołączeniu kolejnych 20 z Olszyny oraz trzody chlewnej przepędzono całość przez Grodnicę do pobliskiego Miłoszowa. Jakież było zdziwienie kiedy rankiem następnego dnia wszystkie olszyńskie krowy, za wyjątkiem jednej, stały przy swoich obejściach – wróciły 15 km nocą!
20 lutego w pałacu w Olszynie Średniej zakwaterowano sztab dywizji, równocześnie do wsi przybyli nowi rekruci, w większości z Czech. Obok Majątku Dębowego ustawiono baterię armat, ściągnięto również czołgi jednostki pancernej „Grossdeutschland”, elitarnej niegdyś jednostki Wehrmachtu, które zgrupowano na placu drzewnym fabryki mebli. Czołgi okryto deskami aby zapobiec wykryciu przez samoloty wroga. Równocześnie przy drodze do Krzewia Małego, obok cmentarza, a także przy pobliskiej cegielni stanęły baterie ciężkich dział. Wszystkie te przygotowania nastąpiły na wypadek konieczności działań wojennych z kierunku Radostowa. W Olszynie Dolnej, naprzeciwko szkoły rozlokowano również czołgi, a w Olszynie Górnej, między młynem a zabudowaniami Tschirnera, ustawiono baterię dział przeciwlotniczych. Pojawiły się też dwa bataliony grenadierów Führer-Begleit-Division.
25 lutego 1945 roku odszedł z olszyńskiego dworca ostatni pociąg. W 30 wagonach wyjechały kobiety z dziećmi i starcy, którzy jeszcze pozostawali we wsi. Pociąg przez J.Górę i Polaun w Czechach dotarł szczęśliwie do Karlsbad. Tym samym w ostatnich dniach lutego w olszyńskich domach kwaterowali prawie wyłącznie żołnierze zabezpieczający umocnienia ziemne od strony północnej.
Dwukrotnie nad Olszynę Górną nadlatywały radzieckie samoloty, gdzie celem była bateria p/lotnicza. Zrzucone bomby nie wyrządziły szkód wojsku, a jedynie zniszczyły szklarnię Kaufmanna. Kilka dni później w kolejnym nalocie zrzucono ciężkie bomby, które jednak eksplodowały w polu. Atakowano bez powodzenia z powietrza czołg, który stał przy domu szewca Seifferta. Celem był też pociąg z amunicją, stojący za polami Treutmanna, w niecce przed Uboczem. Na torach pozostał trafiony i odczepiony od składu wagon z eksplodującą przez kilka godzin amunicją. Pozostały skład szczęśliwie odjechał w kierunku Gryfowa.
Również Olszyna Średnia przeżywała naloty. Emil Brettschneider, mieszkający w budynku starej fabryki mebli (dzisiaj ośrodek zdrowia), wspominał w swoim pamiętniku, że 4 marca w okolice szkoły katolickiej i browaru zrzucono ok. 30 bomb małego kalibru. Zniszczono okoliczne ogrodzenie, a jedna z nich przebiła dach budynku, w którym mieszkał i wznieciła pożar.
1 marca 1945 roku rozpoczęło się natarcie niemieckie zmierzające do odblokowania Lubania i linii kolejowej. Czołgi i towarzyszący grenadierzy dywizji „Führer-Begleit-Division” przegrupowali się w kierunku Lubania i Uniegoszczy, skąd rozpoczęli atak na północny wschód. Również zniknęły z Olszyny obie baterie dział. Wojska generała Schörnera oczyściły po ciężkich walkach sąsiedni Radostów i działania wojenne odsunęły się na północ. Sztab dywizji przekwaterował sie do Radostowa, natomiast pozostałe czołgi zostały na olszyńskim dworcu kolejowym załadowane na wagony. Całą tę operację ochraniała bateria przeciwlotnicza przesunięta z Olszyny Górnej. W walkach w okolicy Olszyny zginęło łącznie 32 żołnierzy niemieckich
Odsunięcie się działań wojennych spowodowało częściowy powrót ludności cywilnej. I tak dla przykładu ilość mieszkańców Olszyny Dolnej w 1939 roku wynosiła 310, a pod koniec lutego zmalała do około 100, aby w połowie kwietnia liczyć już 248 osób. Ogółem cała Olszyna w/g danych z 1939 roku liczyła 4469 mieszkańców, a do końca wojny, wraz z licznie powracającymi, zmalała o około 25-30%. Działania wojenne oszczędziły Olszynę, a pierwszy rosyjski żołnierz pojawił sie tu dopiero 8 maja 1945 roku. O tym i o pierwszych miesiącach przejmowania władzy przez Rosjan i Polaków napiszę w następnym odcinku.
Z dnia: 2009-01-07, Przypisany do: Nr 1(360)