Prawie 16 tys.zł, udało się zebrać w Lubaniu. Wynik nie jest co prawda najgorszy, jednak niemal o połowę mniejszy niż przed rokiem. Tracimy zapał do akcji Owsiaka?
68 wolontariuszy pod wodzą szefa sztabu – Wojciecha Gargasia - zbierało pieniądze w Lubaniu i okolicznych miejscowościach, zaś finał tradycyjnie miał miejsce w Miejskim Domu Kultury. Występom muzycznym towarzyszyła aukcja, podczas której licytowano przedmioty przekazane między innymi przez lokalnych przedsiębiorców. Mimo dobrego zaplecza, zarówno frekwencja, jak i wynik zbiórki nie były imponujące.
- Orkiestra przyciągnęła w tym roku znacznie mniej mieszkańców niż w latach ubiegłych, kiedy to sala koncertowa niemal pękała w szwach – podsumowuje dyrektor MDK, Kazimierz Kiljan. – Rewelacji nie przyniosła też aukcja. Niemal wszystkie przedmioty sprzedano poniżej ich rynkowej wartości. Znaczący wpływ na ogólną sumę zebranych pieniędzy miał fakt, że w tym roku nie kwestowali na rzecz Orkiestry funkcjonariusze Łużyckiego Oddziału Straży Granicznej.
Zaangażowania nie można z pewnością odmówić młodzieży. Spory udział w organizacji imprezy mieli też harcerze oraz pani Zdzisława Ptak, na co dzień pracownica Banku Zachodniego, prywatnie zaś – wieloletnia wolontariuszka, która czuwa nad profesjonalnym i sprawnym przeliczaniem zebranych środków. Należy również podkreślić zaangażowania ze strony młodych artystów Miejskiego Domu Kultury, którzy wypełnili siedmiogodzinny program koncertu finałowego. Był to swego rodzaju przegląd oferty kulturalnej tutejszej placówki, niezwykle interesujący i wszechstronny.
- Niekwestionowanymi rekordzistami była w tym roku młodzież z Leśnej. Zuzanna Kacprzak przyniosła w puszce prawie 1400 zł. Niewiele gorszy był Konrad Pawlikowski – zebrał niemal 1000 zł. – podkreśla szef lubańskiego sztabu WOŚP, Wojciech Gargaś. – Wśród datków zdarzały się także obce waluty oraz złoto i srebro.
Warto jednak zaznaczyć, że mimo starannej selekcji przy wyborze wolontariuszy, nie udało się uniknąć nieuczciwości. Około 30 proc. puszek nosiło ślady manipulacji, a otwory przez które wrzucane były pieniądze zostały w nich znacznie poszerzone.
Mimo to dyrektor MDK zapewnia, że nadal będzie chętnie organizował finały orkiestry pod dachem domu kultury.
- Zawsze zdarzają się przypadki pewnych nadużyć, jednak nie powinno to przysłaniać nam istoty tej akcji. Każda złotówka jest ważna w zbiórkach na tak szczyty cel, jakim jest ratowanie życia i zdrowia małych pacjentów. Dlatego na pewno zagramy znów w przyszłym roku – zapewnia Kazimierz Kiljan.
Z dnia: 2007-01-23, Przypisany do: Nr 2(313)