
* Paweł Zasieczny z Lubania
- W Polsce po prostu głupio brzmi, jak mówi się dobrze o pewnych sprawach, takich jak zarobki, służba zdrowia czy politycy. Choć wydaje się to paradoksalne, mówienie negatywnie budzi w otoczeniu sympatię a z kolei pozytywne nastawienie do życia i spraw wywołuje niechęć. Nie wiem, czy da się to zmienić, bo wydaje mi się, że tacy po prostu my Polacy jesteśmy.
* Aleksandra Wizołek z Lubania
- Mnie się wydaje, że jesteśmy społeczeństwem, w którym wspólne mówienie źle o świecie i innych zbliża ludzi. Optymizm budzi podejrzenia o zarozumiałość, nieszczerość. Dlatego nawet na babskich spotkaniach fajna atmosfera jest dopóki obgaduje się swoich mężów. A kiedy się ktoś wyłamie i powie coś dobrego o swoim facecie, nagle robi się jakoś niefajnie. Myślę, że to wynika z naszej kultury, gdzie na przestrzeni wieków byliśmy cierpiętnikami. To nasza romantyczna tradycja mówienie tylko o swoich troskach a mówienie o swoich sukcesach jest nawet w złym tonie.
* Kinga Pasterska z Lubania
- Jak mówią niektórzy, wygadanie się przynosi człowiekowi ulgę. Może właśnie w ten sposób Polacy dają upust swoim frustracjom? Tylko tak naprawdę narzekanie nie przynosi rozwiązania problemów, ani ulgi - a wprost przeciwnie - nakręcamy się popadając w spiralę frustracji i wiecznego niezadowolenia.
* Jędrzej Koszelski z Boelsławca
- Jesteśmy narodem, któremu nie wypada być zadowolonym. To mamy wpisane w tradycję. Tak jak Amerykanie są wiecznie zadowoleni, tak my Polacy musimy, po prostu musimy, narzekać. Sposobem patrzenia na świat mieszkańców USA nawet gardzimy, uważając ich za nieszczerych i sztucznych. Bo przecież nie można być tak wiecznie zadowolonym z życia.