Spróbujmy przyglądnąć się temu regionowi przez pryzmat dokumentów, jakie zachowały się po dziś dzień, skrzętnie przechowywane dla potomnych w Archiwum Państwowym we Wrocławiu Oddział w Bolesławcu (dawnej w Lubaniu). Dokumenty, które za chwilę przywołam do wgłębienia się w czasy lat czterdziestych XX wieku, pokażą nam jak to z tymi czasami i obyczajami było…
Jest rok 1946, miejscowość Leśna niedaleko Lubania. Władze miasta borykają się z problemami powojennej rzeczywistości. Te swoje problemy, co jakiś czas opisują w sprawozdaniach adresowanych do Pełnomocnika Rządu RP w Lubaniu. A w zasadzie opisuje je burmistrz Władysław Skrobot.
W sprawozdaniu z 3 maja 1946 rok Władysław Skrobot pisze praktycznie o wszystkim, czym władza w tamtym okresie była zainteresowana. I tak np. w części ogólnej i politycznej w punkcie g) pisze on: „Sprawy wyznaniowe częściowo uregulowane przez nadesłanie polskiego księdza (…)”. Widać w tym zdaniu, że sprawy wyznaniowe były ważne dla władz i samorządowych i zapewne państwowych.
O bezpieczeństwie burmistrz Skrobot pisze w w/w sprawozdaniu tak. „a) Dzięki energii komendanta MO przestępczości nie ujawnia się”. Za to jednak spraw karno-administracyjnych było aż 20! Nie ujawniono w okresie sprawozdawczym na terenie gminy organizacji tajnych. Czy może to świadczyć o ich braku, czy bardziej o ich niewykryciu? Tego już sprawozdanie nie ujmuje.
Okres przed 9 maja był okresem spokojnym dla gminy, co znalazło odzwierciedlenie w punkcie d) „Organy MO i BP swą pracą na terenie Gminy tutejszej systematycznie zwiększają pewność bezpieczeństwa osobistego każdego obywatela. Współpraca w w/w odbywa się harmonijnie”.
Entuzjazm burmistrza dotyczący współpracy i bezpieczeństwa, jak za chwilę zobaczymy, nieco przygaśnie w następnym okresie sprawozdawczym.
Ciekawostką z tamtego okresu roku 1946 jest fakt walki burmistrza z PKP w sprawie nazwy stacji kolejowej z Leśnej. Jak widać w piśmie miał z tym stały problem. A jak on wyglądało?
„a) (…) Konieczne również staje się ustalenie właściwiej nazwy przez Kolej Państwową dla m. Leśna. PKP używają nazwy stacyjnej „Leszna nad Gwizdem” co w zasadzie nie jest słuszne, gdyż według biografii niemieckiej miasta, nigdy taka nazwa nie istniała i nie była w użyciu. Z wszystkich nazw, jakie były używane dla miasta Leśna, to są: od 1144 r. Lesna, Lessin, Lyssin, Lehse, Lyssew, Marklissa, a więc właściwa nazwa jest Leśna a nie Leszna.
b) Następnym punktem spornym do wyjaśnienia jest nazwa rzeki przepływające przez Leśną: Kwise. Otóż i tutaj posługując się biografią miasta Leśna, dowiadujemy się, iż rzeka Queiss przepływa przez m. Leśna. Tym samym nie ma tłumaczenia nazwy Queiss na nazwę Gwizd używaną przez PKP. (…)”
Burmistrz w swym sprawozdaniu, ciekawie dla nas współczesnych, przedstawił, poza problemem nazwy, wynikającym z braku staranności ze strony PKP także historię samej Leśnej i jej nazwy.
Jeszcze wyraźniej zostały określone czasy, w jakim przyszło żyć ludziom w 1946 roku, w rozdziale pt. Różne pkt. c) gdzie to opisuje on stan działalności samorządowej powiatu. Przedstawiała się ona pokrótce tak: „(…) Ostatnio zarządzenia wydawane przez Pełnomocnika Rządu RP na Obwód Lubań są sprzeczne same ze sobą, ulegając kilkakrotnej zmianie, co poniża autorytet administracji państwowej - samorządu, w ten sposób przeciętny obywatel traci całkowite poszanowanie oraz zaufanie doszukując się nie kiedy prawd nie mających nic wspólnego z praworządnością (przykład: ref. Osiedleńczy przy Starostwie Pow. Lubań - traktowanie sprawy gospodarki osadniczej, Leszczyński, Pogrzebowy) (…)”. Czego dotyczyły sprawy Leszczyńskiego i Pogrzebowego? Czym się tak skompromitowały władze samorządowe? Tego zapewne nie dowiem się nigdy.
Jednak to, co Władysław Skrobot napisał w ostatnim punkcie tego sprawozdania z 3 maja 1946 r. jest chyba treścią, która i dzisiaj byłaby jak najbardziej aktualna. A pokazuje, że i wtedy i dziś drąży społeczeństwo gminy Leśna ten sam problem „(…) Dla zwiększenia zainteresowania społeczeństwa z centralnych województw Ziemiami Odzyskanymi, należałoby przy pomocy radia zareklamowanie miejscowości nadające się na tereny wypoczynkowo-kuracyjne, w ten sposób poprawi się częściowo sytuacja mieszkańców danych miejscowości, może nastąpić szybsza odbudowa - zwiększenie inicjatywy prywatnej, handlowej oraz przywiązanie do Ziem Odzyskanych”.
Czy te problem został rozwiązany po 70. latach? Na to pytanie muszą sobie odpowiedzieć sami mieszkańcy miasta i gminy Leśna.
Po 30 czerwca 1946 roku, po referendum ludowym związanym z trzema pytaniami, sytuacja w Leśnej nie była już tak dobra jak we wcześniejszym sprawozdaniu. Burmistrz Leśnej poruszył wiele tematów, które, jakby to dzisiaj się powiedziało, destabilizowały sytuację w gminie.
Kolejny raz porusza temat wiary i skarży się, że „(…) Przez usunięcia w terenie Gminy kaznodzieja Sandera z kościoła ewangelickiego oraz księdza rzym.-katolickiego (obaj narodowości niemieckiej) pozostała ludność niemiecka uwolniona została z pod silnego wpływu moralnego, tym samym należałoby nadesłać do probostwa polskiego jeszcze jedną osobę duchowną dla ludności polskiej, gdyż rozsiana ilość kościołów ewangelickich może być całkowicie zamieniana na rzym.-kat. zarazem przejęta (…)”. Brak kierownictwa duchowego, jak widać, musiał w Niemcach wywołać jakieś zachowania, które zwróciły uwagę nie tylko burmistrza, ale być może także innych odpowiedzialnych za region. Jakby tego było mało, stan bezpieczeństwa spadł zasadniczo i tak był opisywany „(…) a) Przestępczość ostatnio wzrosła na wskutek przybycia na teren gminy elementu, który nie posiada przywiązania do stałego pobytu oraz obowiązku pracy (…). b) (…) Referendum wykazało, iż znajdują się również i tu elementy narodowości polskiej, które są niezadowolone - dowodem było umieszczenie plakatów propagandowych - wrogich w dniu głosowania(…)”.
A na dokładkę do stanu bezpieczeństwa (…) c) Organizacja MO niewystarczająca, współpraca utrudniona na skutek nie zdyscyplinowania tychże, oraz występującej chęci zdobywania zysku osobistego (…)”.
Jak bumerang wraca też problem z PKP, które w dalszym ciągu nie respektują zarządzeń wydanych przez Ministerstwo Ziem Odzyskanych, już nie tylko nie respektując odpowiedniej nazwy stacji PKP, ale także „wspomagają” szaber, jaki dokonywał się w Leśnej i jej okolicach. Musiało być to poważnym problemem dla burmistrz, jeśli poświęcił temu kilka zdań w sprawozdaniu okresowym. Czasy, obyczaje można by też dodać ludzie, nie były łaskawe dla tych ziem.
Ostatnie sprawozdanie, jakie pozwolę sobie przywołać dla zobrazowania powiedzenia Cycerona, datowane jest na 3.9.1946 roku i także dotyczy gminy Leśna.
Do problemów społecznych burmistrza i zarządu gminy Leśna dochodzą jeszcze związki zawodowe, które „nie stają na wysokości swego zadania”. Co to mogło oznaczać? Zapewne jakieś problemy na styku związki - pracownik. Czyli temat tak stary jak związki!
A co działo się z przestępczością w gminie? Oddajmy głos burmistrzowi i zarządowi „(…) Przestępczość wzrosła wraz z napływem elementów aspołecznych. Na to wpływa brak przywiązania do pracy, miejsca zamieszkania oraz obowiązkowej moralności. (…)”. Ujawnia się też wpływ elementów wrogich i tajnych poprzez „wysyłanie do poszczególnych osób listów z groźbami” i dalej w tym tonie”. Element napływa ze stref okupacyjnych zachodnich, zatrzymując się na terenie Gminy swym zachowaniem się i objawieniem niezadowolenia działa destrukcyjnie na prace organizacji społecznych. Szerzy się w ten sposób indywidualna samowola, którą cechuje anarchia.” Czarny obraz tego sprawozdania dopełnia informacja o organach MO i brzmi ona tak: „Działalność organizacji MO fatalna. Brak dyscypliny u szeregowych MO, brak świadomości politycznej, moralności. Współpracy całkowitej z MO nie ma”. Widocznym znakiem czasów tamtego okresu jest też nasilający się na wielką skalę szaber, który drążył te ziemie i który chyba nie skończył się z upływem czasu. Zmienił się tylko sposób docieranie do dóbr i miejsc, gdzie pozyskuje się przedmioty będące w zainteresowaniu szabrowników czasów powojennych i dzisiejszych. Co jednak zapisano w sprawozdaniu na temat tej plagi? „Bardziej energicznie zabrać się do walki z szabrem i niepraworządnością pewnych instytucji… oraz warstw ludności”.
Wielu zapewne zakrzyknie, że winą takiego stanu rzeczy było zaniknięcie norm moralnych wywołanych skutkami II wojny światowej, wielu też powie, że wpływało na to nagromadzenie ludności z różnych części Polski przedwojennej, jeszcze inni… itd., itd. A zapewne wielu czytających te słowa widzi zbieżność pomiędzy rokiem 1946 a teraźniejszością.
Przy tym należy pamiętać, że czasy i obyczaje są wypadkową wielu czynników, o których zapewne o wiele ciekawiej opowiedzą psychologowie, socjologowie i antropolodzy.
Ja tylko pozwoliłem sobie zająć czas krótkim rytem historycznym tamtych minionych dni…
(Piotr Kucznir)
Źródła: wykorzystano dokumenty z Archiwum Państwowego we Wrocławiu Oddział w Bolesławcu.
Zdjęcia: zbiór własny.
Z dnia: 2015-10-20, Przypisany do: Nr 19(522)