
O starości mówi się wstydliwie, po cichu. Już samo słowo jest passé. Omijając je skrzętnie, nadaje się jej miano „jesień życia”, „złoty wiek” itp. A przecież – jak ktoś mądrze napisał na facebooku – „nie żałuj, że się starzejesz, nie wszyscy mają ten przywilej, niektórzy umierają zbyt młodo”. Co to jest właściwie starość i kiedy się zaczyna? Czy określa ją metryka, przejście na emeryturę, czy jednak wnętrze człowieka? Będąc młodym, rzadko się o niej myśli, bo wydaje się taka odległa. Ale – jak mówią bohaterowie artykułu – życie mija tak szybko, że człowiek nawet się nie obejrzy, jak już dzieci odchowane, na świecie pojawiają się wnuki a pracodawca wysyła na emeryturę. I ten moment jest najgorszy. Emerytura. Człowiek zabiegany, stawiający sobie cele i wyzwania, nagle nie ma nic do czego przywykł przez całe życie. Ma za to dużo czasu, z którym nie wie co zrobić. Zaczyna coraz częściej myśleć o tym, że wszystko się skończyło, popada najpierw w smutek, który – jeśli w tym momencie nic się nie zrobi – przeradza się w depresję. Lubań ma to szczęście, że świetnie tu działa Ośrodek Wsparcia Dziennego, którym zawiadują młode, kreatywne a przy tym pełne empatii kobiety – dyrektorka Wioletta Szymków i instruktor Daniela Brzezińska. Jakimś cudem, choć są młode rozumieją osoby starsze i ich potrzeby, dlatego wciąż poszukują, jakby tu uatrakcyjnić im życie.
- Są tacy uczestnicy, którzy korzystają na maksa z proponowanych przez nas zajęć – mówi dyrektor OWD Wioletta Szymków. – Przychodzą już o godzinie 8.15 rano na zajęcia sprawnościowe, później idą do domu kultury na jogę, wracają na komputery i idą do domu około godziny 14.00. Tak więc dzień mają szczelnie wypełniony i na nudę nie ma miejsca. Różne instytucje proponują coś seniorom, ale są to propozycje jednorazowe, my jesteśmy dumne z tego, że mamy dla seniorów coś stałego, co można kontynuować, jeśli tylko będą chętni.
- Ważnym elementem naszej pracy jest to, że nasze pomysły są odbierane pozytywnie przez uczestników – mówi Daniela Brzezińska, pracownica Ośrodka Wsparcia Dziennego. – Często panie mówią, że wyjście do ośrodka jest dla nich czasem aktywnego życia na emeryturze. I nie chodzi tylko o udział w zajęciach, ale także o przygotowania, bo trzeba zadbać o fryzurę, makijaż, ubranie. Jest tu też pewna rywalizacja, która z pań będzie bardziej gibka, zwiewna i atrakcyjniejsza w swoim wieku. Ten czas, który tu spędzają jest dla nich czasem rozwojowym, ponieważ oczywiście uczą się w ośrodku pewnych nowych rzeczy, ale też pomiędzy sobą wymieniają doświadczenia życiowe, kulinarne, dotyczące wychowywania dzieci bądź wnuków, albo też gospodarowania niewielką emeryturą.
Łatwo odróżnić na ulicy emerytów, którzy zamknięci w domu popadają w marazm i zgorzknienie, od aktywnych, pełnych radości życia. Na twarzach tych pierwszych maluje się smutek, zaś drugich - radość życia. Często trudno nawet określić prawidłowo ich wiek.
- Niektórym osobom starszym ciężko jest wyjść z domu, i nie ze względu na stan zdrowia a psychikę – mówi dyrektor. – A jak się już zamkną, to trudno znowu otworzyć się na ludzi i korzystać z życia. Czasem nawet namówieni przez kogoś przychodzą, ale nie potrafią się odnaleźć wśród innych. Wolą seriale i dołujące programy publicystyczne. To wszystko ma zły wpływ na ich psychikę. Czasem prowadzić nawet do depresji.
Pani Maria odeszła na emeryturę kilka lat temu i jako kobieta zawsze aktywna na początku nie potrafiła się odnaleźć, tym bardziej, że jej zakład pracy rozstał się z nią mało elegancko. To był trudny czas. Dopiero jej mądra córka, uświadomiła świeżo upieczonej emerytce, że teraz nadszedł czas dla niej, że może bawić się, jeździć na wycieczki i robić co chce, nie ograniczana praca zawodową ani innymi obowiązkami. Może wreszcie żyć swoim życiem.
- Słowa mojej córki były dla mnie drogowskazem – mówi pani Maria. – Rzeczywiście całe życie nie miałam dla siebie czasu. Teraz gram w sztukach teatralnych, tańczę, ćwiczę, jeżdżę na wycieczki. Żyję pełnią życia. Bo jeśli coś robimy, to czujemy się młodo, mamy więcej energii, humoru. Teraz mamy czas na kontemplowanie otoczenia. Wcześniej, zabiegana nie dostrzegałam piękna przyrody, choćby jesieni. A to też daje radość życia. Wiek sprawia też, że jesteśmy bardziej asertywni a przebywanie w grupie buduje poczucie własnej wartości. Atutem emeryta jest też stabilizacja finansowa. Co miesiąc przychodzą pieniądze, jakie by one nie były, ale są. A młodzi dzisiaj mają pracę, a już jutro, kto wie? My emeryci jesteśmy jakby na dożywotnim płatnym urlopie.
Pani Genowefa od zawsze miała talent rękodzielniczy, ale nie mając zbyt wiele czasu na swoją pasję, odkładała ją na drugi plan. Teraz może się realizować do woli. Korzysta z tak wielu propozycji Ośrodka Wsparcia Dziennego, że nawet dzieci i wnuki zwróciły uwagę, że teraz ma mniej czasu niż jak pracowała.
- W październiku - miesiącu seniora – szykuje się sporo atrakcji – mówi dyrektor Szymkow. – Zaplanowana jest spartakiada w Zaciszu, konkurs recytatorski i występ kabaretu. A już za chwilę po ubiegłorocznym sukcesie spektaklu „Teraz albo nigdy”, seniorzy zmierzą się z kolejnym podobnym wyzwaniem. Tym razem będzie to parafraza słynnej książki „50 twarzy Grey’a” pt. „51 twarzy Gustawa”.
Aktywne osoby starsze szukają sobie wciąż nowych celów i zadań a te zamknięte w domu, szukają w sobie wciąż nowych chorób i problemów. Łatwiej jest – nazwijmy to po imieniu – starość przetrwać w grupie, bo drugi człowiek jest zawsze potrzebny człowiekowi. Wśród innych można liczyć na wsparcie, radę i śmiech, choćby sytuacyjny. Trzeba pamiętać, że temat ten, wcześniej czy później będzie dotyczyć każdego z nas. I czas ten jest bliższy niż się komukolwiek wydaje.
(Teresa Kraska)
Z dnia: 2015-10-06, Przypisany do: Nr 18(521)