Istnieją ludzie, dla których Boże Narodzenie nie wiąże się z radością i urokiem. To dla nich zwykły czas, a może nawet bardziej smutny niż zazwyczaj z kompletnie opustoszałymi ulicami i widokiem szczęśliwych rodzin zza okien. Kim są ci ludzie? To bezdomni. Śpią byle gdzie, jedzą byle co. Z pewnością większość z nas mija ich codziennie. Być może nie mamy o nich dobrego zdania. Nie rozumiemy dlaczego stali się bezdomnymi i dlaczego nie wezmą spraw w swoje ręce. Traktujemy ich urzędowo - to osoby nigdzie niezameldowane i niezamieszkałe. W kontekście świąt warto jednak spojrzeć na sytuację takich osób z innej perspektywy, wziąć pod uwagę sprawy dotychczas niezauważane. Według oficjalnych danych na terenie Lubania obecnie bezdomne są 3 osoby.
- Próbowaliśmy im pomóc znaleźć dach nad głową, a w grę wchodzi schronisko Brata Alberta w Leśnej, ale niestety nie wyrażają na to zgody – mówi Beata Jurak dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lubaniu. – Taką pomoc zdecydowało się przyjąć 7 osób. Zyskały na tym wiele, ponieważ dzięki temu są traktowane jak pozostali podopieczni naszej placówki. Oznacza to, że osoby te przyjęły proponowane przez nas miejsca w schronisku, korzystają z przysługujących im darmowych ciepłych posiłków. Ważne jest także to, że przed świętami dostaną paczkę żywnościową o wartości 104 zł. Pozostałych trzech osób staramy się jednak nie zaniedbywać. Jednej z nich w ostatnim czasie kupiliśmy nawet mieszkanie - kontynuuje dyrektor.
Często zdarza się, że nie rozumiemy działań placówek socjalnych, a konkretnie nie popieramy wspierania osób bezdomnych. Warto jednak zastanowić się nad przyczyną bezdomności. Zdarza się, że dotyka ona osób wykształconych. Za przykład może posłużyć historia jednego z lubańskich bezdomnych, który nie chce skorzystać z miejsca w schronisku. Dawniej pracownik pogotowia ratunkowego, dobrze spełniający swoje role, mąż i ojciec. Wśród znajomych uchodzący za koleżeńskiego i wesołego człowieka. Nagle pojawiły się kłopoty i próba ucieczki od nich w alkohol. Okazało się, że to ucieczka, z której nie ma powrotu. Rodzina się rozpadła, doszły długi a wraz z nimi eksmisja. Spełniony kiedyś człowiek dziś wygląda zupełnie inaczej oraz posiada odmienny system wartości. Często próbuje zaczepiać przechodzących obok ludzi prosząc o wsparcie.
– Proszę o bułkę, kiełbasę czy kaszankę – mówi bezdomny. - Niektórzy kupują inni są wulgarni a jeszcze inni udają, że nie słyszą.
Bywa, że prosi o pieniądze, by kupić alkohol. Dlaczego to robi?
– Tak to już jest – komentuje. – On jest silniejszy ode mnie.
Alkohol stał się główną przyczyną, z powodu której odmówiono mu miejsca w Schronisku im. Brata Alberta w Leśnej.
Kolejny z napotkanych bezdomnych na pytanie dlaczego nie chce skorzystać z pomocy oferowanej przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Lubaniu odpowiada zdawkowo
- Nie chcę i już. Tak jest dobrze.
Święta z pewnością nie są dla nich radosne. Nie doświadczą oni nawet namiastki tego, co mogliby przeżyć, posiadając własne mieszkanie i bliskie osoby. Jak spędzą Wigilię?
– Pokręcimy się tu i tam. – mówi jeden z nich.
Pokręcą się samotnie mroźną, smutną nocą.
(MARTA KABA)
Z dnia: 2013-12-19, Przypisany do: Nr 24(479)