Rok 1991
Jestem kobietą, tak jestem 100 procentach kobietą, nareszcie czuję się spełnioną kobietą, matką. Mam 43 lata, dwoje dorosłych studiujących dzieci, męża, własny dom, pieniądze, pracę, ogród, koty, psy, rybki, dookoła pełno przyjaciół. Tak, jestem spełnioną kobietą, te drobne kłopoty z dziećmi, mąż może nie całkiem taki jaki powinien być, w codziennym pośpiechu, przy moim szalonym trybie życia nie mają wielkiego znaczenia. Liczę się nareszcie ja, Magda, kobieta w pełni rozkwitu, zgrabna, wysportowana, zawsze elegancko ubrana, roześmiana, adorowana przez mężczyzn, jak to ja w maju 1991 roku. Jest upalny czerwiec 1991 roku, szpital onkologiczny we Wrocławiu, wieczór, na korytarzach pustki, cisza. Idę do łazienki i staję rozebrana przed lustrem, żegnam Magdę. Od jutra będę inną kobietą, okaleczoną kobietą, zadaję sobie pytanie czy jeszcze kobietą? Patrzę łakomie na swoje odbicie, na piękne, jędrne, małe piersi, to odbicie muszę zapamiętać do końca swego życia, muszę zapamiętać tę Magdę. Jest ranek końcówki czerwca, moment, kiedy budzisz się ze snu, jeszcze masz zamknięte oczy, w pamięci mary senne, ale już wiesz, że się zbudziłaś, to taka krótka chwila, w zawieszeniu między snem a jawą. Boże! Co za okropny miałam sen, moja dłoń wędruje na prawa pierś. Nie, to nie sen, wyję, wyję… Nareszcie po trzech tygodniach od okrutnej wiadomości o raku wyrzucam z siebie ogromny ból, strach, żal. Już nigdy potem nie będę tak płakać, rozpaczać, powoli staję się innym człowiekiem.
Rok 2012 – jestem Magda, starsza stateczna kobieta, świadoma swojej wartości, wiedzące czego jeszcze chcę od życia, niewiele przypominająca tamtą Magdę sprzed dwudziestu lat. Cenię sobie każdy dany mi do przeżycia dzień. O wiele więcej niż inni widzę i słyszę. Cieszę się wiatrem, słońcem, księżycem i deszczem. Uwielbiam podróżować, poznawać nowych ludzi, słuchać muzyki, oglądać malarstwo. Potrafię wybaczać innym drobne słabostki. Po prostu kocham ludzi, zwierzęta, całą przyrodę. Od początku 1992 roku z koleżankami Amazonkami pomagam kobietom w trudnym okresie ich życia, gdy dowiadują się, że mają raka piersi. Jestem wolontariuszką, chodzę wieczorem do szpitala na oddziały, gdzie leżą kobiety w najtrudniejszym okresie swego życia, one różnią się wiekiem, wykształceniem, sytuacją materialną, ale oczy mają takie same – pełne bólu, smutku, wylęknione. Reagują na mnie różnie – jedne udają, że są mocnymi psychicznie kobietami, śmiechem i nadmierną gadatliwością pokrywają lęk, drugie leżą nieruchomo, odwrócone do ściany. Podchodzę do łóżka, biorę rękę chorej w swoją dłoń, delikatnie głaszczę i czekam cierpliwie aż będzie gotowa do rozmowy. A potem? Potem to jest różnie, jest uśmiech delikatny, są łzy obfite, cicha rozmowa, liczne pytania, chwilowy spokój, wyciszenie, ale przede wszystkim to, co dla chorej najważniejsze – świadomość, że po tej chorobie można żyć. Kiedy zmęczona wychodzę ze szpitala, unoszę głowę do góry i patrzę długo w niebo, czuję wielki spokój i siłę. To co zobaczyłam, usłyszałam i przeżyłam przed chwilą w szpitalu, zostawiam za sobą, powracam do swego codziennego życia. My, wieloletnie Amazonki, jesteśmy już psychicznie silne, posiadamy dużą wiedzę o chorobie i jej leczeniu, patrzymy ma chorobę z dystansem. Wiemy, jak pomóc innym kobietom. Jesteśmy świetnie zorganizowane w stu osiemdziesięciu klubach na terenie całego kraju, w których zatrudniamy psychologów, rehabilitantów, lekarzy, organizujemy szkolenia, wycieczki, turnusy rehabilitacyjne, dbamy o swoje koleżanki Amazonki. Spotykamy się na corocznych ogólnopolskich zjazdach, pielgrzymkach, spartakiadach. Wydajemy swoje pisma, poradniki, mamy rozbudowany wolontariat. Jesteśmy członkami wielu organizacji krajowych i zagranicznych. Ale najważniejsze, że istnieje między nami silna więź emocjonalna, rozumiemy się bez słów, wspieramy, bo nasze przeżycia są przeżyciami naszych koleżanek i nikt spoza tego zaczarowanego kręgu bólu nas nie rozumie. Często słyszę narzekania, że już wystarczy w mediach hałasu o Amazonkach, że są inne grupy chorych, o których trzeba mówić. Może to i racja, ale tylko
Amazonki potrafią się tak zorganizować i tak dużo osiągnąć, może dlatego, że Amazonka to kobieta!
Z dnia: 2013-05-11, Przypisany do: Nr 9(464)