Na zaproszenie lubańskiej Odnowy odpowiedziały podobne organizacje z dwudziestu miast Dolnego Śląska a także z Niemiec oraz z Zakładu Karnego w Zarębie. W jubileuszu uczestniczyli także burmistrz Arkadiusz Słowiński oraz członek zarządu powiatu Wojciech Zembik a także pełnomocnik burmistrza ds. rozwiązywania problemów alkoholowych i narkomanii Danuta Suchodolska. Stowarzyszenie istnieje od 2000 roku i jest kontynuatorem wcześniejszego ruchu trzeźwościowego w Lubaniu. Został on zapoczątkowany przez pacjentów Poradni Odwykowej w 1985 roku. Rok później powstał Klub Abstynentów „Niezapominajka”, który działał do 1998 roku. Po dwuletniej przerwie, z inicjatywy ludzi działających w ruchu trzeźwościowym, powstało LSA "Odnowa", które działa do dnia dzisiejszego.
- Dzisiejsza uroczystość jest uwieńczeniem roku naszej działalności - mówi prezes LSA Odnowa w Lubaniu Zbigniew Richard, wiceprezes Dolnośląskiej Federacji Abstynentów. - Ten rok jest rokiem wolontariatu a my zaliczamy się do nich. Jesteśmy ludźmi, którzy muszą oddać to co wzięli. Chcemy teraz pokazać innym ludziom, że coś robimy na rzecz innych. Oczywiście za pomocą miasta, bo ono nas wspiera finansowo pomaga, ale również domu kultury, który jest nam życzliwy. Moim sukcesem jako prezesa jest pozyskanie w minionym roku kilkunastu nowych członków z Lubania i powiatu.
Odnowa na dzień dzisiejszy liczy ponad 50 członków, którzy aktywnie działają. Nie są to tylko ludzie mający problem alkoholowy ale także sympatycy ruchu. Staż trzeźwości mają bardzo różny. Najdłuższy w lubańskim stowarzyszeniu – bo aż 24 letni – ma Paweł Kołodziejczak, współzałożyciel pierwszego lubańskiego klubu abstynenta Niezapominajka.
- Najtrudniejsze w trzeźwieniu jest przyznanie się, że ma się problem alkoholowy i w związku z tym podjęcie leczenia – mówi Paweł Kołodziejczak. – Ja byłem typem upartym i dopiero wyrok sądowy zmusił mnie do tego. Ważną rolę w mojej drodze do trzeźwości odegrał obóz terapeutyczny, w którym wziąłem udział zaraz po szpitalu, a potem Poradnia Odwykowa w Lubaniu. Miałem chwile załamania ale dzięki wsparciu innych nigdy już nie sięgnąłem po alkohol. Na chorobę alkoholową jedynym lekarstwem jest drugi człowiek, innego nie ma.
31-letni Artur miesiąc temu obchodził swoją pierwszą rocznicę. Po 15 latach picia od roku jest trzeźwy. Wprawdzie bezpośrednią przyczyną podjęcia leczenia była interwencja policji ale już wcześniej mężczyzna zaczął sobie zdawać sprawę, że z jego piciem jest coś nie tak. Ale uzależniony mózg skutecznie go oszukiwał.
- Nawet jak rozbiłem samochód prowadząc po alkoholu nie przestałem pić – wspomina Artur. – Sprzedałem go żeby mnie nie korciło jeździć, ale pić nie przestałem. Któregoś razu narozrabiałem i wylądowałem na dołku na policji. Ale to nie wystarczyło. Dochodziło do coraz częstszych awantur w domu. Praktycznie nie trzeźwiałem, tracąc coraz bardziej zdrowie. Poprosiłem nawet mamę aby umówiła mnie z terapeutką. Cóż z tego, kiedy poszedłem tam pijany. Dopiero moje spotkanie z alkoholikiem z długoletnim stażem trzeźwości na detoksie w Bolesławcu spowodowało, że poważnie podszedłem do problemu. Miałem szczęście, zwolniło się miejsce na terapii i ja skorzystałem z tej szansy. Normalnie czeka się na nie po kilka miesięcy. Potem wiele zawdzięczam wsparciu kolegów z Odnowy.
Człowiek, który dużo pije jest odrzucany poza margines społeczny. Nie widać go, znika, staje się zerem, nie chce pomocy. Taka jest istota choroby. A stowarzyszenia takie jak Odnowa stanowią bezpieczną przystań dla ludzi, którzy rozpoczęli trzeźwe, lepsze życie. Uczestnicy jubileuszowego balu bawili się doskonale bez zachęty w postaci alkoholu.
Z dnia: 2011-11-23, Przypisany do: Nr 22(429)