Nagłaśniając sprawy dla ludzi trudne nigdy się nie wspomina, czy pomoc społeczna może rzeczywiście coś w danym temacie zrobić, czy jest bezradna. Zazwyczaj jest po prostu kozłem ofiarnym.
- Nikt nie bierze pod uwagę tego, że często sprawy te dotyczą ludzi dorosłych, mających w pełni czynności prawne i mogących o sobie decydować, czyli jeśli ktoś chce zbierać puszki czy makulaturę, chodzić brudny, nie myć się czy nie odzywać do sąsiadów to jego pełne konstytucyjne prawo – mówi Mariola Krystkiewicz, kierownik działu pomocy społecznej MOPS w Lubaniu. - Niejednokrotnie osoby te powołują się na konstytucję i prawa z niej wynikające. MOPS nie jest w stanie na siłę umieścić kogoś w Domu Pomocy Społecznej lub szpitalu tylko dlatego, że środowisko, w którym mieszkają, uważa go za dziwaka a może i za psychicznie chorego. Chcę podkreślić, że od pomocy społecznej niejednokrotnie oczekuje się rozwiązania wszystkich bolączek. Czyli ludzie dzwonią aby zrobić coś z sąsiadami bo hałasują, brudzą lub nie podoba im się styl ich życia, sami nie chcą zareagować a od innych wymagają właściwie nie wiadomo czego. Chyba cudu? Ale jesteśmy bardzo wdzięczni za każdy sygnał od społeczeństwa mówiący, że komuś dzieje się krzywda lub ktoś potrzebuje pomocy bo z powodu choroby, zniedołężnienia czy innych czynników wymaga fachowej pomocy. Pracownicy socjalni – a jest ich jedenastu - idą i badają każdy sygnał ze środowiska. Dyrektor MOPS w Lubaniu Beata Jurak koło takich spraw nigdy nie przechodzi obojętnie i zawsze od pracowników oczekuje informacji, co w danej sprawie zostało zrobione i czy interwencje są natychmiastowe. Pomoc społeczna zgodnie z literą prawa i ustawy o pomocy społecznej pomaga ludziom w różny sposób - udzielając pomocy finansowej, rzeczowej i poprzez pracę socjalną.
- Wiele osób umieszczamy w schronisku Brata Alberta w Leśnej po to, by nikt z naszego terenu nie zamarzł – kontynuuje Mariola Krystkiewicz. - Aby umieścić osobę w Domu Pomocy Społecznej musi ona wyrazić taką zgodę a także muszą występować okoliczności uprawniające do jej umieszczenia. Społeczności sąsiedzkie piszą do nas aby kogoś umieścić w DPS gdyż stanowią zagrożenie dla nich, bo np. może ich podpalić jak wypije i zaśnie. Nie zdają sobie sprawy, że ta osoba w pełni praw musi wyrazić na to zgodę. Jednak pracownicy socjalni robią wszystko aby takie osoby przekonać, że w DPS będzie im lepiej a dyrektor wydając pozytywną decyzję o umieszczeniu także jest zadowolony z finału sprawy. Na przykład znaleźliśmy taki dom w Zgorzelcu, który dał schronienie paru naszym podopiecznym. Odwiedzają ich tam wierni koledzy - Zdzisław Bykowski i Tadeusz Duma.
- W ostatnim czasie spotkałem się z kilkoma budującymi przykładami działalności lubańskiego MOPS-u – mówi Zdzisław Bykowski. - Dzięki wrażliwości i staraniom tej instytucji kilka miesięcy temu dwóch moich wieloletnich znajomych, znajdujących się w wyjątkowo ciężkich warunkach życiowych, znalazło spokojną przystań w zgorzeleckim Domu Pomocy Społecznej. Mają tam znakomite warunki bytowe oraz niezbędną stałą opiekę lekarską, w tym rehabilitacyjną. Jakiś czas temu wzruszył mnie widok klepsydry dotyczącej zmarłego bezdomnego. Pod ogłoszeniem o zgonie i pochówku podpisał się MOPS w Lubaniu. Nigdzie w Polsce nie spotkałem się z podobną praktyką, która przecież chyba wykracza poza formalne obowiązki tej instytucji. Czasem, gdy zdarzy mi się prosić lubański MOPS o zainteresowanie się jakąś potrzebującą pomocy osobą wiem, że zawsze mogę tam liczyć na życzliwe przyjęcie, interwencję i możliwe wsparcie. Cieszę się, że na łamach ZL mogę publicznie o tym zaświadczyć i podziękować.
Miło jest słyszeć słowa wdzięczności za pomoc. Ta sama sytuacja dotyczy osób chorych i niepełnosprawnych, którym pracownicy socjalni z MOPS Lubań pomagają w różnorodny sposób - wsparcie w załatwieniu sprzętu rehabilitacyjnego, pomocy finansowej na zakup przedmiotów ortopedycznych, mimo że dochód takich osób przekraczał kryterium ustawowe. Pomoc taką uzyskał m.in. pan Jerzy, który dzięki wsparciu MOPS-u mógł uzyskać protezę krtani.
Nieprawdą jest, że pomoc społeczna i pracownicy socjalni nie pomagają! To, że nie słychać o tym wynika z tego, że o takich dobrych i załatwionych sprawach nikt nie mówi. Mówi się tylko jak pracownicy socjalni wymagają potrzebnych dokumentów lub od klientów, którzy od wielu lat korzystają ze wsparcia, wymaga się inicjatywy czy aktywności zawodowej. Klienci niejednokrotnie kłamią, zatajają wiele istotnych spraw, a na dodatek nie pracując od wielu lat coraz więcej wymagają.
Reasumując wszyscy tylko potrafią krytykować, a nikt nie wspomni o ludziach co dziękują i są wdzięczni za pomoc jaką im niesie pomoc społeczna.
Z dnia: 2011-11-09, Przypisany do: Nr 21(428)