(ZAWIDÓW) Nie da się ukryć, że była to ofiara nadaremna. Przypomnijmy, przez kilka lat 48-letni mieszkaniec Zawidowa pisał petycje, podejmował interwencje u wszystkich możliwych organów i władz, aby coś zrobić z zakłócającym ciszę i spokój barem przy ul.Wilczej w tym nadgranicznym mieście. Bez skutku. 25 maja, w przypływie bezsilności, oblał się benzyną i podpalił na komendzie policji w Zgorzelcu. Tu także, mimo wcześniejszych obietnic, nie znalazł wsparcia. Z licznymi poparzeniami w ciężkim stanie trafił do specjalistycznego szpitala w Gryficach, gdzie nie odzyskawszy przytomności zmarł. Tymczasem ów obiekt rozrywkowy, przeciw funkcjonowaniu którego protestował, będzie działał sobie w najlepsze, bowiem prawnicy a za nimi decydenci nie znaleźli podstaw by go zamknąć, czy choćby tylko odebrać jego właścicielowi koncesję na sprzedaż alkoholu. Takie mamy w Polsce prawo. W jego majestacie można u nas terroryzować pół miasta.
Z dnia: 2011-08-24, Przypisany do: Nr 16(423)