Opinie, poglądy, komentarze...
Zgodnie z reformą oświaty w przyszłym roku 6–latki mają pójść do szkoły, tymczasem na początku lipca br. został złożony w Sejmie obywatelski projekt - z poparciem ponad 340 tys. podpisów – który ma zastopować to rozwiązanie. Kto w tym sporze ma rację?
* Małgorzata Grzesiak, dyrektor Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Lubaniu
- Ustawa o systemie oświaty zakłada, że od września 2012 roku wszystkie sześciolatki będą musiały iść do pierwszej klasy podstawówki. Dotychczas, od 2009 roku, to rodzice decydowali, czy dziecko pójdzie do zerówki, czy do szkoły. I niezbyt chętnie wybierali drugą opcję. Dzieci w tym wieku bardzo różnią się pod względem rozwoju, a fakt, że w 2012 roku sześciolatki pójdą do pierwszej klasy razem z siedmiolatkami, tylko te różnice pogłębi. Obniżenie wieku szkolnego skraca maluchom dzieciństwo. A to właśnie przez zabawę, a nie siedzenie w ławkach, uczą się teraz najwięcej. Placówki szkolne w większości nie są do tego przygotowane, a nowa podstawa programowa jest zbyt wymagająca. Ministerstwo zakłada, że sześciolatki mają w rok nauczyć się pisania i czytania. Takie tempo to przepaść w porównaniu do zajęć w przedszkolu. Należy dostosować etapy edukacji do etapów rozwoju układu nerwowego i odpowiednio wykorzystać pierwsze lata życia, kiedy umysł jest najbardziej chłonny i dynamiczny, co nie znaczy, że takie działania należy przypisać szkole masowej. Należałoby wdrożyć metody dostosowane do możliwości percepcyjnych dzieci i realizować je przez obowiązkowe minimum 2 lata w edukacji przedszkolnej. Odpowiednio stymulowany mózg wytworzy wtedy ośrodek odpowiedzialny za czytanie, decydujący o przyszłym sukcesie szkolnym. Tak przygotowane dzieci radzą sobie w pierwszej klasie z fonologiczną metodą nauki czytania, nawet jeśli jeszcze nie całkiem do niej dojrzały. Nauka powinna być dla nich radością i zabawą. Ponadto dojrzałość szkolna powinna być także postrzegana jako dojrzałość emocjonalna, pozwalająca np. w sposób adekwatny reagować w sytuacjach trudnych. Dlatego uważam podobnie jak Karolina i Tomasz Elbanowscy, którzy zorganizowali akcję "Ratuj Maluchy" i przygotowali obywatelski projekt ustawy przywracający obowiązek szkolny od 7 lat. Uznaję, z wieloletniego doświadczenia diagnostycznego, za bardziej zasadne obniżenie wieku obowiązkowego przygotowania przedszkolnego i pozostawienie dzieci do czasu uzyskania wieku 7 lat w integracji i edukacji przedszkolnej. W końcu to też edukacja. Nie popieram także podawania jako przykładu innych krajów UE, gdzie w większości dzieci idą do szkoły przed siódmym rokiem życia. Metody i program nauczania we Francji czy Niemczech całkowicie różnią się od tych, które wprowadziła polska reforma oświaty. Rację będzie miał ten, kto poniesie mniej szkód, ale pamiętajmy, że podmiotem a nie przedmiotem tej ogólnonarodowej dyskusji jest DZIECKO i jego przyszłość.
Z dnia: 2011-07-20, Przypisany do: Nr 14(421)