Swego czasu jeździłem wieczorem i nocą w okolicach „bardzo ważnego” wydarzenia w Londynie. Karnawał na Nothing Hill, który trwa dwa dni i dwie noce jest wzorowany na brazylijskim. Nie da się opisać tych tysięcy mocno pijanych i naćpanych uczestników parady i widzów. Są to turyści z całej Wielkiej Brytanii i Europy. Setki a może tysiące policjantów na koniach, rowerach, pieszo... próbujących utrzymać to towarzystwo w pewnych obszarach. Barierki, blokady itp. Karetka pogotowia to... ekipa czterech ludzi z plecakami. Wielu policjantów z pistoletami, co w Londynie jest niespotykane. Niby był spokój a widziałem jednego reanimowanego na środku ulicy i jednego trupa w czarnej folii. Sklepy non stop sprzedawały alkohole. Każdy pił na ostro (nie piwo) i nie w pub-ach, ale na ulicach... i coś mocniejszego. Myślę, że 80-90 proc. tego tłumu to Murzyni. A wiesz, że rasistą nie jestem. Często w autobusie też mi puszczały nerwy. Raz wyrzuciłem pijaną agresywną Murzynkę, raz bardzo śmierdzącą, też Murzynkę. Warto było to zobaczyć, te sterty śmieci, szkła, puszek leżących na ulicach, a często na jezdni, półprzytomnych lub śpiących albo jeszcze biesiadujących ludzi. Policja nie reagowała, bo to były tysiące ludzi. Może dziesiątki tysięcy. Mam porównanie bo często widzę jak wychodzą po meczu ze stadionu na Wembley (ok. 50 tys. kibiców). Ale po meczu to jest „pikuś” w porównaniu z tym! Cały duży obszar dzielnicy był zamknięty (kilka kilometrów kwadratowych) a te tłumy wszędzie się rozlazły. Współczuję mieszkańcom. Z punktu widzenia kierowców warto dodać informacje o nagłych zamknięciach kolejnych dróg i... autobusach błąkających się po okolicy, bo firma nie była w stanie przez radio organizować objazdów. Było tyle zdarzeń i sytuacji zmieniających się błyskawicznie, że nie sposób było organizacyjnie nic zrobić, więc nikt nic nie robił. Autobusy jeździły więc po mieście... w zależności od pomysłów kierowców, którędy by tu pojechać... Ja akurat znałem okolice – bo kiedyś woziłem wycieczki - i jakoś bocznymi uliczkami sobie radziłem. A podobno to Polacy są najbardziej imprezowi i nieodpowiedzialni? Jak widać, niekoniecznie.
Z dnia: 2010-11-17, Przypisany do: Nr 22(405)