Zdecydowanym faworytem spotkania byli gospodarze, którzy po raz kolejny chcą spróbować powalczyć o czwartą ligę.
- Wierzę, że w kolejnych meczach nasza gra będzie wyglądała dużo lepiej. Na treningach dopisuje frekwencja, co powinno służyć zgraniu i lepszej dyspozycji strzeleckiej - powiedział piłkarz Łużyc-Bazaltu Krzysztof Złocik.
Z remisu bardzo natomiast cieszyli się goście.
- Mamy swoje problemy i takie rozstrzygnięcie bralibyśmy w ciemno. Z drugiej strony po spotkaniu można było mieć mieszane uczucia, bo przez spory okres prowadziliśmy - przyznał po zawodach trener Woskara Marcin Ramski.
W pierwszej fazie meczu przewagę mieli miejscowi, ale nie zdołali poważniej zagrozić bramce strzeżonej przez Niemca. W miarę upływu czasu przyjezdni zaczęli grać coraz śmielej i bez kompleksów dla przeciwnika. Ten fakt goście udokumentowali golem w 27 min. kiedy po kontrze Kandyba niezbyt dokładnie dograł piłkę do Khodzhamkulova, ale ten ostatecznie i tak wbił ją do siatki. Łużyce odpowiedziały w 41 min. Wówczas z rzutu wolnego uderzył Mazur, Niemiec odbił piłkę, a następnie obronił dobitkę Żyłkowskiego. Po przerwie w miarę upływu czasu gospodarze zaczęli coraz częściej dochodzić do głosu. Ich akcje jednak nie były składne. Dopiero w 85 min., po dośrodkowaniu Mazura z rzutu rożnego, Niemca strzałem głową do kapitulacji zmusił Andruchów. Wówczas goście grali w osłabieniu, gdyż za dwie żółte kartki w 82 min. arbiter odesłał pod prysznic debiutującego w zespole seniorów Woskara Szaleja.
- W końcówce troszeczkę opadliśmy z sił. Ważne, że serię wyjazdów nie rozpoczęliśmy od porażki. W kolejnych meczach z powodu remontu naszego boiska także będziemy grać na boiskach rywali - zakończył trener Ramski...
Więcej czytaj w drukowanym wydaniu Ziemi Lubańskiej
Z dnia: 2010-08-25, Przypisany do: Nr 16(399)