Opinie, poglądy, komentarze...
Nieustające konflikty na szczytach władzy, które zdominowały polskie życie polityczne po ostatnich wyborach parlamentarnych, mają zmienną dramaturgię. Chwilami przygasają, by następnie powrócić ze zdwojoną siłą. Czy te konflikty i podziały przenoszą się na niższe szczeble władzy terytorialnej? Czy nie mają one negatywnego wpływu na funkcjonowanie jednostek samorządowych a tym samym hamują rozwój gmin i powiatów?
* Wojciech Zembik, wicestarosta lubański, pełnomocnik Prawa i Sprawiedliwości na powiat lubański
- Jeżeli chodzi o konflikty na szczytach władzy, to są to oczywiście zdarzenia, które nie powstają bez powodu. W polityce, jak zresztą wszędzie, biorą się one z konfliktu interesów. Warto więc przy okazji obserwowania tych starć zastanowić się, kto czyje interesy reprezentuje.
Celowo nie wskażę tu winnych i tych pozytywnych, bo to byłoby najłatwiejsze, ale powiem tylko tyle, że atrakcyjne programowo a finansowane przez obce kapitały środki masowego przekazu na pewno nie wspierają uczciwych polskich polityków walczących o interes Polaków, ani nie ukazują w swoich programach problemów w kolejności ich znaczenia dla naszego życia. Wręcz ukrywają problemy o zasadniczej wadze, których rozwiązywanie musiałoby naruszyć interesy wielu bynajmniej nie pracujących ciężko i uczciwie rodaków. A Polsce jeszcze daleko do państw, w których właściwy podział dochodu narodowego można załatwić przez spokojne rozmowy. Należy nastawić się raczej na dalszą twardą walkę, a konflikty na każdym szczeblu władzy za wszelką cenę starać się rozstrzygać dla wspólnego dobra i sprawiedliwości.
Jednocześnie brak konfliktów należy odczytywać jako porozumienie wszystkich rządzących przeciwko rządzonym, a to jest wariant najgorszy.
* Konrad Rowiński, burmistrz Miasta Lubania a jednocześnie Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Powiatu Lubańskiego
- W pewnym sensie na pewno te konflikty nie pomagają. Ludzie czerpią wzorce z telewizji. Jeżeli cały czas pokazywane są tylko spory i nieporozumienia to jest to pewien, nawet podświadomy, wzorzec do naśladowania. Media za wszelką cenę szukają sensacji i na tym się skupiają. Oczywiście politycy też nie są bez winy. Bo chęć pokazania się w ogólnopolskiej telewizji, która dociera do kilku milionów wyborców w ciągu kilku sekund jest dla nich bardzo kusząca. Przy czym wypowiedzi, aby zostały zapamiętane, muszą być barwne i dosadne, stąd tyle złośliwości. Przy okazji prawie zupełnie pomijane są tematy ważne. Na przykład ostatnio wszystkie media pasjonowały się sporem Prezydenta z Premierem o udział w szczycie w Brukseli. Najważniejszymi problemami były więc - jaki jest skład delegacji, kto leci jakim samolotem, kto usiądzie za stołem obrad. Natomiast tylko zupełnie w tle tego sporu wspominano, że negocjowano „pakiet klimatyczny”. A przecież to ta informacja była najważniejsza. Gdyby przyjęto propozycję Francji to na skutek tego w najbliższych latach wszyscy będziemy płacić za energię elektryczną nawet o 90 proc. więcej niż dziś. Najbardziej istotne jest to aby do tego nie doszło a nie informacja, kto zje kolację w Brukseli. Ale wracając do pytania o wpływ tych konfliktów na samorządy, to z drugiej strony jest on na szczęście niewielki. W samorządach jest mniej polityki a więcej spraw konkretnych do rozwiązania. Decyzja o budowie drogi czy boiska nie jest zwykle polityczna dlatego nie bardzo jest się o co spierać, bo wszystkim zależy na realizacji tych zadań.
Z dnia: 2008-10-21, Przypisany do: Nr 20(355)