Przyjazd kontrowersyjnego komentatora Radia Maryja prof. R. Nowaka do Lubania i jego planowane wystąpienie w kościele na Osiedlu Piast podzielił miejscową opinię publiczną. Również samych katolików. Cześć opowiedziała się za jej wygłoszeniem w świątyni, ich oponenci zdecydowanie się temu przeciwstawiali. Czy cała ta sprawa warta była takiego zamieszania?
* Andrzej Raab, nauczyciel biologii, członek pierwszej Solidarności.
- Dlaczego nie wyrażam zgody na wykłady prof. Jerzego Roberta Nowaka w Kościele? Bo to również mój Kościół i nie chcę, aby był on miejscem cynicznie politycznych wystąpień. Prof. Nowak w czasie swoich seansów nienawiści podsyca agresję i antysemityzm, poniża wielkie polskie autorytety, dzięki którym po wielu latach zniewolenia nastąpił cud 89 roku i możemy cieszyć się wolnością.
Dla mnie, mojego przyjaciela i wielu bliskich nam osób takie postępowanie budzi zgorszenie, smutek i wstyd. Nie możemy być obojętni wobec wystąpień wyrachowanego polityka, który niszczy autorytet Kościoła i Polski.
Jak to się ma do nawoływań Episkopatu, żeby świątynie nie były wykorzystywane dla celów politycznych?
Wystąpienia Nowaka są też wyrazem pogardy dla nauki śp. Jana Pawła II, który nauczał nas że „antysemityzm, jak każda forma rasowej nienawiści, jest grzechem przeciwko Bogu i zbrodnią przeciwko człowiekowi”.
Prof. Nowak, były prelegent Instytutu Podstawowych Problemów Marksizmu i Leninizmu, zwolennik gulaszowego socjalizmu Kadara na Węgrzech, a obecnie pierwszy ideolog Radia Maryja i ojca Rydzyka, jeździ z krucjatą po Polsce, głosząc prymitywny, plemienny, antyobywatelski pseudopatriotyzm.
Czyżby celem tych wystąpień było zebranie fanatycznych zwolenników i utworzenie skrajnej partii prawicowej, rodem z narodowego socjalizmu?
OBY NIE BYŁO ZA PÓŻNO !
* Ryszard Figurski – socjolog
- Skupmy się jedynie na samym wystąpieniu. Było ono bardzo wielowątkowe, więc nie sposób go ogarnąć w krótkim komentarzu. Na wstępie prof. Nowak mówił m.in. o zaniku wrażliwości historycznej u młodych, biografiach politycznych niektórych ludzi opozycji, komunistycznym rodowodzie obecnego establishmentu itd. itp. Były to poglądy i oceny, do których każdy ma prawo i – co ważne – wygłoszone zostały w sposób stonowany. W tym wszechogarniającym dyskursie pojawiły się miejsca, które jednak mogły wzbudzić głębszy sprzeciw. Ot choćby kwestia pojmowania polityki historycznej. Otóż prof. Nowak, przedstawiając się jako gorący patriota, okazał się zwolennikiem prezentowania tylko – mówiąc w uproszczeniu – jasnych stron historii Polski. Jest gotowy atakować tych wszystkich, którzy chcą ją odbrązawiać, gdyż ich działania mogą narazić na szwank wizerunek ojczyzny. Oburzał go np. fakt, że ktoś śmiał nazwać wielkiego naszego króla Bolesława Chrobrego również... awanturnikiem. Jeśli są na to źródła historyczne, to nie ma co tego ukrywać. Najważniejszy powinien być obiektywizm i prawda historyczna. Albo inna sprawa. Jak można zauważyć, do ataków na prof. Nowaka używa się często zdań wyrwanych z kontekstu, które wyjęte z jego wystąpień mają przyprawiać mu “gębę”, ale niestety sam profesor również stosuje tę metodę. Ot choćby do osoby Jana Karskiego. Obarczanie go za słowa, że Polska jest wrzodem na ciele Europy, staje się co najmniej niepoważne. Ten gorący patriota tylko relacjonował nastroje salonów politycznych Europy, które najczęściej w taki właśnie sposób określali niepokornych Polaków, zakłócających swoimi zrywami spokój sytych i zadowolonych Europejczyków. A więc nie wszystko w I części wystąpienia było wiarygodne, za to krytyka pracy T.Grossa – ku zaskoczeniu – okazała się bardziej przekonywująca. Na ogół znamy wydanie polskie, wykastrowane, tymczasem w edycji amerykańskiej są fragmenty, które mogą zaboleć każdego Polaka. W przywoływanych przez Nowaka cytatach – jeśli były one tylko poprawnie przytaczane – Gross stwierdza wprost, że Polacy to żydożercy, antysemici, kolaboranci nazistów, chciwi na mienie pożydowskie itd. To bardzo niesprawiedliwe oceny, pachnące antypolonizmem i w dodatku użycie przez Grossa tzw. wielkich kwantyfikatorów, że „wszyscy Polacy to…” jest dyskwalifikujące dla każdej pracy naukowej, także i dla omawianej. Reasumując, za to całe nasze zamieszanie otrzymaliśmy tylko publicystykę i to w dodatku mocno umoczoną w sosie ideologicznym.
Z dnia: 2008-04-08, Przypisany do: Nr 7(342)