Dla wielu dzisiejszych mieszkańców Lubania narodziny Spółdzielni Mieszkaniowej to dosyć odległe wspomnienia, nieco zapomniane. Miały miejsce w czasach, które - mówiąc delikatnie – nie były szczególnie łaskawe. Wyobraźmy sobie rok 1965, dwadzieścia lat po wojnie, miasto zmaga się z wieloma problemami, będącymi konsekwencją działań wojennych. Władze lokalne robią co mogą, aby zaspokoić potrzeby egzystencjalne mieszkańców, w tym i lokalowe, na które oczekują kolejne pokolenia. Odrestaurowana z niemałym trudem infrastruktura miejska, stare przedwojenne kamienice, które mimo starań nadal cechuje niski standard. Dodajemy do tego oczekiwania rzesz ludzi, którzy na skutek zachodzących przemian cywilizacyjnych, społecznych, usiłują emigrować ze wsi do miasta, aby tu realizować swoje życiowe ambicje.
Głód lokali mieszkalnych był w tym czasie ogromny. Istniało wprawdzie budownictwo komunalne, które mimo wielu namacalnych efektów, nie było w stanie sprostać oczekiwaniom. Presja wywierana na władze miejskie, powiatowe, aby coś w tej kwestii zrobić, była ogromna.
Więcej w numerze.
Z dnia: 2020-10-08, Przypisany do: Bieżący Numer, Serwis informacyjny, Nasze sprawy, Przekładaniec, Nr 16(632)