Takie znaczenie a jeszcze bardziej taką właśnie symbolikę daje się przypisać ul. Granicznej i jej najbliższemu otoczeniu w Uniegoszczy. I to nie bez powodów. Tu gdzieś przebiegają rubieże miasta i gminy Lubań, tu „krzyżują się” w jakimś sensie kompetencje obu samorządów, ale tu przede wszystkim widać jak na dłoni „zderzenie” dwóch cywilizacji. Z jedej strony osiedle siedemnastu nowych domów i zadbanych posesji, z drugiej szare polskie gminne realia, z których najbardziej dojmujący i przygnębiający jest brak oświetlenia i właściwego dojazdu. Zwłaszcza ta ostatnia sprawa mocno doskwiera ludziom. Pół biedy jak jest pora sucha lub ściśnie mróz – da się jakoś funkcjonować, kiedy nastaje tak jak w tym roku długa dżdżysta jesień albo śnieżna zima – pora umierać.
- Ulica Graniczna zwykle tonie w błocie, nie da się ją przejść nie tylko po przysłowiowe kostki, ale wręcz po kolana w brei – mówi jedna z mieszkanek osiedla. - Co więcej, na swoje nieszczęście jest jeszcze bardzo wąska, co powoduje, że nie za bardzo dają jej radę również samochody.
Przytkana pępowina
Oczywiste jest, że mieszkające tu rodziny na istniejący stan rzeczy się nie godzą. Z uporem godnym lepszej sprawy starają się coś zrobić we własnym zakresie. Za własne pieniądze zakupili, nawieźli i wstępnie utwardzili drogę gminną. Ten zabieg jednak na niedługo starczył. Po roku otrzymali od władz gminy trochę kamienia, którym sami pozatykali największe dziury. Swoje boczne dojazdowe drogi także kilkakrotnie utwardzali tłuczniem. Na więcej nie dają rady. Zaczęli pisać w tej sprawie do włodarzy gminy Lubań. Pierwsze pismo poszło w 2003 roku. Powtórzyli petycję rok później. Bez efektu. Odpowiedź jest zawsze jedna. Brak pieniędzy, inwestycja nie ujęta w budżecie itd. itp. Żadnej też nadziei.
- Raz mówią, że może coś się uda zrobić za dwa lata, a kiedy indziej że dopiero w 1012, a więc może w ramach inwestycji towarzyszących Euro – mówi z sarkazmem mieszkanka osiedla.
Dodatkowe problemy z drożnością ul. Granicznej wynikają również z tego, że jest po prostu za wąska. Są kłopoty z wyminięciem się pojazdów, dojazdem wielkogabarytowej „śmieciarki”, a zimą pługu do odśnieżania, który nie ma jak zawrócić...
- Zawsze bardzo się boimy zimowych poranków bo nigdy nie wiemy, czy uda się nam przekopać przez śnieg i na czas zdążyć do pracy czy szkoły – zauważa nasza rozmówczyni. – Po południu wszystko wraca w miarę do normy bo sami łapiemy się za łopaty, odśnieżarki i przywracamy naszą łączność ze światem.
Od problemu do problemu
Kłopoty z dojściem czy dojazdem to nie tylko wspomniane uciążliwości, ale i konkretne koszty. Na tym torze przeszkód tracą zawieszenie samochody osobowe, daje się zauważyć też przyśpieszoną amortyzację pojazdów. Przepłacony staje się także wszelaki transport do posesji przy ul. Granicznej w Uniegoszczy.
- Lubańscy przewoźnicy podejmując się usługi dobitnie podkreślają trudność przejazdu i znacząco opisują samo miejsce docelowe: „To tam gdzie kończy się droga”... - cytuje jedna z mieszkanek feralnego osiedla.
Ale to nie jedyny ich problem. Nie mniejszym jest brak oświetlenia. Najwięcej na tym tracą dzieci, które nie mogą uczestniczyć w różnych zajęciach pozalekcyjnych na terenie Lubania no bo – po prostu – boją się ciemności. Z tej kolei okoliczności zadowoleni są włamywacze i wykorzystują okazję.
- Widoczni jesteśmy za dnia, wieczorem stajemy się częścią ciemności. Takie osiedle – widmo – konstatuje dramatycznie kobieta. - Albo nasze problemy z segregacją śmieci – dodaje.
- Chcemy mieć pojemniki do segregowania odpadów na naszych posesjach, co oczywiście wiąże się z tańszymi opłatami na wywóz odpadów. Wszyscy dookoła je mają, mi mieszkańcy gminy nie.
Symptomy obywatelskiego nieposłuszeństwa
Ludzie budując się tutaj, na tym wręcz pionierskim kierunku rozwoju aglomeracji lubańskiej mieli świadomość, że muszą liczyć się z dodatkowymi trudnościami czy wręcz kosztami, ale to co ich spotkało przeszło najczarniejsze wyobrażenia. Z licznymi kłopotami są pozostawieni sami sobie. Niestety.
- Od siedmiu lat płacimy podatki lokalne na rzecz gminy i nic z tego nie mamy. Rodzi się w nas bunt, zachwiane zostaje poczucie lojalności wobec samorządu, powstają pytania o zasadność opłacania opłat – rezolutnie konstatują mieszkańcy osiedla.
Pytają więc publicznie, kiedy ktoś tak na poważnie przyzna się do nich. To że mieszkają na rubieżach nie może być ich przekleństwem...
Z dnia: 2008-01-08, Przypisany do: Nr 1(336)