Sezon ten dopiero się rozpoczął, a tylko w roku bieżącym strażnicy miejscy przeprowadzili 17 interwencji w związku ze spalaniem odpadów w piecach grzewczych i na wolnym powietrzu na terenie miasta Lubań. Wszystkie interwencje były zawnioskowane przez mieszkańców.
Scenariusz jest niemalże zawsze ten sam. W godzinach popołudniowych i wieczornych „pomysłowi” właściciele nieruchomości rozpalają piec celem podgrzania wody, jednak w imię błędnie pojętej oszczędności wrzucają do kotła różnego rodzaju odpady zamiast rekomendowanego opału. Osiedle niemal natychmiast zostaje przysłonięte chmurą ciemnego, gryzącego dymu, a najbliżsi sąsiedzi czym prędzej zamykają okna swych mieszkań. Przyjmujący zgłoszenie o zadymieniu dyżurny straży miejskiej niezwłocznie dysponuje patrol na miejsce, a ten dociera do zdziwionego podjętą interwencją autora niechlubnego czynu.
Kontrolowane posesje są zazwyczaj zadbane, wyposażone w pojemniki na odpady, a właściciele prowadzą selektywną zbiórkę odpadów komunalnych. Paradoksalna i trudna do zrozumienia jest więc często sytuacja, kiedy to podczas sprawdzania kotłowni strażnicy ujawniają, że w piecu spalane były np. plastikowe butelki. Zgodnie z ustawą Prawo ochrony środowiska, wykonujący takie kontrole strażnicy są uprawnieni do wstępu na teren nieruchomości – przez całą dobę tam, gdzie prowadzona jest działalność, w godzinach od 6.00 do 22.00 – na pozostałych nieruchomościach. Przeprowadzone czynności zakańcza się sporządzeniem protokołu.
Osobom, którym wydaje się, że odpad spalony w piecu grzewczym „nie wpisuje się już w rejestr”, mogą się niemiło zdziwić. Znowelizowane Prawo ochrony środowiska daje strażom miejskim uprawnienie, w ramach którego podczas kontroli pieców, kiedy zachodzi podejrzenie popełnienia wykroczenia, istnieje możliwość pobrania próbek popiołu, które następnie poddane zostają badaniom laboratoryjnym. Jeśli wynik takiego badania okaże się pozytywny, właścicieli pieców czeka nie tylko mandat karny w wysokości nawet 500 zł lub grzywna orzeczona przez sąd, ale też rachunek za same badania, które szacuje się nie w setkach, lecz tysiącach złotych.
Należy pamiętać, że próba niewpuszczenia upoważnionych do kontroli strażników miejskich na teren posesji też może skutkować sankcjami. Artykuł 225 § 1 Kodeksu karnego wyraźnie stanowi, że kto osobie uprawnionej do przeprowadzenia kontroli w zakresie ochrony środowiska lub osobie przybranej jej do pomocy udaremnia lub utrudnia wykonanie czynności służbowej, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech.
Więcej w bieżącym numerze "Ziemi Lubańskiej"