Są takie dni, kiedy chce się krzyczeć, przystawiając ręce do ust, tworząc wokół nich mały lejek, aby głos był bardziej donośny niż jest w rzeczywistości i sięgał daleko tak, aby cały wszechświat usłyszał to, co siedzi w serduchu. Podskakiwać z nogi na nogę przy jednoczesnym przesuwaniu się do boków i delikatnym skręcie bioder podczas przenoszenia ciężaru ciała na daną stronę.
Tańczyć, wprowadzając w płynny ruch każdą cześć ciała, wyrażając stan swojej duszy. Kręcić w koło, z otwartymi rękami na szerokość ramion, odchylając je lekko do tylu wypychając klatkę piersiową mocno do przodu, patrząc jednocześnie w niebo, aż się zakręci w głowie i straci się równowagę. Klaskać w ręce. Spontaniczne ruchy wygrywają wyścig z wyuczonymi sposobami zachowania i zapisanymi w podświadomość ruchami. A to wszystko z radości. Są to wspaniałe chwile. Zdajemy sobie wtedy sprawę, jaki ten świat jest piękny, jakimi jesteśmy szczęściarzami, dziękujemy wtedy za wszystko, co mamy, zapominamy na chwilę o tym, co nas trapi, o problemach dniach codziennego, o smutkach, chorobach. Są to chwilę, które są wstanie poderwać nas w danym momencie i dać siłę do podjęcia zmian w naszym życiu, dające niesamowitą energię, podnoszące wiarę w siebie, dające pomysły na zrealizowanie czegoś nowego. Dni tak zwane dziękczynno – twórcze. Co wprowadziło mnie w taki stan? Niesamowita kobieta – MATKA NATURA.
Więcej w bieżącym numerze Ziemi Lubańskiej.