Wtedy jeszcze nie słyszało się o zamieszkach we Francji. O strzegących moralności muzułmańskich patrolach na londyńskich ulicach. Filmy z sadystycznych egzekucji, które na europejskich cywilach przeprowadzali dżihadyści zrekrutowani z Europy, nie były udostępniane na Youtube (kto wtedy oglądał filmy na Youtube?). Prasa nie obfitowała w doniesienia o tragicznym losie kobiet, ofiar przemocy seksualnej, które najpierw okropnie skrzywdzono a potem zgodnie z prawem szariatu obwiniono i skazano jako zbrodniarki. Facebook (kto miał wtedy facebooka?) nie był wypełniony po brzegi proroctwami końca cywilizacji zachodu i okrzykami protestu przeciwko odbieraniu nam tego, co z trudem sobie wypracowujemy i tym, czego przyzwyczajeni jesteśmy bronić do ostatniej krwi. Nikt szerzej nie słyszał o francuskim czasopiśmie, publikującym zjadliwe, skandalizujące satyry i karykatury, zwanym Charlie Hebdo. Mało kto znał namawiające do bezwzględności i mordowania niewiernych fragmenty Koranu. A przede wszystkim przez Węgry nie przemieszczały się pieszo kolumną setki uchodźców z Syrii, próbujących dotrzeć do Austrii i Niemiec. A przede wszystkim tysiące Polaków nie krzyczało internetowym wrzaskiem „mordować”, „palić”, „zabić wraz z dziećmi i kobietami”.
I nagle oto znajdujemy się w momencie, w którym już za późno na przeczytanie książki „Nie bój się Islamu”. Jest już za późno na dyskusję o tym, czy widzimy całą prawdę, czy tylko jej najokropniejsze, najbardziej krwiste, najbardziej nośne medialnie wycinki. Jest już za późno na tłumaczenie, że i „cywilizacja zachodu” produkuje zbrodniarzy i zwyrodnialców, że ma na koncie najwięcej zamachów terrorystycznych.
Ludzie mający jakąś wrażliwość wierzą, że nie na wszystko jest za późno i biegają bezładnie to tu, to tam, próbując ugasić pożar, wykonują chaotyczne ruchy – by ludzie chcący „mordować, palić i zabić wraz z kobietami i dziećmi” zawrócili się, opamiętali. By inni nie stali obojętnie, godząc się na takie upodlenie. By dyskusja nie sprowadzała się do przerzucania się filmikami i do mamrotania memów z internetu.
Może nie jest za późno na trzy proste zasady. Pierwsza brzmi tak: jeśli widzisz jakiś fakt opisany w internecie, zawsze użyj mózgu, przeczytaj alternatywną wersję zdarzeń. Im więcej emocji budzi „fakt” tym większą masz moralną powinność sprawdzenia, jaka jest ta druga prawda. Zapytaj googla. Odpowie. Na początek wpisz: „osiemnaście memów o muzułmańskich uchodźcach” i kliknij pierwszy wynik. Zasada druga mówi: w tej dyskusji nie rozmawiamy o „aspektach sprawy” ani o „winie” ani o „problemie polityki europejskiej” tylko o żywych ludziach, mających głowy, ręce, nogi, dzieci i – do niedawna – plany na przyszłość. Dlatego właśnie zasada trzecia jest najprostsza, brzmi: nie zabijaj.
Anna Łagowska
Redaktor naczelna „Ziemi Lubańskiej”
Z dnia: 2015-09-10, Przypisany do: Nr 17(520)