- Bo to nie są jakieś sypane? – fakt, wypada zapytać. Trzeba być obeznanym konsumentem. Nie dać sobie wcisnąć byle czego.
- Ale, ale, no proszę tylko popatrzeć, przecież to samo zdrowie, jedna w jedną, czerwone, słodziutkie… - pierwsza zachowana i odkryta reklama pochodzi sprzed 5 tysięcy lat, były to babilońskie tabliczki z targu. Dobrze o tym wiedzieć.
- Wszystkie takie same to chyba jakieś gie-em-o. Ja nie wiem, czy to takie zdrowe – każda grupa musi mieć swojego człowieka na nie - żartownisia, kontestatora, buntownika, różnie bywa. Tu jest wesoło.
- Ta, jak to teraz wszystko takie chemiczne to się choruje. - no tak, jeśli chodzi o prawa grupy, to są one uniwersalne, niemniej jednak Polacy mają swoje własne polskie prawo, w grupie zawsze musi być jeden lekarz - Kiedyś to się prawdziwe zdrowe jedzenie jadło i ludzie zdrowsi byli. Kto kiedyś na wsi o raku słyszał…
- A pani ile?
- A tak ze dwa – dobrze, że to już koniec rozmowy. Za gorąco na spieranie się. W sumie to fajnie byłoby powiedzieć „tak, tak, oczywiście”. Bo jest to bardzo fajne zdanie. Można w nim i ponarzekać i wykazać się fachową, niemal filozoficzną wiedzą i opowiedzieć się po właściwej stronie i potęsknić sobie trochę za tym, co było, a co na milion procent było lepsze. Tylko że to nieprawda. A my niekoniecznie chcemy o tym pamiętać. Droga do domu z dwukilową siatką truskawek wiszącą w ręce, to dobry czas na przegląd danych.
Bo „kiedyś” to się faktycznie inne jedzenie jadło. Głębokie rozwarstwienie społeczne powodowało na przykład, że dla większości ludzi mięso a nawet warzywa i owoce były rarytasem. Wysoka cena wynikała między innymi z tego, że trudno było przechować i transportować świeże produkty. Zatrucia pokarmowe, anemia, niedożywienie – to była powszechność. Umierało się od chorób, które obecnie załatwia się serią tabletek. Rodzące się dzieci miały w najlepszym wypadku taką samą szansę na przeżycie jak na śmiertelną chorobę. A o raku nikt nie słyszał, bo nie było komu go rozpoznać. Była za to śmierć przychodząca z niewiadomych powodów i wyniszczająca organizm bez oporu, pomocy lekarskiej i rokowań na wyleczenie. Ech, wcale te rozważania nie pasują do truskawek. Może i lepiej byłoby powiedzieć „tak, tak, oczywiście”?
(Anna Łagowska)
Z dnia: 2015-07-08, Przypisany do: Nr 13(516)