Nieprzypadkowo też w tym scenariuszu zdarzenia, przyjęto założenie, że pożar powstał w części dachowej. Jak bowiem pokazują rzeczywiste zdarzenia, czego przykładem choćby pożar w Zamku Książ, drewniana konstrukcja dachowa, to miejsce szczególnie newralgiczne. Tam może dojść do np. zaprószenia ognia, albo, jak przyjęto w Zamku Czocha, do pożaru spowodowanego uderzeniem pioruna. Zamek Czocha jest obiektem zabytkowym o bogatej historii i jednocześnie bardzo znanym. Tu chętnie przyjeżdżają np. filmowcy, aby kręcić filmy, ale też zamek jest oczkiem w głowie dolnośląskich strażaków. I nic dziwnego, ponieważ ze względu na swoją konstrukcję, obiekt ten jest bardzo trudny do obrony przed pożarem. Jak wskazano w fazie przygotowawczej do ćwiczeń, opatrzonych kryptonimem „Zamek Czocha 2015”, ze względu na wystające mury oraz niewymiarowe bramy, wręcz niemożliwy jest dojazd do zamku np. drabiny mechanicznej. Ponadto problemem wymagającym rozwiązania jest zaopatrzenie w wodę.
W scenariuszu do ćwiczeń przyjęto, że pożar pojawił się na strychu, w części hotelowej zamku i w wieży. Ponadto w wieży, do której można wejść tylko drewnianymi schodami, zostały uwięzione dwie osoby. Trzeba je ewakuować, co nie jest wcale takie oczywiste, ponieważ drewniane, a więc łatwopalne schody mogą ulec zniszczeniu, a ze względu na konstrukcję zamku, nie można wykorzystać samochodu z drabiną mechaniczną czy podnośnika. Natomiast korzystne z punktu widzenia skuteczności działań ratowniczo gaśniczych jest m.in. to, że w zamku jest wewnętrzny system monitoringu i alarmowania z bezpośrednią transmisją alarmów pożarowych do Stanowiska Kierowania KP PSP w Lubaniu. Ponadto, co ważne, system ten jest nadzorowany całodobowo przez pracowników zamku.
Ćwiczenia, których organizatorem był komendant powiatowy lubańskiej KP PSP st. bryg. Roman Mroczkowski, stanowiły dla strażaków duże wyzwanie.
- Podczas ćwiczeń zmierzyliśmy się z konkretnymi, poważnymi problemami, które w przypadku realnych działań, mogą zadecydować o skuteczności całej akcji – mówi komendant PSP w Lubaniu st.bryg. Roman Mroczkowski. - Dowodzący całością działań mój zastępca, st. kpt. Zbigniew Szyszło, miał do swojej dyspozycji znaczące siły i środki PSP i OSP z terenu powiatu lubańskiego oraz z terenu województwa. Ze strażakami współdziałali policjanci, zespół ratownictwa medycznego, a także pracownicy zespołów zarządzania kryzysowego: powiatowego i miejsko–gminnego. Zabezpieczenie logistyczne zapewnili strażacy z naszej Kompanii Logistycznej. Jeżeli do tego dodać, że czas dojazdu do miejsca zdarzenia jednostek strażackich wynosił kilkanaście minut, to w tej fazie akcji wszystko szło jeszcze gładko – dodaje szef lubańskich strażaków.
Problemy pojawiły się przy podejmowaniu decyzji odnośnie zaopatrzenia w wodę. KDR miał kilka możliwości. W pierwszej fazie działań ratowniczych woda dostarczana była na zasadzie dowożenia przez zastępy OSP. Drugim sposobem było dostarczanie wody przez przepompowywanie jej z jeziora Leśniańskiego obok zamku (ok 400 m). Kolejnym etapem było dostarczanie wody z pobliskiego ośrodka kampingowego, co wymagało m.in. zastosowania pompy dużej wydajności. O powodzeniu działań gaśniczych decydowało więc m.in. sprawne budowanie linii przesyłowej na duże odległości oraz zastosowanie pompy dużej wydajności i samochodu wężowego z JRG PSP Jelenia Góra.
Przy okazji rozwiązywania problemu zaopatrzenia w wodę pojawiła się kwestia sieci hydrantowej. Hydranty w Zamku Czocha i owszem, są, ale jak stwierdzono, w przypadku pożaru mogą okazać się mało wydajne w stosunku do potrzeb. Dlatego jednym z wniosków z tych ćwiczeń jest konieczność ich modernizacji. Inny wniosek, na który zwraca uwagę st. kpt. Zbigniew Szyszło, dotyczy utrudnień związanych z wjazdem na „przedzamcze” ciężkich samochodów ratowniczo–gaśniczych.
Ćwiczenia w Zamku Czocha należały niewątpliwie do trudnych, ale też przeprowadzono je z rozmachem. Oprócz strażaków zawodowych z lubańskiej KP PSP, w akcji ratowniczo-gaśniczej udział wzięło 18 jednostek OSP. Przebieg działań monitorował zespół obserwatorów, w skład którego weszli: mł. bryg. Mariusz Mróz, mł. bryg. Andrzej Fischer i mł. bryg. Tomasz Imielski. Nawiasem mówiąc dwaj ostatni wymienieni oficerowie raptem tydzień wcześniej uczestniczyli w podobnym ćwiczeniu pożaru w pocysterskim zespole klasztorno – pałacowym w Lubiążu. Mieli więc świeże spojrzenie m.in. na skalę trudności, choćby w dostępie do obiektu czy możliwościach zaopatrzenia w wodę.
Ze względu na specyfikę obiektów zabytkowych, wynikającą głównie z historycznych konstrukcji, każda akcja musi być traktowana indywidualnie. Należy się zatem spodziewać, że i wnioski z ćwiczeń na poszczególnych obiektach zabytkowych, będą zróżnicowane. Dotyczy to także Zamku Czocha, który jest dla strażaków cennym, ale i trudnym do obrony obiektem.
(SP)
Z dnia: 2015-07-08, Przypisany do: Nr 13(516)