Najpierw przez wiele lat karmiono pisarzowiczan obietnicami zbudowania profesjonalnego obiektu sportowego. W końcu znalazły się na to fundusze, 100 tys. udało się zebrać ze środków Urzędu Gminy, mimo starań nie udało się zdobyć środków ministerialnych.Z efektów budowy mało kto jest jednak zadowolony.
- Na płycie tego boiska można najwyżej połamać sobie nogi – mówi jeden z mieszkańców Pisarzowic. - Nie ma odpływów wody, przez co stoi ona przyczyniając się do kolejnych dziur, bramki nie są ustawione w jednej linii, a na środku boiska stoi...słup wysokiego napięcia.
Niewiele lepiej jest z bieżnią położoną poniżej boiska, jest dziurawa i pochyła.
- Jeśli będą tu rozgrywane jakieś zawody trzeba rozegrać to tak, by nasi przeciwnicy biegali pod górkę, a my z górki, bo tak wygląda ta bieżnia – żartują pisarzowiczanie.
- To wszystko przez to, że zaczęto budowę od końca, czyli od trybun i ogrodzenia, a na końcu zabrano się za to, co najbardziej istotne – mówią.
Największe przerażenie wśród mieszkańców wsi budzi oczywiście słup energetyczny. Aż strach pomysleć, jakie nieszczęście mogłoby się wydarzyć, gdyby linie zostały uszkodzone lub zerwane. Tym bardziej, że z obiektu mają korzystać uczniowie pobliskich szkół – podstawowej i gimnazjum. Ich dyrektorzy, choć zdają sobie sprawę z niedoskonałości boiska, są jednak zadowoleni z jakiegokolwiek miejsca, gdzie mogą odbywać się zajęcia wychowania fizycznego. Do tej pory dzieciaki w sportowych strojach biegały po ulicach wsi, więc boisko – takie, czy inne – na pewno się przyda. Póki co jednak nie ma pewności, czy szkoły będą mogły korzystać z obiektu, nie wiadomo też kiedy zostanie on oddany do użytkowania. Samorządowcy zaś ze swej strony zapewniają, że obiekt został zbudowany zgodnie z wszelkimi normami, a młodzież będzie mogła rozpocząć rozgrywki jak tylko...wyrośnie na nim trawa.
- Na pewno boisko to będzie bezpieczne – zastrzega Zbigniew Zjawin, zastępca wójta. - Co do słupa, to również nie stwarza on żadnego zagrożenia.
- Zrobili tą fuszerkę w ubiegłym roku, żeby pokazać się przed wyborami samorządowymi, wtedy praca szła tu pełną parą, a ludzie dali nabić się w butelkę – mówią mieszkańcy Pisarzowic. - Jeśli komuś stanie się krzywda przez to partactwo, to oni, a nie nikt inny poniesie za to odpowiedzialność.
Z dnia: 2007-11-06, Przypisany do: Nr 21(332)