Opinie, poglądy, komentarze…
Walentynki, święto zakochanych przypadające na 14 lutego rozpanoszyło się u nas na dobre. Część polskiego społeczeństwa krytykuje je jako przejaw amerykanizacji, obcy polskiej kulturze i wypierający rodzime tradycje. Walentynki są też krytykowane za ich komercyjne i konsumpcjonistyczne nastawienie. Są one wykorzystywane przez biznes i media do przełamania stagnacji handlowej pomiędzy Bożym Narodzeniem a Wielkanocą. Wszyscy to wiemy ale to tak przyjemnie dostać tego dnia dowód jakiejś miłości.
* dr Ryszard Figurski, socjolog
- Czy tego chcemy czy nie walentynki stały się kulturowym fenomenem. Obchodzone są w tej czy innej postaci prawie we wszystkich krajach, w tym oczywiście w Polsce. I tak się dzieje mimo, że opinie socjologów czy antropologów kultury o tym święcie są na ogół mało pochlebne. Twierdzą, że choć Dzień Zakochanych jest sprawą miłą, tak zresztą jak wiele zjawisk w dzisiejszej kulturze masowej, to jednak w swej treści bywa bardzo płytki i wręcz powierzchowny. Odbywa się bowiem na poziomie flirtów, zabaw czy wygłupów, nie niosąc ze sobą żadnych głębszych wartości. Można więc zapytać, skoro tak jest jak jest, to skąd ta niebywała popularność tego święta? Odpowiedzi tu mogą być różne, a na jedną z nich już wyżej zwróciliśmy uwagę. Walentynki to niewątpliwie dobry pretekst do na ogół mało zobowiązujących zabaw, a kto nie lubi sympatycznie spędzać czasu W dzisiejszym świecie, kiedy ludzie mniej uwagi poświęcają sprawom egzystencjonalnym a i sama kultura popularna jest mało wymagająca, to dobra oferta schlebiająca nie zawsze wysokim gustom. Ale nie tylko w tym należy upatrywać ekspansywności tego święta. Różne badania na temat systemu wartości współczesnego człowieka pokazują, przynajmniej tu w Polsce, że niemal zawsze wielką wagę przykładaliśmy do kategorii afektywnych takich jak miłość, przyjaźń, afirmacja itp. Fakt ten znalazł potwierdzenie nawet w naszej lubańskiej mini sondzie na najważniejsze słowo w życiu, której wyniki zamieściliśmy w 2 tegorocznym numerze ZL, gdzie wspomniane wartości znalazły się w czołówce naszych preferencji. To jest właśnie to podglebie, które bardzo sprzyja rozwojowi tego przedsięwzięcia. Ale mówiąc o naszej hierarchii wartości, która pozwala nam mentalnie afirmować walentynki, nie wolno zapominać – na co zwracają uwagę niektórzy badacze – że za tą bezkrytyczną akceptacją tego swięta kryją się nasze… kompleksy. Chcemy bowiem, nawet niejako na siłę, pokazać Zachodowi jacy to my jesteśmy nowocześni, jacy otwarci na świat, jacy wyluzowani, stając się bardziej papiescy od samego papieża „łykamy” co nam podrzucą. I tak właśnie wbrew naszym tradycjom się amerykanizujemy. Na koniec trzeba jednoznacznie stwierdzić, że na wiele by się nie zdały wymienione czynniki gdyby nie… komercja. To głównie ona stoi za dynamiką walentynek. Wielu zorientowało się, że na Dniu Zakochanych można zarobić krocie i to czyni. Żyje z niego już cała gałąź przemysłu. Wystarczy choćby przejść się po sklepach lubańskich, gdzie mamy zatrzęsienie różnych gadżetów. tak z grubsza biorąc wyglądają walentynki od kuchni. Nie jest to zbyt budujący obraz. Ale mamy jeszcze jedna prawdę. W ostatnich latach około 800 tysięcy polskich par z powodu wyjazdów zarobkowych żyło i żyje oddzielnie. Badacze z Uniwersytetu Jagiellońskiego obliczyli, że co trzecie małżeństwo „na odległość” rozpada się. Jeśli zbliżające się walentynki wniosą do naszego życia pewien ładunek optymizmu, wiary w ludzi czy zaufania i przez to ograniczą tę ponurą statystykę, to już warto w nie inwestować i je kultywować.
Z dnia: 2014-02-06, Przypisany do: Nr 3(482)