Przemarznięta do szpiku kości, ale uśmiechnięta i zadowolona, w końcu pojawiła się w Bibliotece Publicznej w Gryfowie Śl. Opóźnione środki transportu nie były w stanie zepsuć jej dobrego humoru. Wystarcza chwila żeby odtajała, filiżanka herbaty i już była gotowa do spotkania z nieustraszonymi gryfowianami, którzy niepomni ostrzeżeń meteorologicznych przedarli się przez zawieję, by posłuchać poezji.
- Spotkanie było bardzo kameralne, w tle preludia i nokturny Chopina, a w centrum Izabela Monika Bill – twórczyni dobrej atmosfery – mówi Marzena Wojciechowska, dyrektor Biblioteki Publicznej w Gryfowie Śl. – Okazało się, że nasza poetka nawiązuje doskonały kontakt z publicznością i wie, jak zainteresować, stopniując napięcie.
Dla jeszcze większego zaciekawienia zaserwowała wiersze z najnowszego tomiku, który ukaże się w przyszłym roku. Zaprezentowała bardzo zabawne limeryki, by za moment na dłużej zaskoczyć erotykami motoryzacyjnymi. Publiczność wsłuchiwała się po kolei w utwory z tomików pt. „Seksapil duszy”, „Kameleony” oraz „Sztuka jedzenia jabłek”, przeplatane muzyką. Pomimo zmęczenia dała z siebie wszystko i część oficjalna wieczoru trwała ponad godzinę. Goście nie spieszyli się z wyjściem - kawa, herbata, rozmowy w kuluarach, autografy na zakupionych tomikach.
- To był dobry, ciepły wieczór w środku mikołajowej zawiei – zapewnia Marzena Wojciechowska. - Poezja potrafi rozgrzać lepiej niż wino. I jest o niebo zdrowsza.
(Amadeusz)
Z dnia: 2013-12-19, Przypisany do: Nr 24(479)