Przyszli ci, którzy starają się być wierni tej przyjaźni oraz wyznawanym przez Zmarłych wartościom. Po krótkiej modlitwie, złożeniu kwiatów i zapaleniu zniczy zebrani przez długą chwilę zastygli w zadumie. I jak co roku, po wyjściu z cmentarza przyjaciele państwa Kostków spotkali się przy składkowej kawie/herbacie w gościnnym Motelu Łużyckim. Nie było to spotkanie żałobne. Mając ciągle w pamięci życzliwy uśmiech śp. Staszka, przyjaciele wspominali drogich Zmarłych wdzięczni za otrzymane od Nich dobro, za Ich nieocenione od 1980 roku zasługi dla Ojczyzny, „Solidarności” i lokalnej społeczności, za niezwykłą, bezinteresowną życzliwość. W zagonionym świecie była to też coroczna, wprost nieoceniona sposobność skłaniająca do przyjacielskich, serdecznych rozmów. Jak zawsze, tak i w tę środę państwo Kostkowie okazali się niezawodnym zwornikami grona Ich przyjaciół. Nie było to więc spotkanie żałobne, ale po ludzku żal. Ich rodzinie oraz Ich przyjaciołom po prostu bardzo Obojga brakuje. Jak w paru słowach przywołać pełnię postaci Zmarłych?
Warto tu może powtórzyć napisany przez jednego z przyjaciół Staszka (jeszcze za Jego życia, i Jego akceptacją) poświęcony mu żartobliwy „nagrobny limeryk”:
Tutaj leży Kostka Stach.
Jaki on był, myśleć strach:
Dobroć, uśmiech, serce, wiara,
Słowem – „Solidarność” stara.
Nawet tu cieplejszy piach…
(Zdzisław Bykowski/Andrzej Raab)
Z dnia: 2013-10-24, Przypisany do: Nr 20(475)