Kamiennogórski park od jakiegoś czasu stał się rajem dla dzików, które przychodzą tam w poszukiwaniu pożywienia z pobliskiego Lubańskiego Wielkiego Lasu. Ostatnio w parku kilku mieszkańców miasta widziało ok. 22 dzików, z czego zdecydowaną większość stada stanowiły osobniki bardzo młode. Dziki spokojnie pałaszowały na trawnikach w pobliżu amfiteatru.
- Trawniki są strasznie poryte przez te zwierzęta. Aż do tego stopnia, że nasi pracownicy nie mogą kosić trawy w tych miejscach, ponieważ kosiarka nie może tam wjechać. Teraz zajmujemy się uporządkowywaniem tego terenu – mówi Jan Sajan, dyrektor ds. techniczno–eksploatacyjnych w lubańskim ZGiUK.
Dorosłe dziki z małymi widzieli również mieszkańcy sąsiadujących z parkiem ulic: Stromej, Strzeleckiej, Górnej i Alei Kombatantów, a to znaczy, że dziki podchodzą coraz bliżej siedzib ludzkich. Zwierzęta widuje się również na terenie byłych poligonów straży granicznej oraz w dzielnicy Księginki.
Ten problem dotyczy już większości miast w Polsce. Odkąd rozrastają się zajmując coraz więcej terenów leśnych, łąk i podmiejskich pól, dzikie zwierzęta coraz częściej i chętniej przenoszą się w pobliże ludzkich siedzib. Jednak nie tylko dziki, ale i lisy, jenoty, kuny, sarny, a także ptaki: bażanty i kuropatwy.
- Ludzie z domostw sąsiadujących z lasami niejednokrotnie dokarmiają dziki, a to niezwykle inteligentne zwierzęta, więc pamiętają gdzie dostały łatwe pożywienie i dlatego chętnie wracają na dokarmianie, a ponieważ przy okazji są bardzo ekspansywne, to po jakimś czasie przyprowadzają ze sobą młode i inne stada - mówi Agnieszka Wierzbicka z Regionalnego Centrum Edukacji Ekologicznej w Lubaniu. - Kiedy nie zostaną dokarmione, to wówczas poszukują pożywienia właśnie na trawnikach w parkach i na ogródkach działkowych.
Dziki w największym lubańskim parku i w pobliżu domostw z nim sąsiadujących, to na razie ciekawostka i element egzotyki. Ale trzeba pamiętać o tym, że te zwierzęta mogą być niebezpieczne dla człowieka, zwłaszcza samice, które wędrują z małymi.
- Locha która prowadzi ze sobą warchlaki, niebezpieczna może być tylko wtedy, gdy ktoś zaatakowałby młode. Dziki mają bardzo silny instynkt macierzyński i będą bronić młodych za wszelką cenę. Nie należy bać się dzika, bo zapewniam, że on boi się człowieka znacznie bardziej, nie można panikować, niczym w zwierzę rzucać, nie spuszczać psów ze smyczy - mówi Stanisław Stabecki, emerytowany leśnik. - Dzik sam się wycofa, może zaatakować tylko wtedy, gdy czuje się osaczony. Pod żadnym pozorem nie wolno dzików dokarmiać, bo dzik zachowuje się po trosze jak bezpański pies. Wystarczy, że raz dostanie miskę wody albo jedzenie i już nie odejdzie.
Co wobec tego możemy zrobić aby dziki przestały odwiedzać park i sąsiedztwo budynków mieszkalnych w mieście?
- W takich przypadkach skuteczny jest preparat, który można rozsypać na trawnikach bądź w ogródkach działkowych, w pobliżu domostw i w parku. Preparat im bardzo nie smakuje, ale nie jest trujący. Dziki to zwierzęta bardzo inteligentne - szybko zapamiętują, że w danym miejscu zjadły coś niedobrego i zazwyczaj już tam nie wracają. Innym sposobem są odłownia. To po prostu pułapka, w którą zwabiamy dziki jakimś pokarmem. I łapiemy. Następnie wywożone są daleko do lasu, skąd mam nadzieję już nie wrócą. Choć oczywiście takiej gwarancji do końca nie ma – kwituje Stanisław Stabecki.
Jak się dowiedzieliśmy sprawą nieproszonych gości w parku i jego sąsiedztwie już zajmują się władze Lubania, a teren stale monitorują funkcjonariusze Straży Miejskiej.
Z dnia: 2013-07-04, Przypisany do: Nr 13(468)