Opinie, poglądy komentarze...
Naturalnym środowiskiem życia człowieka jest rodzina. W niej się rodzi, wychowuje, kształci, dorośleje, w niej tworzy się własną przyszłość. Nie zawsze jednak środowisko to spełnia należycie swoje podstawowe funkcje wobec dzieci. Nie dla wszystkich dom rodzinny jest miejscem pełnym ciepła, miłości i bezpieczeństwa. Wiele dzieci jest krzywdzonych przez tych, których najbardziej kochają – własnych rodziców. Często patrzą one na pijaństwo, jakie jest w ich domu. Co czeka takie dzieci w przyszłości? Zapytaliśmy specjalistów.
* Anna Zembrzuska, instruktor terapii uzależnień
- Jeżeli dziecko w odpowiednim okresie swojego życia nie dostanie od rodziców miłości, bezpieczeństwa, poczucia zaufania i własnej wartości, to na pewno będzie szukać tego na zewnątrz swojego domu. Takie dzieci czeka zwykle bardzo zła przyszłość. Poczucia bezpieczeństwa będą musiały poszukiwać w innych grupach. Na pewno będą mieć kłopoty emocjonalne, uczuciowe, trudności funkcjonowania w społeczeństwie - będą niedostosowane do takiego życia. Jest dla nich szansa, jeżeli na swojej drodze spotkają odpowiednich ludzi. Czasem może to być jakaś bliska osoba – babcia, dziadek, którzy to dziecko przytulą, wytłumaczą trudne dla niego sprawy, a czasami bywa tak, że jest to nauczyciel w szkole, lub pedagog, starszy kolega, który może mu pokazać swój dom rodzinny, gdzie jest spokój i cisza. A jeżeli tego nie dostanie, to pójdzie złą drogą. Jeśli ktoś się zajmie takim dzieckiem, nakieruje go, to jest bardzo duża szansa, że może być bardzo wartościowym człowiekiem. To co stanie się z nim we wczesnym okresie życia ma ogromny wpływ jego dalszy rozwój. U nas w Poradni Terapii Uzależnienia mówimy o takich dzieciach “dorosłe dzieci alkoholików”- tzn. że w dzieciństwie nie miały zapewnionych swoich potrzeb. Takie dzieci mogą znaleźć wsparcie i posiłek w świetlicy socjo-terapeutycznej, nie muszą uczestniczyć w patologii życia domowego. Taka placówka jest dla nich azylem, odskocznią od tej trudnej sytuacji jaka ich spotyka w domu. Również dla tych dzieci organizuje się w okresie wakacyjnym, różnego rodzaju zajęcia, wycieczki, kolonie, gdzie Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej opłaca im te wyjazdy. Czyli my jako społeczeństwo staramy się dać im jak najwięcej. Jak mówię o takich dzieciach, to jest mi bardzo ciężko, bo pracuję z matkami czy ojcami uzależnionymi, którzy próbują zmienić swoje życie, ale często dochodzi do różnych dramatów, kiedy są odbierane im ich pociechy. Jeżeli w życiu dorosłym nic się z tym nie zrobi, to dziecko będzie to ciągle przeżywać, będzie to do niego wracać. Cieszę się, że jest terapia dla dzieci, dla dorosłych dzieci alkoholików i jest szansa, że jakąś niewielką cząstkę tych ludzi ocalimy i wyjdą na prostą, będą w siebie wierzyć i mogli spokojnie żyć.
* Lucyna Węgrzyn, starszy kurator zawodowy do spraw rodzinnych i nieletnich
- Patologia bierze się z różnych przyczyn: albo rodzice są niezaradni życiowo, nieudolni wychowawczo, piją alkohol. Dzieci w takich rodzinach mają bardzo trudne dzieciństwo. Tak jak są wychowywane, tak samo potem powielają ten model życia. Najczęściej gdy zakładają swoje rodziny, to popełniają te same błędy co ich rodzice, ponieważ myślą, że tak ma być. Jeżeli my, kuratorzy zaczynamy działać i uświadamiamy ich, że nie tak się powinno żyć tylko inaczej, to są przypadki, że te dzieci z tych rodzin patologicznych zaczynają całkiem inne życie prowadzić, bo już mają jakieś ukierunkowanie na przyszłość. Wychodzą po prostu na ludzi i nie powielają błędów rodziców. Jednak większość przypadków mamy takich, że niestety postępują tak samo jak ich opiekunowie. Wówczas ich przyszłość jest dla nich nieciekawa, nie mają żadnych perspektyw. Pod nadzorem w Lubaniu mamy 33 rodziny, na terenie gminy 61. Są to rodziny niezaradne życiowo, pijące alkohol, nie dążące do zmiany dotychczasowego trybu życia. Kiedy dana osoba ma kuratora to zdarza się, że po tych rozmowach z nami rodzice współpracują i zmieniają swój styl życia. Dążą do poprawy warunków finansowych czy mieszkaniowych. To wszystko zależy od nich, jeżeli są chętni do współpracy to można coś zrobić. Dzieci z tych rodzin funkcjonują później w życiu pozytywnie. Jeżeli rodzice nie chcą współpracować i żyją tak jak żyli, to my już nie mamy żadnego wpływu na to co będzie z nimi dalej. Niektóre dzieci wybijają się z tych rodzin, bo nie chcą tak żyć jak ich opiekunowie. Jeżeli rodzice nie słuchają nas, kuratorów, nie dociera do nich to co my im tłumaczymy, że powinni jakąś przyszłość zapewnić dzieciom, to zachodzą przypadki, że my jesteśmy zmuszeni zabierać im ich pociechy. Robimy to dopiero w ostateczności. Żadna placówka nie zapewni dzieciom rodziców, dlatego najpierw kierujemy ich na leczenie odwykowe, jeżeli to nie pomaga, stosujemy inne środki, które jeśli nie przynoszą rezultatu, wtedy zmuszeni jesteśmy im potomstwo zabrać. Dzieci w czasie świąt, wakacji przyjeżdżają do domów, bo dostają przepustki, ale niestety rodzice dalej żyją tak jak żyli. Nie dociera do nich, że powinni zmienić swoje postępowanie. Rzadko się zdarza, że dzieci mogą wrócić do domu. bo rodzice zmienili swoje postępowanie. Wszystkie skutki braku ich właściwej socjalizacji zobaczymy dopiero kiedy dorosną, założą swoje rodziny. To czy powielą obraz rodzinnego domu zależy tylko od nich samych.
Z dnia: 2007-08-07, Przypisany do: Nr 15(326)