W samo południe mieszkańcy gryfowskiego rynku mieli pewnie powody do lekkiego podirytowania. Zasłaniali okna dźwiękoszczelnymi żaluzjami lub podglądali zza firanek, by sprawdzić, kto zakłócał im niedzielny wypoczynek. Sprawcami tego zamieszania okazali się miłośnicy zwierząt, którzy w akcie solidarności z innymi miastami i miasteczkami w całym kraju przykuwali się do psiej budy promując akcję „Zerwijmy łańcuchy 2012” pod hasłem „Bądź bratem - nie katem”. Owszem, trochę hałasu było, gdyż przez głośniki wykrzykiwano postulaty akcji i zachęcano do tego - jakże odważnego - aktu.
- Do budy przypinali się przedstawiciele różnych grup wiekowych i społecznych - w sumie prawie 50 osób – mówi o przedsięwzięciu Monika Ignaciuk-Borkowska, koordynatorka happeningu w Gryfowie Śl. - Chyba nieźle jak na pierwszy raz, choć liczymy, że następnym razem weźmie udział dużo więcej „zwierzofanów”.
W XXI wieku znamy już humanitarne sposoby bezpiecznego dla otoczenia trzymania zwierząt. Dlatego w centrach wielu polskich miast ustawiane były budy, do których każdy kto tylko chciał mógł się na kilka minut przywiązać by zobaczyć jak wygląda świat z perspektywy psa łańcuchowego, jak wycieńczające, koszmarnie nudne i bezsensowne jest życie na dwóch metrach kwadratowych. Jak mówią organizatorzy przedsięwzięcia - większość osób biorących udział w akcji jest zaskoczona ciężarem takiego łańcucha - to po prostu trzeba poczuć na własnej szyi.
Dlaczego warto było wziąć udział w akcji i wspólnie zaprotestować? Przede wszystkim dlatego, że wiązanie psów na łańcuchu jest niezgodne z prawem, niehumanitarne i w efekcie niebezpieczne także dla ludzi. I właśnie z tego powodu od sześciu lat w odpowiedzi na apel redakcji miesięcznika „Mój Pies” w dużych miastach, miasteczkach i wsiach spotykają się ludzie, którym nie jest wszystko jedno, czy pies ma na szyi łańcuch, który i dla krowy byłby za ciężki, czy w jego misce jest woda i jedzenie.
- Zaglądajcie na stronę www.zerwijmylancuchy.pl i zgłaszajcie się jako wolontariusze lub koordynatorzy podobnych przedsięwzięć w przyszłości – apeluje Monika Ignaciuk.
Gryfowska akcja pokazała zatem, że warto takie happeningi robić, nieco zszokować i pokazać bolesną prawdę, która – jak sądzą sami organizatorzy – uwrażliwi na potrzeby zwierząt i zmiękczy niejedno ludzkie serce, czyniąc zeń przyjaciela czworonogów.
Z dnia: 2012-10-10, Przypisany do: Nr 19(450)