Obaj panowie są osobami bezdomnymi od wielu lat i zaliczyli już wiele schronisk. Ich zdaniem leśniańska placówka jest zaniedbana ale najgorsze, że z codziennego świniobicia – bo schronisko posiada własną hodowlę - dla podopiecznych zostaje tylko słonina, zaś mięso jest gdzieś wywożone.
- Na śniadanie słonina, na obiad słonina i na kolację też słonina – mówi jeden z bezdomnych. – Ile można wytrzymać?
Padło jeszcze wiele innych zarzutów co do jedzenia, więc postanowiliśmy najpierw zasięgnąć języka w Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Lubaniu, która placówkę systematycznie kontroluje.
- Schronisko dysponujące 60 miejscami jest całodobowym ośrodkiem dla bezdomnych mężczyzn – komentuje Honorata Stachowicz z Państwowego Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego w Lubaniu. - Ośrodek zaspokaja podstawowe potrzeby bytowe jak nocleg, posiłki, odzież, środki higieny. Mieszkańcy sami utrzymują czystość i porządek w ośrodku i otoczeniu, przygotowują posiłki, piorą. Wyznaczeni w danym dniu pensjonariusze, pod nadzorem kierownika, przygotowują posiłki dla innych mieszkańców. W dniu kontroli stan sanitarno-porządkowy magazynu żywności był zachowany. Stan techniczny pomieszczeń, wyposażenia i sprzętu – dobry. Schronisko posiada własny środek transportu do przewozu żywności, która jest pozyskiwana z różnych źródeł, między innymi od dobroczyńców (zakład mięsny, piekarnie, ferma jaj, sklepy), z własnej hodowli (schronisko hoduje 30 sztuk trzody chlewnej, 50 kur i króliki) oraz z banku żywności. Nie stwierdzono nieprawidłowości przy przechowywaniu artykułów spożywczych, jak też takich, którym upłynęła data minimalnej trwałości lub terminu przydatności do spożycia. Podczas kontroli stwierdzono zachowanie bieżącej czystości oraz dostateczne zaopatrzenie w środki higieniczne, czystości i preparaty dezynfekcyjne. O stan sanitarno-porządkowy dbają sami podopieczni pod nadzorem kierownictwa. Remonty obiektu przeprowadzane są w miarę pozyskiwania funduszy.
Uznaliśmy jednak, że trzeba wszystko sprawdzić naocznie. Przyjechaliśmy więc bez zapowiedzi do schroniska by zobaczyć jak to wszystko wygląda i porozmawiać z mieszkającymi tam bezdomnymi. Kierownika nie było. Jego zastępca powiedział, że on nie będzie się tłumaczył z postawionych zarzutów, natomiast zaprowadził nas do sal gdzie przebywali pensjonariusze i zasugerował aby bezpośrednio ich pytać, jaka jest prawda. A ci, z ironią stwierdzili, że faktycznie kawioru tu nie podają, ale jest co zjeść, a jak się komuś coś nie podoba, to może stołować się w Hiltonie. Zajrzeliśmy także do kuchni, gdzie Robert Pietrusiak, jeden z podopiecznych pełniący funkcję kucharza, właśnie mieszał w kotle wielką warząchwią szykując obiad. Zaczerpnął i pokazał nam naprawdę treściwą zupę z wkładką. Na śniadanie tego dnia była kiełbasa na gorąco. Dzień wcześniej, w związku z postem, na kolację jedzono śledziki a na obiad pomidorową. Ale na ogół kolacja składa się z kaszy z jakimś gulaszem, i wydawana jest nie na porcje a można się najeść do syta. Trudno więc zarzucić monotonię w jedzeniu. W kącie korytarza z urządzony jest też na stałe kącik, gdzie na stole leży pieczywo, smalec własnej roboty i cebula. W każdej chwili można się tam pożywić.
Pan Wacław Wąsik w leśniańskim schronisku jest już 10 lat. Proponowano mu inne ale nie skorzystał, bo - jak mówi - tutaj jest mu całkiem dobrze. Pan Henryk Stasiak, pomimo choroby i wieku, jest człowiekiem z poczuciem humoru. Jak żartuje - niczego tu mu nie brakuje, tylko może dziewczynek. Pan Antonii Bork został przywieziony do Brata Alberta na początku lutego prosto z ulicy z Jawora. Jego zdaniem jest tu czyściutko i na jedzenie trudno narzekać. Mógł zamarznąć a dzięki interwencji policji i schronisku w Leśnej ma się całkiem dobrze.
Jak wynika z ksiąg schroniska, nasi rozmówcy, którzy dotarli do redakcji by się poskarżyć na jedzenie i stosunki w placówce, byli tam zaledwie dwa dni, a nie dwa miesiące jak twierdzili. Odeszli bo nie odpowiadał im prawdopodobnie rygor wymagany w tego rodzaju placówkach. Żaden z ich zarzutów się nie potwierdził, o czym przekonaliśmy się na własne oczy. Ale zobaczyliśmy też wielkie potrzeby.
Pomocy dla bezdomnych nigdy nie jest za wiele. Każda jest przyjmowana z wdzięcznością i każda cieszy. Wykorzystując teraz moment rozliczeń podatkowych możemy 1 proc. przeznaczyć właśnie na Schronisko dla bezdomnych Św.Brata Alberta „Przystań”, 59-820 Leśna, ul.Baworowo 18F, KRS 0000348331, NIP 613-155-70-77, ŁBS Lubań o/Leśna, nr konta 71 8392 0004 4203 7110 2000 0010.
Z dnia: 2012-03-07, Przypisany do: Nr 5(436)