Joanna Mróz w lubańskim pekaesie pracuje od września ubiegłego roku. Ale przypadek Joanny nie jest odosobniony w regionie. Panie prowadzą również autobusy w PKS Bolesławiec i PKS Jelenia Góra.
- Odkąd pamiętam interesowała mnie motoryzacja. Kiedyś pracowałam w szwalni i w sklepie. W ostateczności zwyciężyły zainteresowania techniczne i zawód kierowcy autobusu – mówi Joanna.
Mąż pani Mróz również pracuje jako kierowca w lubańskim PKS. To właśnie przy nim Joanna zdobywała pierwsze szlify w autobusie, poznawała specyfikę pracy i trasy które obsługuje Voyager. A jak zaczęła się Joanny przygoda za kierownicą?
- Wychowywałam dwoje dzieci i byłam zarejestrowana w urzędzie pracy jako bezrobotna. Wtedy zaczęłam poważnie myśleć o znalezieniu takich kwalifikacji, które dałyby mi stałą pracę. Pasja motoryzacyjna podpowiadała mi zawód kierowcy. Okazało się, że takie kursy organizuje Powiatowy Urząd Pracy w Lubaniu. Skorzystałam z tej szansy i w ubiegłym roku zdobyłam uprawnienia do kierowania autobusem - mówi Joanna Mróz. - Wcześniej jednak byłam na rozmowie z prezesem PKS Voyager Wojciechem Bruchalem, który zgodził się mnie zatrudnić w firmie. Gwarancja zatrudnienia była jednym z warunków odbycia kursu. Jestem zadowolona z tej pracy i powiem szczerze, że nie wyobrażam sobie już innego zajęcia.
Choć za kierownicą autobusów i jeździ coraz więcej pań, to widok kobiety w kabinie kierowcy czasem wciąż dziwi niektórych pasażerów. No bo przecież to mężczyźni są lepszymi kierowcami a kobiety są zbyt rozkojarzone. Cokolwiek by mówić, od tego stereotypu jeszcze się nie uwolniliśmy.
- Wiele PKS-ów czy MPK chętnie zatrudnia kobiety na stanowiskach kierowców, ponieważ panie potrafią złagodzić napiętą atmosferę, są uśmiechnięte i miłe, czego niejednokrotnie brakuje nam, mężczyznom - mówi prezes zarządu PKS Voyager Lubań Wojciech Bruchal. - Kiedy pani Asia przyszła do mnie i powiedziała, że chce pracować jako kierowca, nawet się nie zastanawiałem nad jej zatrudnieniem. Wiedziałem, że kobieta za kierownicą autobusu wpłynie pozytywnie na klimat w firmie i zjedna sobie przychylność pasażerów.
Tak też się stało. Podróżni, którzy jeżdżą regularnie są panią Joanna zachwyceni.
- Ta pani jest niezwykle miła i zawsze uśmiechnięta choć pracę ma odpowiedzialną i zapewne stresującą, bo wiadomo, że praca z ludźmi to niejednokrotnie zajęcie niewdzięczne. Powiem tak. Niektórzy mężczyźni powinni się od tej pani uczyć - mówi pani Aniela Dedek z Lubania.
Joanna długo dojrzewała do decyzji zostania zawodowym kierowcą. Nie żałuje, bo twierdzi, że jest to także doskonały sposób na życie a ten właśnie zawód nie ogranicza się do jednego miejsca. Kierowcą można być praktycznie na całym świecie. W krajach Europy Zachodniej 40 proc. osób za kierownicą autobusów to kobiety. Agencja rekrutacyjna Flexi Bemanning zatrudnia w Norwegii 200 kierowców autobusów z Polski. Większość z nich to mężczyźni, jednak grupa stworzona w październiku 2011 roku to jedynie kobiety. Pracownik agencji Birger Fjelde uważa bowiem, że obecność kobiet w zawodach mocno zdominowanych przez mężczyzn poprawia atmosferę oraz dobrze wpływa na pracę. Niektóre z Polek przyjechały z mężami i dziećmi, którym firma również dała możliwość nauki języka.
Za PRL–u wzorem ze Związku Radzieckiego próbowano wcielić w życie hasło „Dziewczyny na traktory”. Niewiele wówczas z tego wyszło, pewnie z powodu braku traktorów. Czasy się jednak zmieniły i kobiety już prowadzą traktory, ale również z powodzeniem - jak pokazuje przykład Joanny - autobusy, a także tramwaje, trojlebusy jak w Lublinie, tiry i taksówki.
- Ale jak nazwać kobietę–kierowcę? - zastanawia się pasażerka PKS Voyager pani Aniela Dedek. – już wiem, kierowczyni – mówi po chwili namysłu.
Z dnia: 2012-03-07, Przypisany do: Nr 5(436)