O tym, że w Lubaniu ma powstać następny wielki market mieszkańcy wspomnianych ulic dowiedzieli się w połowie czerwca. Boją się, że jego budowa nie tylko pozbawi ich ostatnich skrawków ciszy i zieleni, ale może też zagrozić stanowi technicznemu i tak walących się już kamienic.
List do biura burmistrza wpłynął już po kilku dniach, 22 czerwca. Podpisy pod nim złożyło kilkadziesiąt osób, czyli wszyscy mieszkańcy zagrożonej okolicy.
- Jesteśmy zaskoczeni i zbulwersowani postępowaniem w sprawie wydania pozwolenia na budowę tego obiektu poza naszymi plecami – piszą w liście do władz miasta. – Nikt nie konsultował się z nami w tej sprawie i nie informował nas o żadnej budowie.
Budynki przy ulicy Warszawskiej należą do PKP, zaś ziemia na której stoją jest własnością miasta. Nic więc dziwnego, że mieszkańcy posesji czują się zawieszeni w próżni i obawiają się, że nikt nie zadba o ich interesy. Teren marketu ma obejmować obszar niemal 4000 m kw., wiąże się też z dodatkowym ruchem pojazdów, a to może mieć dramatyczne skutki dla mieszkających tam rodzin. Zabytkowe kamienice i tak chylą się bowiem ku upadkowi, a w ich konstrukcji zauważa się już wyraźne ubytki. Spowodowane jest to specyficznym położeniem osiedla. W okolicy znajdują się już składy opału, węzeł kolejowy oraz droga szybkiego ruchu. Zrozpaczeni mieszkańcy nie wyobrażają sobie co stanie się w sytuacji, gdy tuż obok powstanie ogromny moloch wraz z potężnym parkingiem.
- Od samej strony szczytowej ściana budynku przy Warszawskiej 18 jest bardzo uszkodzona, na całej długości jest pęknięty mur z widocznymi uskokami. Przy dużym natężeniu ruchu z dachu lecą dachówki, a cały budynek osiada – podkreślają.
Nie dziwią zatem ich obawy, bo chodzi tu przecież nie tylko o hałas za oknem, lecz o dach nad głową.
- Od początku lat powojennych mieszkali i żyli tu nasi rodzice. Teraz chcieliby w spokoju i ciszy dożyć swoich lat – mówią. – Są też małe dzieci, które i tak maja już niewiele miejsca, by móc się bawić. Niewielkie podwórko i kilka działek to cały nasz dobytek, który teraz ma zostać nam zabrany wraz z domami, bo co się z nami stanie, gdy kamienice runą? Kto się wówczas nami zajmie?
Zarzuty na temat budowania tak dużej liczby supermarketów w tak stosunkowo biednym i małym mieście padały w kierunku władz Lubania już wielokrotnie. Co odpowiadają w tym przypadku?
- Na pewno przyjrzymy się temu problemowi z bliska, jednak trzeba zaznaczyć, że to nie miasto inwestuje w nowe markety, a ich budowa nie odbywa się kosztem budżetu Lubaniu. Proszę zauważyć, że miasto jeszcze nigdy nie sprzedało nikomu gruntu pod jakikolwiek market, wyjątkiem jest tylko Bricomarche. Pozostałe natomiast powstają na terenach prywatnych. Poza tym nie ma w Polsce prawa, które mogłoby przeciwdziałać budowaniu dużej liczby supermarketów – mówi zastępca burmistrza Henryk Rogacki.
Tymczasem pismo mieszkańców Warszawskiej i Przemysłowej trafiło na biurko naczelnika Wydziału Środowiska. To on ma zadecydować, czy wjazd parkingowy może znajdować się w takiej bliskości kamienic, jak przewiduje plan. Trudno jednak mieć nadzieję, że miasto będzie przeciwstawiało się budowie Tesco w Lubaniu. Niestety czarne wizje mieszkańców obu ulic mogą się ziścić. A może ktoś „na górze” zatroszczy się o ich los?
Z dnia: 2007-07-03, Przypisany do: Nr 13(324)