Pamiątka bitwy o Lubań
Przed kilkoma tygodniami pojawiła się w skupie złomu przy ul. Warszawskiej w Lubaniu niezwykła pamiątka z czasów II wojny światowej. Była to boczna płyta kadłuba radzieckiego czołgu T-34/85 (fot.1). Dziś pozostałości wojenne tej wielkości* zdarzają się już niezwykle rzadko. Powojenne akcje zbierania wojennego sprzętu i przesyłania go do hut skutecznie oczyściły teren całej Polski z tego rodzaju żelaznych przedmiotów. Jak wiemy na przełomie lutego i marca 1945 roku stoczona została o nasze miasto bitwa pancerna z udziałem jednostek radzieckiej 3 Armii Pancernej Gwardii i dwóch niemieckich Korpusów Pancernych. Po zaciętych walkach prowadzonych głównie w północnej i wschodniej części Lubania, wojska sowieckie zostały ostatecznie odrzucone aż pod Nowogrodziec (później wycofały się w rejon Bolesławca, celem uzupełnienia ludzi i sprzętu). Propaganda niemiecka III Rzeszy nagłośniła wtedy bitwę lubańską jako niebywały sukces Wehrmachtu. Do Lubania przybył nawet 8 marca sam minister dr Goebbels, który na lubańskim Rynku wygłosił do żołnierzy płomienne przemówienie (fot.2). Po bitwie miasto usiane było wrakami rozbitego sprzętu obu walczących armii**. Na zachowanych fotografiach z tamtych lat dominują głównie rozbite radzieckie działa i czołgi (fot.3,4,5). Radzieckie, bowiem autorami tych zdjęć byli niemieccy żołnierze, dla których utrwalanie na kliszy własnych strat nie było powodem do dumy. Największą kolekcję wojennych fotografii z walk o Lubań zamieścił w swojej książce pt. „Lauban i/Schlesien Schicksalsjahr '45” (wydanej w roku 1998) Klaus Christian Kasper, którego ojciec prowadził przed wojną sklep kolonialny na lubańskim rynku. Najciekawsze zdjęcia wykonał w marcu 1945 roku (już po bitwie) kronikarz Wehrmachtu Benno Wundshammer. Obecnie jego albumy przechowywane są w berlińskim Bildarchiv Preussischer Kulturbesutz. Powróćmy jednak do naszej płyty pancernej od czołgu T-43/85. Pojazd ten uważany jest przez wielu znawców uzbrojenia za najlepszy czołg II wojny światowej. Mimo wielu zalet T-34/85 charakteryzował się dużą awaryjnością na polu walki. Produkowany był też w fatalnych warunkach, szczególnie w początkowym okresie wojny. W Niżnim Tagilie w fabryce nr 183 produkcja odbywała się w temperaturach dochodzących do minus 40°C (w niektórych halach nie było nawet dachów), a robotnikami byli w ogromnej większości kobiety, dzieci i dziadkowie. W Doniecku za Uralem produkowano tak wiele czołgów, że cywile przemianowali nazwę miasta na Tankograd***. Kadłub czołgu o pochylonych ścianach (taką właśnie odkupiliśmy na skupie złomu) zmniejszał ryzyko przebicia przez pociski przeciwpancerne, wykonany został z walcowanych płyt pancernych o grubości 60 mm. Płyty te jednak łączone były spawami bardzo marnej jakości. Dochodziło do sytuacji kiedy niemieckie pociski nie musiały przebijać pancerza - czołg po prostu się rozpadał od energii uderzenia. Tak było zapewne i w przypadku „lubańskiej” płyty. Zachowała się ona w bardzo dobrym stanie, odłączona od reszty właśnie na spawach. Na wieść o tym, że fragment radzieckiego czołgu z czasów bitwy o Lubań trafił do skupu złomu, Stowarzyszenie Miłośników Górnych Łużyc podjęło decyzję o jego odkupieniu. Składki członków zostały zasilone również kasą z zewnątrz. Szczególnie chciałbym tu podziękować za wsparcie Bogdanowi Grzesiakowi i Arkowi Wilczyńskiemu, Rafałowi Wolskiemu prowadzącemu skup złomu przy ul. Warszawskiej oraz Ryszardowi Kulczyckiemu za transport pamiątki w okolice Wieży Brackiej. Płyta czołgowa zostanie w przyszłości wykorzystana jako fragment stałej ekspozycji poświęconej lubańskiej bitwie 1945 r. Na koniec chciałbym też przypomnieć, że przed czterema laty podobną płytę boczną od czołgu T-34 wykopano na terenie cmentarza komunalnego w Lubaniu. Obecnie znajduje się ona na moim podwórku (fot.6).
* płyta ta waży prawie tonę i ma 5 m długości
** więcej: A. Wilczyński „Lubań 1945. Ostatnie zwycięstwo III Rzeszy”, Warszawa 2006.
*** pozostałe fabryki budowy T-34 to zakład nr 174 w Omsku i nr 112 w Gorkim.