Dyskusja na temat szpitala, która odbyła się 24 maja zdominowała obrady VIII sesji Rady Powiatu.
Wniosek o przystąpienie po raz kolejny do rozmów na temat ŁCM złożył radny Stanisław Głowacz. Jaki sens ma ponowne roztrząsanie przeszłości?
- Obecny zarząd i obecna koalicja wciąż stawia zarzuty dotyczące utworzenia spółki, choć naszym zdaniem było to jedyne wyjście z sytuacji – mówi radny. – Debatę zwołaliśmy właśnie po to, by raz na zawsze publicznie wyjaśnić kulisy tej sprawy, by ludzie dowiedzieli się o tym, że dług szpitala pojawił się już za pierwszej kadencji Walerego Czarneckiego na stanowisku starosty i od tego momentu zaczął wzrastać.
Dyskusja wokół szpitala to jednak nie tylko licytacja win i zaniedbań. Jeszcze podczas obrad zaczęły docierać głosy o kolejnych lekarzach składających wypowiedzenia. W finale było ich 22, choć trzeba zaznaczyć, że sytuacja ta zmienia się właściwie z dnia na dzień. Powodem jest odwołanie z funkcji prezesa dr. Jarosława Mączyńskiego.
- Dr Mączyński był jednocześnie moim podwładnym na oddziale chirurgii urazowej i ortopedii, gdzie przez trzy lata pracował za darmo, pobierając jedynie wynagrodzenie z pełnienia funkcji prezesa. Nagle zostałem postawiony przed faktem, że oto jeden z moich ludzi ma stracić zatrudnienie – mówi Władysław Trent, ordynator oddziału.
Solą w oku jest także ponowne zatrudnienie Ewy Gutek, tym razem na stanowisku pielęgniarki epidemiologicznej. Padały zarzuty na temat braku jej kwalifikacji do pełnienia owej funkcji, pojawiły się też spekulacje, iż etat ten jest częścią politycznej rozgrywki. Przypomnijmy, że w czasie przekształcania lubańskiego szpitala w spółkę Ewa Gutek stała na czele pielęgniarskiego protestu.
- Jak można zatrudniać w spółce ludzi, którzy jeszcze niedawno prowadzili działalność szkodliwą dla spółki? – pyta Władysław Trent.
Sama zainteresowana odpiera te ataki. Od września ma podjąć specjalne dwuletnie szkolenie, obecnie jest w trakcie doszkalania i zdobywania nowych kwalifikacji, dementuje też pogłoski na temat swych niebotycznych zarobków, a także wpływów, jakie miałaby rzekomo mieć na decyzje nowego prezesa spółki.
- Chciałabym pełnić funkcję łącznika między starostwem a ŁCM, nie zaś osoby, która jest zarzewiem konfliktów – mówi. – Co do wpływów na prezesa, uważam te zarzuty za absurdalne i wydaje mi się, że na coś podobnego sam prezes nigdy by sobie nie pozwolił.
Nowy prezes, Krzysztof Konopka również żywi nadzieję na zażegnanie konfliktu i zatrzymanie lekarzy w szpitalu. Tymczasem docierają kolejne informacje o wymówieniach. Wśród zbuntowanych lekarzy są już ortopedzi, ginekolodzy, pediatrzy, interniści i anestezjolog. Tylko pacjenci załamują ręce…
Więcej wiadomości związanych z obecną sytuacją lubańskiego szpitala, lekarzy i powiatu znajdziecie czytając drukowane wydanie "Ziemi Lubańskiej"
Z dnia: 2007-06-05, Przypisany do: Nr 11(322)