Poproszono mnie o wystąpienie w trakcie obrad tego gremium. Ten szczebel samorządu poprzez swoje uchwały ma znaczący wpływ na to, co się dzieje nie tylko z pieniędzmi z Unii Europejskiej, ale też na zasady ich rozdziału. Czemu tak naprawdę powinny służyć te pieniądze? Największa ich cześć zwana funduszami strukturalnymi przeznaczona jest przede wszystkim na wyrównywanie poziomów rozwojowych poszczególnych państw członkowskich Unii Europejskiej w tym regionów w danym kraju członkowskim. Z założenia środki te powinny być kierowane w większym stopniu do biedniejszych obszarów. W Polsce tak się stało, decyzją rządu tzw. „ściana wschodnia” otrzymała więcej środków niż pozostałe regiony kraju. W ramach województw te decyzje podejmowane są przez sejmiki i zarządy województw, ale nie u nas. Z pozycji Wrocławia nie dostrzega się wieloletnich już procesów dotykających prawie całego południa województwa, które powodują jego podział na bogatą północ i coraz bardziej ubożejące i wyludniające się południe. Aby udowodnić tą tezę będę musiał pomęczyć czytelników danymi statystycznymi. Linią podziału naszego regionu jest główna oś komunikacyjna województwa autostrada A-4 i A-18, oczywiście ta linia jest linią podziału w sensie geograficznym. Na północy województwa mamy 2 podregiony - wrocławski wraz z miastem Wrocław oraz Legnicko-Głogowski, południe to podregion jeleniogórski i wałbrzyski. Podział administracyjny też jest proporcjonalny, pół na pół. Na północy położonych jest 14 powiatów (w tym miasta na prawach powiatów Legnica i Wrocław) oraz 84 gminy, na południu 15 powiatów (w tym miasta na prawach powiatów Jelenia Góra i Wałbrzych) oraz 85 gmin. Według prawideł statystyki jest, jak najbardziej w porządku. Jednak nie do końca. Ubóstwo terytorialne jest pochodną biedy dotykającej wprost ich mieszkańców. Bieda indywidualna jest powiązana z brakiem zatrudnienia, co obrazują wskaźniki poziomu bezrobocia. W miesiącu styczniu br. na północy województwa tylko w 2 powiatach odnotowano bezrobocie powyżej 20%, w jednym zbliżające się do tej granicy. Na południu zjawisko to dotknęło 9 powiatów, w jednym wskaźnik zbliża się do tej granicy. Reasumując, bezrobociem powyżej 20% dotkniętych jest ponad 3 razy więcej powiatów na południu. Czy takie dysproporcje są czymś stałym? Niestety tak. Od momentu powstania województwa dolnośląskiego to już 10 lat, zmienia się tylko poziom wskaźnika bezrobocia. W latach 2001-08 bezrobocie malało we wszystkich powiatach, ale szybciej na północy i tam zawsze było niższe niż na południu. Obraz rozwoju gospodarczego Dolnego Śląska jest jak widać bardzo zróżnicowany i niekorzystny dla nas. Południe rozwija się dużo wolniej niż północ. Co jest tego przyczyną? Jest ich na pewno wiele. W większości jednak niezależne ani od mieszkańców ani od władz lokalnych w gminach i powiatach południa. Pierwsza i zapewne podstawowa wynika ze zmian, jakie dotknęły południe w okresie transformacji gospodarczej w latach dziewięćdziesiątych. Upadły główne gałęzie przemysłu. Przede wszystkim przemysł bawełniany i lniarski. Miało to miejsce w powiatach kamiennogórskim, dzierżoniowskim, lubańskim. Nastąpiła likwidacja kopalń, koksowni oraz przedsiębiorstw działających na rzecz przemysłu wydobywczego, które koncentrowały się głównie w powiatach wałbrzyskim, kłodzkim. Można by mnożyć przykłady niekorzystnych zmian, które dotknęły południe województwa. Najistotniejsze jest jednak to, że nie udało się w to miejsce utworzyć innych gałęzi, które dawałyby tak liczne zatrudnienie, jak poprzednie. Na północy w regionach wrocławskim i legnicko- głogowskim tak gwałtownych zmian nie było. Budżety gmin i powiatów zależą w dużym stopniu od udziału w podatku dochodowym od osób fizycznych czyli zarobków mieszkańców. Jeśli mieszkańcy nie pracują, samorządy nie mają dochodów, za to mają zwiększone wydatki na opiekę społeczną. Oznacza to ograniczenie pieniędzy na inwestycje, które przecież ożywiają lokalny rynek pracy. Drugą bardzo istotną przyczyną jest polityka regionalna kreowana przez władze naszego województwa. Reguły dostępu do środków europejskich preferują bogatych. Po pierwsze, dlatego, że w pewnych obszarach finansowania wartość projektów nie może być mniejsza niż np. 1 miliona euro. Przy 25 proc. wkładzie własnym oznacza to wydatek rzędu miliona złotych! Samorządy chcąc, zatem realizować kilka potrzebnych inwestycji w infrastrukturze (wodociąg, kanalizację, oczyszczalnię, drogę), aby pozyskać inwestorów tworzących miejsca pracy przy niskich budżetach nie są w stanie wygospodarować wkładu własnego. Tym samym środki te trafiają do bogatszych a w ślad za nimi inwestorzy. Taki proces tylko pogłębia istniejące już różnice między północą a południem. Wyraźnie to widać przy rozdziale środków europejskich. Lwia ich cześć trafia na północ województwa. Czy można to zmienić? Oczywiści tak i do tego starałem się przekonać radnych sejmiku i zarząd województwa. Należy zintensyfikować inwestycje na drogach wojewódzkich na południu. Przede wszystkim tych, które przecinają autostrady. Takie przecięcia szlaków komunikacyjnych dają duże szanse na ożywienie gospodarcze w tych miejscach. Taką drogą jest droga nr 296 z Lubania do autostrady i dalej do lubuskiego. Zmienić zasady podziału rezerwy funduszu pracy i skierować te środki do tych powiatów gdzie bezrobocie jest największe. W oparciu np. o następujące kryteria: poziom bezrobocia, dochody budżetowe danej jednostki samorządu, saldo migracji ludności obniżyć poziom wkładu własnego samorządu z 25 proc. na przykład do 15%. Da to możliwość wsparcia słabszych finansowo podmiotów i może być szansą na rozwój danej gminy czy powiatu. W konsekwencji obniżenie bezrobocia i wzrost dochodów mieszkańców, co spowoduje ograniczenie ubóstwa indywidualnego i obszarowego. Te rozwiązania wydają się dość proste do wprowadzenia, ale ich zastosowanie daje szansę na wyrównanie dysproporcji rozwojowych i powstrzymanie wyludniania się południa. Jeśli tego się nie uczyni to czeka nas niezbyt różowa przyszłość.
Walery Czarnecki
Starosta Lubański
Z dnia: 2010-03-10, Przypisany do: Nr 5(388)