Przybywających nad zalew turystów, wysiadających na stacji kolejowej w Kościelniku, a następnie dojeżdżających drogą przez Janówkę (Hain) spotykał malowniczy widok. Przy przystani rybackiej rozciągnięte na słupach suszyły się sieci, na brzegu stały wyciągnięte płaskodenne łodzie, na moście u podnóża Rajska stukały koła wozów. Co pewien czas, czy to od strony zapory złotnickiej czy od leśniańskiej, przepływała klekocząca motorówka - pełniąc rolę lokalnej taksówki. Sielankowy wiejski klimat przyciągał i nastrajał do pozostania.
W ten sposób widział Bożkowice odwiedzający turysta, który często sięgał do trzymanego w ręku przewodnika, jednocześnie słuchając opowieści starych mieszkańców. Wieś ma tworzoną przez wieki historię i myślę, że warto ją Państwu przybliżyć.
W 1374 roku wymienia się nazwę Ekk(e)hardsdorf, następnie Eckhardtdorf, w 1765 czytamy już o Eckerdorfie, aby od 1816 roku utrwalić się jako Eckersdorf. Nie znany jest założyciel wsi, która od początku wchodziła w obręb Księstwa Świdnicko-Jaworskiego. Do końca XIV wieku miejscowość należała do Benescha von Dohnna. Pierwsza historyczna wzmianka pochodzi z roku 1406, kiedy umarł Bernard von Uechtritz, a potwierdzonymi spadkobiercami zostali jego trzej synowie: Henryk, Hans i Bernhard. W tym samym roku zastawili oni Bożkowice, Zapustę, Kałużną i Krzewie Małe. Rozwój Bożkowic przerwały wojny husyckie, podczas których w marcu 1431 roku zostały kompletnie zniszczone. W 1496 roku Bożkowice i Zapusta przeszły z rąk właściciela Kościelnika w posiadanie Uechtritzów ze Świecia. Równocześnie Hans von Uechtritz zapisał dochody ze wspomnianych włości swojej małżonce.
W 1505 roku Hans odsprzedał wsie swoim bratankom: Bastionowi i Mikołajowi. Od 1516 roku ten ostatni na mocy spadku samodzielnie zarządzał majątkiem. Ożeniony z Katarzyną von Sedlitz przekazał dobra synowi Hansowi, który pozostając bezdzietnym zadecydował w 1531 roku o ustanowieniu spadkobiercami matkę i swoje trzy siostry. Dwadzieścia dwa lata później, będąc wówczas już żonatym, zmienił testament na rzecz swojej żony Magdaleny von Spiller. Zmarł bezdzietnie w 1592 roku. Od 1601 roku jako właściciel wymieniany jest Krzysztof von Spiller z Ubocza. Kolejny po husytach kataklizm spotkał mieszkańców w latach 1632-1634, kiedy szalejąca zaraza pochłonęła znaczną ich część i wyludniła wieś.
W latach 1652-1677 Bożkowice należały do rodziny von Tanner z Ubocza, po czym po wojnie trzydziestoletniej przeszły w ręce Krzysztofa Schönau, aby w latach 1685-1724 znaleźć się w posiadaniu hrabiów von Nostitzów. Odkupił ją za 13.000 guldenów Carl Ernst von Gersdorf, major 1. Saskiego Pułku Dragonów. W tym czasie wieś zamieszkiwało 9 kmieci, 15 zagrodników, 35 chałupników i 10 rzemieślników. Na ówczesne czasy był to spory ośrodek tkactwa chałupniczego. Pracowało wtedy 120 krosien. Wartość Bożkowic oceniano w tym czasie na 5.466 talarów.
W 1780 roku Gersdorfowie ze Stankowic zbyli Bożkowice Ferdynandowi Otto Schindelowi z Kościelnika Dolnego, szambelanowi dworu weimarskiego. W tym czasie wieś liczyła 79 domów, pracowały 4 warsztaty bawełniane i 30 sukienniczych. Kolejnym właścicielem od 1806 roku był jego syn Karol. Po jego śmierci, na mocy dziedziczenia przez żonę (de domo Gersdorf), majątek wrócił do Stankowic, aby w 1843 roku za kwotę 11.000 talarów przejść w ręce radcy sądowego Alojzego Stelzera z Baworowa. Wieś liczyła wówczas 84 domostwa, pracowało w niej 78 warsztatów bawełnianych i 24 płóciennicze. Znajdowały się w niej 2 gospody, browar, szkoła ewangelicka z nauczycielem. Katoliccy mieszkańcy należeli do parafii w Uniegoszczy.
Karczma winna była dostarczać piwa na wszystkie wesela, chrzciny i zaręczyny, a mieszkańcy z niego korzystać. Ciekawe były też zapisy w księgach sądowych. Należności podatkowe, pańskie i gminne były płacone po połowie na święto Matki Boskiej Gromnicznej i na Św. Michała. Mieszkańców obciążały również inne ciężary jak dni (należności) drzewne, drogowe, myśliwskie, czynsz i inne, w tym obowiązek zwózki pańskiego zboża i siana. Za to należał się wolny pogrzeb z miejscem, choć ksiądz modlił się zapewne za pieniądze. Małoletnie dzieci zwolnione były z obciążeń, a często spotyka się zapis narzucający przy zaręczynach i kupnie małoletniej córki „…wesele na wieczór i dwa stoły, do tego honorowa suknia, albo w pieniądzach za to 11 państwowych talarów i 12 srebrnych groszy”. Dokładne są też zapiski obciążeń i podatków wojennych. W czasie wojen śląskich następują hipoteczne zapisy zastawów za nakładane zależności, przenoszone następnie testamentem na wskazanego spadkobiercę.
Pięć lat później (1848 r.), już za 12.900 talarów, odkupił Bożkowice Adalbert von Spangenberg z Osiecznicy koło Bolesławca. Ciąg nieprzyjemności sądowych i związanych z tym uciążliwości spowodował, że …aby się pozbyć kłopotów, odsprzedał posiadłość za 5 srebrnych groszy robotnikowi Janowi Wilhelmowi Lange (mógł być jego parobkiem?). Nabywca niebawem zniknął i starostwo przejęło dobra szlacheckie z leżącym w środku wsi folwarkiem. Sprawę tę szczegółowo opisywał w 1930 roku, wydawany w Mirsku, „Isergebirgzeitung”. Gazeta wspomina, że istniał sporządzony w 1871 roku odręczny rysunek granic wspomnianych dóbr szlacheckich oraz dokument z 1850 roku opisujący ich położenie.
Wcześniej von Spangenberg odsprzedał okoliczne stawy, kilka uległo dewastacji. Uprawnienie do rocznej kwoty podatku od wyszynku od właściciela Rajska zastąpiła jednorazowa zapłata 12.000 talarów. Pozostałe dobra gruntowe wraz z 3 topolami i 5 olchami przejął wspomniany J. W. Lange. Przejął, ślubując sławami: „Składam hołd, ślubuję i przysięgam przed Bogiem wszechwiedzącym i wszechmocnym cielesną przysięgę, że wszystko co mi na głos przeczytano zrozumiałem. Święcie i nietykalnie trzymać i nie narażać na niebezpieczeństwo. Tak mi Boże dopomóż!”
Oczywiście pan, w tym wyżej wspomniany właściciel, miał prawo do obsadzania lub współobsadzania ewangelickiej szkoły, a także do wykonywania władzy zwierzchniej. Z tych uprawnień wspomniany Lange już nie korzystał gdyż niebawem zniknął. Pojawił się jeszcze w Lwówku, po czym przepadł. W 1844 roku wieś przestała być lennem i stała się dobrem alodialnym, wolnym od wszelkich ciężarów. Od 1864 roku uprawnienia te przejęło już państwo pruskie. Bożkowice nie były siedzibą rycerską, dlatego też nie było w niej pałacu szlacheckiego – znajdował się jedynie folwark.
W 1891 roku w Bożkowicach odnaleziono pochwę od miecza, wypełnioną 59 złotymi monetami pochodzącymi z XVII-XIX stulecia. Skarb został zapewne zakopany przez żołnierza albo przez mieszkańca przed rabującymi żołnierzami. Znalezisko wykopał lemiesz pługa miejscowego chłopa.
Bożkowice należały początkowo do parafii w Kościelniku. Zapis w księdze kościoła w Jałowcu wymienia w 1736 roku nauczyciela Johanna Christopha Apelta w Bożkowicach. Dość długo trwało zanim miejscowość doczekała się własnej szkoły. Zanim to nastąpiło nauka odbywała się w domu nr 58, a modlitwa w domu nr 51. W latach 1821-1823 wybudowano budynek szkoły. Pierwszym nauczycielem został Gottlob Hertrampf. Kolejno jako jego następców wymienia się nazwiska: Srimm, Backoff, Speckmann, Schadeck, Krause, a od 1 kwietnia 1908 roku Georga Osterlow.
Po przejęciu Górnych Łużyc przez Prusy Bożkowice znalazły się od 1820 roku w powiecie lubańskim. W tym czasie we wsi liczącej 79 domów pracowały 34 warsztaty tkackie. Wieś nie była bogata. Woda była dzielona, często chodziło się po nią do sąsiada. Bywało, że ją sprzedawano i kupowano, co skrupulatnie zapisywał pisarz sądowy.
Ta siłą rzeczy skrócona historia, którą Państwu przedstawiłem, jest moim darem dla mieszkańców Bożkowic. W następnym moim odcinku mieszkańcy Grodnicy znajdą analogiczny prezent dla siebie.
Z dnia: 2010-03-10, Przypisany do: Nr 5(388)