Norma człowiecza
Nie da się ukryć, że egzystencja ludzka jest czasem wzlotów i upadków. Parafrazując słowa poety można powiedzieć, że upadamy by powstać. Tak się dzieje z większością. Są jednak nieszczęśnicy, którym ta „norma człowiecza” nie jest pisana. Taką tragiczną postacią jest niewątpliwie nasz krajan, mieszkaniec grodu nad Kwisą, nazwijmy go pan Janek. Nikt nie wie czy to złe zrządzenie losu, niedobrzy ludzie, słabość charakteru, czy w końcu choroba alkoholowa sprawiły, że ta sympatyczna osoba w swym przeżywaniu życia stacza się po równi pochyłej. Czy osiągnęła dno, trudno powiedzieć. Dzisiaj to wrak człowieka, który egzystuje w nieludzkich warunkach, co dokumentują prezentowane fotografie. Nie ilustrują jednak tego, że mieszka bez wody, prądu, kanalizacji czy ciepła. No i jakby poza wspomnianą świadomością.
Fotograf Lubania
Ale przecież tak zawsze nie było. Pan Janek był wrażliwym człowiekiem, wziętym fotografem o duszy artystycznej. Robił znakomite zdjęcia, współpracował z różnymi instytucjami życia publicznego, publikował swoje materiały na łamach prasy.
- Był niesamowitym znawcą Lubania, jego współczesnej historii, posiadał największe zasoby archiwalne zdjęć i innej dokumentacji o mieście – wspomina sąsiad z osiedla Tadeusz Duma.
To wszystko jednak już przeszłość. Na niełatwej drodze życia gdzieś się zatracił. Dzisiaj budzi w zależności od sytuacji wesołość, współczucie, a nawet strach.
Obawy sąsiadów
Wspólnota mieszkaniowa przy ul.Kopernika podjęła kolejną interwencję w celu wyeliminowania zagrożenia, jaki stwarza dla jej członków niesforny lokator. W piśmie do ABK nr 2 m.in. zwraca uwagę, że ów pan Janek „...od kilku lat nadużywa alkoholu. Mężczyzna nie dba o stan lokalu, który zamieszkuje(...) i został przez niego całkowicie zdewastowany poprzez sukcesywne znoszenie(...) śmieci. W wyniku tej sytuacji z mieszkania(...) wydobywa się odór. W ostatnim czasie(...) pojawiły się również różnego rodzaju insekty, które jak ustaliliśmy wydostają się z mieszkania zajmowanego przez wyżej wymienionego...”. Poza tą uciążliwością obawy sąsiadów wzbudza również fakt, że pan Janek znajdując się pod wpływem alkoholu wielokrotnie zasypiał z palącym się papierosem. Mieszkańcy, po zdarzeniu sprzed laty kiedy inny lokator uległ śmiertelnemu zaczadzeniu w takiej sytuacji, boją się kolejnej, podobnej tragedii.
- Z drżeniem serca - piszą – i w obawie o los swoich najbliższych, przede wszystkim dzieci, codziennie sprawdzamy pomieszczenie zajmowane przez lokatora. Najgorsze są noce, gdy zasypiając we własnych mieszkaniach nie możemy czuć się bezpiecznie wiedząc, że w mieszkaniu sąsiada może wydarzyć się tragedia.
Trzeba przełomu
Obawy te jak widzimy są niebezpodstawne. Tymczasem reakcje odpowiedzialnych i kompetentnych w takich przypadkach instytucji są – można rzec – rutynowe. Przeprowadziły z naszym bohaterem rozmowę ostrzegawcza o obowiązku przestrzegania przepisów zawartych w umowie najmu, objęły go szczególną opieką socjalną, obiecują też działania zmierzające do poprawy jego sytuacji bytowej. Czy to wystarczy? Raczej nie. Nie da się ukryć, że na ten stan rzeczy to półśrodki. Jeśli nic się nie zmieni wydaje się, że sytuacja dojrzała już do tego, żeby dokonać przełomu w tej sprawie i w ostateczności - jak będzie to konieczne - ubezwłasnowolnić na drodze prawnej naszego nieszczęśnika by go umieścić w odpowiednim ośrodku albo podać leczeniu. Czasami nie ma wyboru i człowieka wbrew jego woli trzeba bronić przed nim samym.
Z dnia: 2009-12-02, Przypisany do: Nr 23(382)