Opinie, poglądy, komentarze...
Nasz wschodni sąsiad podejmuje próby pisania na nowo historii II wojny światowej, w których stara się m.in. uczynić Polskę współodpowiedzialną za jej wybuch. Jak należy traktować tego rodzaju przedsięwzięcia, czy mają one coś wspólnego z prawdą historyczną, czy jest to raczej problem stricte polityczny. Co myślą o tym znawcy problemu i ci, którzy mają osobiste doświadczenia wojenne. Jak należy traktować tego rodzaju przedsięwzięcia?
* Arkadiusz Słowiński, nauczyciel historii
- Rosyjskie insynuacje to dla mnie typowy przykład obrony poprzez atak. Odnoszę wrażenie, że ogłoszone przez Rosjan, a bulwersujące Polaków „rewelacje” to swoista forma sondażu. Sondowania na ile we współczesnej Europie, szczególnie w jej części unijnej – przesiąkniętej ideami politycznej poprawności i w większości rusofilskiej – można pozwolić sobie na naginanie faktów historycznych. Tak aby zbliżyć obowiązującą wykładnię historii do ukutej i pożądanej przez kremlowski establishment wersji.
„Kłamstwo wielokrotnie powtarzane staje się prawdą” – to słowa Goebbelsa uważanego, nie bez przyczyny, za mistrza propagandy. Stąd, moim zdaniem, konieczność stanowczego reagowania na każde kolejne rosyjskie kłamstwo w taki sposób, aby wspomniane reakcje były wyraźnie słyszane nie tylko przez opinię publiczną w naszym kraju, ale przede wszystkim w Europie Zachodniej. Niestety pożądanej stanowczości zabrakło politykom obecnej koalicji rządzącej. A to może rodzić w przyszłości bardzo poważne konsekwencje. Już dziś bowiem borykamy się z problemem pisania o „polskich obozach koncentracyjnych” czy też podkreślaniem rzekomego, wręcz krwiożerczego polskiego antysemityzmu. Za chwilę zaś, w zachodnich mediach, dowiadywać się będziemy o polskiej współpracy i konszachtach z Hitlerem. Tak jakby to Rząd II Rzeczpospolitej podpisywał pakt Ribbentrop-Mołotow i jego tajny protokół! Pakt o którym współczesna Rosja, a w szczególności jej najwyższe władze pamiętać nie chce i nie zamierza. O tym, że tak jest mogliśmy przekonać się podczas wizyty premiera Putina na Westerplatte. A także po reakcji moskiewskich mediów na słowa Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
* Germaine Nowicka, Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej
- Nie można fałszować historii i takiej uczyć młode pokolenia. W ten sposób krzywdzi się ją ogromnie. To właśnie Polakom świat zawdzięcza wygraną wojnę. Trzeba to podkreślać i taką wiedzę przekazywać młodzieży. Niepodważalną prawdą jest fakt, że nie tylko nie było mowy o żadnych układach z Niemcami, ale nasz Naród jako pierwszy wystąpił przeciwko najeźdźcom. I po 1939 roku, po kampanii wrześniowej nadal walczyliśmy poprzez różnego rodzaju organizacje podziemne do samego końca. Polacy w konsekwencji cierpieli katusze w obozach koncentracyjnych. Sama przeżyłam ten koszmar za to, że walczyłam w podziemiu. Ale o sobie nie chcę tutaj mówić. Takich jak ja było tysiące. Wszystkie te historie propagowane ostatnio przez Rosję są absolutnie nieprawdziwe. Nasza historia powinna być wzorem dla innych narodów. My nigdy nie współpracowaliśmy z Niemcami. Postawienie takiej tezy jest dla nas ogromnie krzywdzące. Niemcy 1 września najpierw napadły na Bogu ducha winne cywilne miasteczko Wieluń, potem było Westerplatte, a następnie Warszawa. Ja to przeżyłam. Trzy dni po rozpoczęciu wojny zbombardowano dom, w którym ja mieszkałam na Saskiej Kępie. Dzisiaj, kiedy słyszę, że Polacy układali się z Niemcami wywołuje to we mnie oburzenie. Oczywiście, były przed wojną zawierane pakty, ale tylko i wyłącznie w celu uniknięcia agresji niemieckiej na Polskę. W całej naszej historii to Polacy walczyli o wolność, nie tylko własnego Narodu. Do tej pory na przykład na Węgrzech bohaterem narodowym jest nasz rodak Józef Bem, w Ameryce Kościuszko. Nigdy na przestrzeni dziejów nie sprzedawaliśmy się. Tak było również przed II wojną światową.
Z dnia: 2009-09-09, Przypisany do: Nr 17(376)