Opinie, poglądy, komentarze...
W naszym życiu publicznym mało jest kobiet i to fakt, z którym nikt nie dyskutuje. Ale już kwestia jak zwiększyć ich liczbę w tej sferze budzi gorące spory i emocje. W tym kontekście dużo się mówi o parytecie na listach wyborczych, który ma gwarantować płci pięknej nawet połowę miejsc wśród kandydatów. Jedne panie są tym rozwiązaniem zachwycone, inne zniesmaczone. Te ostatnie m.in. uważają, że takie pomysły dodatkowo je dyskryminują, bowiem nie wprost podkreślają, że są gorsze i bez specjalnego wsparcia nie są w stanie zaistnieć np. w polityce. Co o tym zamieszaniu z parytetem sądzą przedstawiciele lokalnego życia publicznego?
* Halina Białoń, sekretarz gminy Olszyna
- Moim zdaniem samo określenie udziału procentowego kobiet, czyli 50 na 50 proc., przy układaniu list wyborczych nie zapewni płci pięknej takiego udziału w organach władzy jak zakładali pomysłodawcy parytetu. Kobiety zaczynają się już nie tyle pojawiać we władzy, ale one już w jej ramach funkcjonują. Są burmistrzami, wójtami, prezydentami, ministrami. Co prawda nie było jeszcze w Polsce kobiety prezydenta, ale mieliśmy damskiego premiera. Popatrzmy, jak wysokie notowania ma teraz Jolanta Kwaśniewska, mimo że jest utożsamiana z lewicą, która ma przecież obecnie bardzo niską popularność. Ważne jest zatem to jakim jest dany człowiek. Nieistotne czy jest się kobietą czy mężczyzną, ale to czy posiada się odpowiednie kwalifikacje, wiedzę i determinację, aby tę funkcję we władzy właściwie pełnić - w sposób taki, by nam, Polakom, mieszkańcom poszczególnych gmin, powiatów i województw żyło się po prostu lepiej. Poza tym w naszej tradycji chrześcijańskiej i europejskiej od wielu lat mamy do czynienia z patriarchatem, gdzie to właściwie mężczyzna jest głową rodziny czy w ogóle społeczności. Kobiety uzyskały prawo wybieralności całkiem nie tak dawno i w tej władzy nie dość, że się sprawdziły, ale jest ich coraz więcej. Podejmowanie decyzji – według mnie – nie jest związane z płcią, tylko z przygotowaniem i determinacją. Żadne procenty, żadne parytety nie zabezpieczą kobietom większego udziału we władzach, w rządzeniu. To one same muszą podjąć decyzję czy chcą tam być i obojętnie jaka to będzie lista, jakiej partii i jakiego komitetu wyborczego. To nie szukanie z „łapanki”, żeby zabezpieczyć te 50 proc. kobiet na liście jest ważne, tylko ich własna inicjatywa, że chcą podjąć wyzwanie i wraz z mężczyznami współrządzić. Bardzo wiele jest kobiet, które nadawałyby się, by pełnić różnego rodzaju funkcje, tyle tylko, że nie zawsze są gotowe do tego, by zrobić ten krok i kandydować.
* Konrad Rowiński, burmistrz Lubania
- Należy rozróżnić dwie sprawy. Po pierwsze - udział kobiet w polityce, który moim zdaniem jest w Polsce zbyt mały. Po drugie – parytety czyli sztuczne łamanie zasad demokracji i wyznaczanie pewnych wolnych miejsc do obsadzenia przez kobiety, który wydaje się pomysłem niezbyt dobrym. Oczywistym jest w każdej sferze życia, że nieważna jest ilość, a kluczowe znaczenie ma przede wszystkim jakość. Stare powiedzenie mówi, że kobiety łagodzą obyczaje. I to jest wielka prawda. Uważam więc, że większy udział pań w polityce ma wielkie znaczenie, ponieważ są racjonalne i rozsądne. Zwykle to one prowadzą dom i większość spraw rodzinnych. Wychowują dzieci i zajmują się sprawami życia codziennego. Potrafią rozwiązywać często bardzo trudne problemy. To one najczęściej dbają o szczegóły bez których każda rodzina nie mogła by funkcjonować. Kobiety są wyczulone na nawet najdrobniejsze sprawy i są przy tym bardzo rozsądne i konsekwentne w działaniu. Takie są z natury i dobrze by było to wykorzystywać w życiu publicznym i społecznym. Ja właściwie nie spotkałem się z jakimiś szalonymi nierealnymi pomysłami, których autorkami były by kobiety. Zawsze są to głosy tonujące, wyważone, realne. Sztuczne parytety według mnie są jednak zupełnie niepotrzebne. Chyba bardziej należałoby pójść w kierunku aby przekonywać panie żeby nie bały się i same chciały coś robić w sferze politycznej. To jest najważniejsze, bo umiejętności i predyspozycje jak najbardziej posiadają, tylko może brak im odwagi ale często chyba również i czasu.
Z dnia: 2009-08-26, Przypisany do: Nr 16(375)